Dla wielu chrześcijan współczesnych prawda o aniołach trąci mitologią. Wydaje się, że mamy w sobie coś z saduceuszy nawet wówczas, kiedy nie odrzucamy może wprost prawdy o aniołach, ale ich istnieniem praktycznie się nie przejmujemy. Co zatem robić? Jak prawdę o aniołach uczynić żywą? Odpowiedź jest bardzo prosta – pisze o. Jacek Salij OP.
W związku z samym tylko narodzeniem Pana Jezusa aniołowie pojawiają się w Ewangeliach aż kilka razy. Najlepszy to dowód, że przyjście Syna Bożego do nas ludzi nie jest partykularną sprawą między Bogiem a mieszkańcami ziemi, ale w jakiś tajemniczy sposób dotyczy ono całego wszechstworzenia.
Przypomnijmy sobie tamte sytuacje. Najważniejsze były dwa zwiastowania anioła Gabriela – najpierw przyszedł on do starego kapłana Zachariasza z zapowiedzią, że narodzi mu się syn, który „w duchu i mocy Eliasza” wypełni posługę poprzednika Pańskiego. Przede wszystkim jednak anioł Gabriel przyszedł do poślubionej Józefowi Dziewicy Maryi z Bożym zaproszeniem, że „oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus”.
W noc Bożego Narodzenia anioł Pański zwiastował „radość wielką”, po czym „przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami:
Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania”. Przedtem i potem przychodzi anioł do Józefa – najpierw, żeby „nie bał się wziąć do siebie Maryi, albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło”, następne zaś dwa razy, kiedy trzeba było chronić Dziecko i Jego Matkę przed Herodem.
Obecnością aniołów naznaczona była cała działalność mesjańska Zbawiciela. On sam mówił o tym, kiedy powoływał apostołów: „Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego”. Podczas Jego straszliwie trudnej modlitwy w Ogrodzie Oliwnym „ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go”. Kiedy jednak Piotr próbował odpędzić napastników, którzy przyszli po Jezusa, On wyraźnie zaznaczył, że przez swoją mękę chce przejść bez pomocy aniołów: „Czy myślisz, że nie mógłbym poprosić Ojca mojego, a zaraz wystawiłby Mi więcej niż dwanaście zastępów aniołów”.
A przecież medytacje o Męce Pańskiej pełne są domysłów, że nie tylko aniołowie, ale nawet materialny kosmos był tajemniczo solidarny z cierpiącym Zbawicielem – że przywołam chociażby nasze Gorzkie żale: „Słońce, gwiazdy omdlewają, / Żałobą się pokrywają. / Płaczą rzewnie Aniołowie, / A któż żałość ich wypowie?” Natomiast Ewangeliści odnotowują obecność aniołów zarówno w grobie Zmartwychwstałego, jak w dniu Wniebowstąpienia.
Aniołowie będą towarzyszyli Jezusowi, kiedy wezwie nas wszystkich na Sąd Ostateczny: „Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości”. Co więcej, Boski Sędzia zamierza chlubić się wtedy wobec aniołów swoimi przyjaciółmi: „ A powiadam wam: Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych”.
Jest jeszcze w Ewangelii bardzo ważne słowo Pana Jezusa na temat aniołów stróżów: „Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych maluczkich; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie”. Pogardę słabszym od siebie okazujemy przez zatruwanie ich dusz naszym kłamstwem i nienawiścią, ale również po prostu ich zabijając, zanim jeszcze zdążą się narodzić. Strzeżmy się zadawania tak wielkich krzywd tym, którzy są najbardziej słabi i bezbronni! Sam Bóg będzie się o nich upominał!
Temat aniołów stróżów zaznaczony jest dyskretnie również w przypowieści o zagubionej owieczce. „Większa jest radość w niebie – zapewnia nas Pan Jezus – z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia”. Ale to przecież oczywiste: Skoro naszemu Zbawicielowi tak bardzo zależy na tym, żeby doprowadzić nas do życia wiecznego, to z całą pewnością tę Jego troskę i oczekiwanie podzielają otaczający Go aniołowie.
Dla wielu chrześcijan współczesnych prawda o aniołach trąci mitologią. Otóż warto wiedzieć, że już saduceusze próbowali redukować wiarę do poziomu swoich materialistycznych wyobrażeń i twierdzili, „że nie ma zmartwychwstania ani anioła, ani ducha” (Dz 23,8). Wydaje się, że mamy w sobie coś z saduceuszy nawet wówczas, kiedy nie odrzucamy może wprost prawdy o aniołach, ale ich istnieniem praktycznie się nie przejmujemy.
Co zatem robić? Jak prawdę o aniołach uczynić żywą? Odpowiedź jest bardzo prosta. Wystarczy chcieć jeszcze więcej zbliżyć się do Chrystusa, który jest centrum i przestrzenią naszej wspólnoty z aniołami. Zbliżając się do Chrystusa, zbliżamy się zarazem do Jego przyjaciół i wchodzimy coraz więcej – żeby przypomnieć słynne sformułowania Listu do Hebrajczyków – „do Jeruzalem niebieskiego, do niezliczonej liczby aniołów, na uroczyste zebranie, do Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach”.
A do Chrystusa zbliża nas wierność Jego przykazaniom, wsłuchiwanie się w Jego słowo, modlitwa i sakramenty.