reklama

Nowy wojownik Pana. Ks. Skrzypczak o papieżu, który doświadczył „mikrokosmosu gigantycznych problemów”

Chociaż biegle posługuje się językami, nie jest gadatliwy. Gdy mówi, robi to z ostrożnością i wielkim namysłem. Jego niezłomna determinacja i jasność umysłu mogą pocieszyć tych, którzy szukają przywódcy wiedzącego, dokąd chce iść i pociągnąć za sobą powierzoną mu owczarnię Chrystusową – pisze o Leonie XIV ks. Robert Skrzypczak, felietonista Opoki.

ks. Robert Skrzypczak

dodane 09.05.2025 13:37

Robert Prevost urodził się 14 września 1955 r. w szpitalu założonym przez Siostry Miłosierdzia w South Side w Chicago. Cztery lata temu, stojąc w obliczu bankructwa, zakonnice były zmuszone sprzedać Mercy Hospital firmie technologicznej.

Dorastając, młody Robert uczęszczał do założonej w 1886 roku parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny na południowym przedmieściu Chicago nazywanym Dolton, które przyciągało rodziny w okresie boomu po II wojnie światowej. Wśród mieszkańców przedmieść byli Louis i Mildred Prevost oraz ich trzej synowie. Louis był dyrektorem szkoły (później dyrektorem katolickiej szkoły podstawowej), a Mildred bibliotekarką. Rodzina była aktywna w parafii jako muzycy, ministranci, lektorzy i wolontariusze. „Millie” była codzienną uczestniczką Mszy św., wolontariuszką zbierającą fundusze i zelatorką koła różańcowego.

Na początku 2010 roku parafia stała się zbyt kosztowna do utrzymania dla archidiecezji Chicago. Budynki parafialne zostały zamknięte i wystawione na sprzedaż. Parafia połączyła się z inną pobliską parafią Królowej Apostołów w 2011 roku,  tworząc nową parafię pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Apostołów. Tabernakulum, droga krzyżowa i obraz Matki Bożej z Guadalupe zostały przeniesione na nowe miejsce. Obraz z Guadalupe był szczególnie lubiany przez latynoskich parafian, którzy w 2011 roku stanowili około jednej czwartej wiernych.

Wyzwania stojące przed katolikami, wśród których dorastał Prevost, to mikrokosmos gigantycznych problemów, przed którymi stoi Kościół katolicki na całym świecie. Kolegium Kardynalskie uznało, że jest on w stanie sprostać temu wyzwaniu. Nowy papież ma niezwykłe kwalifikacje, aby stawić czoła najpilniejszym wyzwaniom Kościoła katolickiego. Ma on zarówno doświadczenie duszpasterskie na peryferiach Kościoła, jak i doświadczenie w poruszaniu się po zawiłościach centralnego zarządzania Kościołem.

Choć z urodzenia jest Amerykaninem, Robert Prevost spędził w Stanach Zjednoczonych tylko jedną trzecią swojego życia. Mieszkał głównie w Europie i Ameryce Łacińskiej. Jest poliglotą, mówi po angielsku, hiszpańsku, włosku, francusku i portugalsku, potrafi też czytać po łacinie i niemiecku. Był szefem watykańskiej Dykasterii ds. Biskupów, urzędu, którego zadaniem było doradzanie papieżowi w sprawie nominacji biskupich na całym świecie.

W 1985 roku o. Prevost dołączył do misji augustiańskiej w Peru jako członek zakonu zainspirowanego przez św. Augustyna, który stara się znaleźć równowagę między „miłością a nauką”. Bracia augustianie prowadzą życie półmonastyczne. Poza modlitwą, podejmują różne zadania, choćby takie jak edukacja czy praca w więzieniu. Są jednym z najstarszych zakonów monastycznych. Reguła św. Augustyna została spisana około 400 roku.

Prevost w wieku 30 lat wyjechał do pracy w Peru, gdzie służył do 1999 r., a w 1987 r. powrócił na krótko do Chicago, gdzie pracował jako duszpasterz powołań i dyrektor ds. misji w prowincji augustianów. W pierwszych latach swojego pobytu w Peru pełnił różne funkcje: nauczał w seminarium diecezjalnym, służył jako sędzia w sądzie kościelnym i prowadził parafię na obrzeżach miasta Trujillo.

W 1999 roku został wybrany na głowę prowincji augustianów w Chicago. W 2001 r. objął stanowisko generała zakonu, którym kierował do 2013 r. W tym czasie mieszkał w Rzymie, ale większość czasu spędzał w drodze i w powietrzu, odwiedzając prawie 50 krajów, w których pracują augustianie. W 2014 roku Franciszek odesłał go z powrotem na pole misyjne, mianując biskupem Chiclayo w północnym Peru. Służył tam do czasu, gdy papież w 2023 roku ponownie wezwał go do Rzymu na pełnoetatową służbę w Kurii Rzymskiej.

Chociaż biegle posługuje się językami, nie jest gadatliwy. Gdy mówi, robi to z ostrożnością i wielkim namysłem. Jego niezłomna determinacja i jasność umysłu mogą pocieszyć tych, którzy szukają przywódcy wiedzącego, dokąd chce iść i pociągnąć za sobą powierzoną mu owczarnię Chrystusową.

Nowy papież przyjął imię Leona XIV. W imieniu papieskim zawarty jest program pontyfikatu. Wielu z nas domyśla się, że w zamiarach nowego następcy Świętego Piotra istotną rolę odgrywa figura i przykład papieża sprzed ponad 130 lat, wielkiego Leona XIII. Na pontyfikacie tamtego papieża odcisnął się pewien wyjątkowy epizod.

13 października 1884 r. papież Leon XIII, podczas sprawowania Mszy św. w prywatnej kaplicy, w pewnym momencie uległ przerażającej wizji. Zdawało mu się, że słyszy dwa głosy, jeden łagodny, a drugi szorstki i straszny. Zrozumiał, że pierwszy z nich należał do Jezusa Chrystusa, drugi zaś do Szatana. Obaj jakby się spierali ze sobą: Szatan domagał się od Jezusa czasu na zniszczenie Kościoła i mówił, że byłby w stanie tego dokonać, gdyby mógł liczyć na 75 lub 100 lat przyzwolenia na to. Jezus wyrażał przekonanie, że mu się to nie uda, lecz uległ prośbie tamtego.

W tym mistycznym doświadczeniu papież nie tylko usłyszał powyższą rozmowę. Nawiedziła go także przerażająca wizja. Nie wchodząc w zbyt wiele szczegółów, Leon XIII zreferował:

„Ujrzałem Ziemię spowitą ciemnością i naznaczoną otchłanią. Widziałem legiony demonów, które wychodziły i rozprzestrzeniały się po całym świecie, by niszczyć dzieła Kościoła i atakować sam Kościół, w pewnej chwili doprowadzony do wyczerpania. Wtedy ukazał się św. Michał i zepchnął złe duchy w przepaść. Michał Archanioł nie zainterweniował od razu, ale znacznie później, gdy ludzie zaczęli słać swoje gorące modlitwy do niego”.

Leon XIII zrozumiał, że Bóg pośle św. Michała, by chronił Kościół przed atakiem szatana, lecz nie uczyni tego, dopóki sami wierni nie zdadzą sobie sprawy z zagrożenia i nie poproszą Boga o pomoc. Bóg nie zbawiłby ich wbrew im samym, bez poszanowania ich wolnej woli. Wizja ta była dla papieża doświadczeniem do tego stopnia przygnębiającym i przerażającym, iż po Mszy św. pozostał w milczeniu przez kilka minut, po czym sięgnął  po pióro i papier i własnoręcznie napisał długą inwokację skierowaną do św. Michała Archanioła, w której błagał go, by bronił Kościoła i pogrążył w czeluściach piekła szatana i jego przeraźliwe szwadrony wściekle występujące przeciwko Kościołowi i zbawieniu dusz.

Kazał umieścić tę modlitwę w księdze oficjalnych egzorcyzmów Kościoła katolickiego, wydał też nakaz, by modlitwa ta, w wersji skróconej, była odmawiana we wszystkich kościołach świata na zakończenie każdej Mszy św. Kościół zaczął  jej odmawianie począwszy od 1886 roku. Pierwotna, poszerzona wersja modlitwy do św. Michała Archanioła  została włączona do zbioru egzorcyzmów skomponowanych przez samego Leona XIII, zatytułowanych „De exsorcismis et supplicationibus quibusdam”, a ściślej mówiąc została umieszczona w pierwszej części uroczystego egzorcyzmu znanego „Exorcismus in Satanam et Angelos Apostaticos”. W formie skróconej odmawiana była na zakończenie każdej Mszy św., w ramach tzw. modlitw leońskich.

Modlitwa napisana i wprowadzona do obrządku rzymskiego przez Leona XIII brzmiała następująco: „In nomine Patri, et Filii et Spritus Sancti. Sancte Michaël Archangele, / defende nos in proelio; / contra nequitiam et insidias diaboli esto presidium. / Imperet illi Deus, / supplices deprecamur: tuque, / Princeps militiae caelestis. / Satanam aliosque spiritus malignos, / qui ad perditionem animarum pervagantur in mundo, / divina virtute in infernum detrude. / Amen” –  „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty, Wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne złe duchy, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen”.

Tę modlitwę odmawiali wszyscy wierni, tymczasem modlitwa, umieszczona w obrzędach egzorcyzmu, mogła być wypowiedziana tylko przez kapłana-egzorcystę, należycie upoważnionego przez swego biskupa, podczas ceremonii uwolnienia od wpływów Złego.

Ta piękna, wzruszająca modlitwa była odmawiana codziennie przez miliony katolików we wszystkich częściach świata na zakończenie Mszy św. Miliony katolików zwracały swe serca i umysły ku Archaniołowi Michałowi, którego kult był w Kościele żywy przez wieki.

Archanioł Michał, poza niektórymi księgami niekanonicznymi, jest obecny w starotestamentalnej Księdze Daniela, a wśród ksiąg Nowego Testamentu, w Liście św. Judy oraz w Apokalipsie. Jest on przedstawiony jako przywódca zastępów niebieskich, najpierw u boku Lucyfera, a następnie, po buncie tego ostatniego przeciwko Bogu, jako ten, który upadłego archanioła z pomocą Pana wypędza na zawsze, strąceniem go  na ziemię. Tutaj diabeł poddaje próbie najpiękniejsze i najcenniejsze dzieła Boże, wśród nich sam Kościół, usiłując podważyć jego fundamenty, by oddalić ludzi od Prawdy.

Jeśli przeanalizujemy tekst modlitwy ułożonej przez Leona XIII, zdamy sobie sprawę, że papież odniósł się nie tylko do diabelskich zagrożeń pochodzących spoza Kościoła katolickiego, ale także z jego wnętrza. Mówił o tym bardzo jasno.: „Kościół, ta Oblubienica Baranka Niepokalanego, jest upajany przez najprzebieglejszych jego wrogów, którzy napełniają go goryczą i wkładają swe świętokradcze ręce w jego najszlachetniejsze sprawy. Tam, gdzie jest tron Najświętszego Piotra, postawiony jako stolica prawdy, aby oświecać ludy, tam postawili obrzydliwy tron swojej bezbożności, by uderzywszy pasterza, rozproszyła się owczarnia”.

Według Leona XIII Kościół będzie zagrożony także od wewnątrz: będzie „pijany”, ponieważ szatan swoimi kłamstwami zdoła wedrzeć się do umysłów i serc wielu. Chodziło wtedy o masonerię i innych „zewnętrznych” wrogów chrześcijaństwa.

Modlitwa Leona XIII odwoływała się też do innego, jeszcze cięższego zagrożenia, że wielki Nieprzyjaciel będzie dążył do zniszczenia Kościoła rękami jego własnych synów i córek. Wiemy, że takie rzeczy nie należą do sfery literackiej wyobraźni.

Liczymy na to, że nowy Ojciec Święty zostanie wsparty potrzebnymi darami przez Ducha Świętego. I że, podążając śladem swego wielkiego poprzednika, przywróci Kościołowi zwyczaj ścisłej współpracy w każdej sprawie z Niebem, także poprzez powrót do pięknej modlitwy przyzywającej Św. Michała Archanioła.

1 / 1

reklama