Cuda pod gruzami

Nie kochamy Koheleta, oj nie. „Marność nad marnościami” w XXI wieku brzmi złowieszczo, „wszystko marność” może dołować i wpędzić w depresję

Trudno się temu dziwić, wszak słowa biblijnego mędrca właściwie zrozumieć można tylko z perspektywy wiary. W to, że w doczesności ocieramy się o marność, w tym swoich poczynań i niedociągnięć, a Jedynym, w którym należy całkowicie złożyć nadzieję, jest Bóg. Takie to refleksje mi się nasunęły w ramach przygotowania do Środy Popielcowej. Ciekawe, że obrzęd posypania głów popiołem wciąż cieszy się popularnością i stanowi obowiązkowy punkt w kalendarzu wielu katolików, choć z innymi praktykami religijnymi, na przykład Eucharystią, już tak dobrze nie jest. À propos Koheleta wspomnę, że w naszym katolickim kaznodziejstwie Koheletów nie brakowało, wśród nich najbardziej w pamięć zapadł mi ksiądz Karol Antoniewicz, autor słynnej pieśni „W krzyżu cierpienie”. Jedną z jej fraz – „w krzyżu miłości nauka” – wybraliśmy na przewodni motyw tegorocznego Wielkiego Postu. W jednym ze swoich kazań popielcowych ks. Antoniewicz przywołał obraz prochów – tych „żyjących”, czyli każdego z nas, i tych spoczywających już w mogiłach. Równość tych pierwszych uznał za marzenie, i słuszne jest przypomnienie tego w czasach, w których porównujemy się nieustająco z innymi. Równość drugich, czyli zmarłych, nowością dla nikogo nie jest, każdy zna wszak porzekadło, że śmierć nie robi sobie nic z naszych ludzkich kryteriów wartościowania.

Pisząc te słowa, mam oczywiście przed oczami obrazy z Turcji i Syrii. Nieszczęście tysięcy osób, ból, cierpienie, w tym tych najsłabszych, po raz kolejny prowokują do myślenia o naszej ludzkiej kondycji, o tym, co naprawdę ważne i nieprzemijające. Jest w tej mrocznej otoczce pyłu i kurzu gruzów tamtejszych miast pewien mały promień światła. Mam nadzieję, iż nikogo nie urażę wyznaniem, że czytając tekst Beaty Zajączkowskiej „Cuda pod gruzami”, która opisała m.in. historię małej dziewczynki urodzonej w zawalonym domu, połączonej jeszcze pępowiną z matką, która już nie żyła, i nazwanej Aya, czyli „cud”, tak właśnie pomyślałem. Odpowiedź na pytanie o „marność” i przemijanie tego świata próbujemy czasem zbyć, nie zastanawiając się nad tym, co chce nam przez to powiedzieć Stwórca. Może w końcu trzeba spróbować sobie jej udzielić? Popielec to dobra ku temu okazja.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama