reklama

W trosce o dom. W kwestii migracji uczmy się od innych

Od kwietnia 2025 r. Szwecja zaczęła wprowadzać rewolucję w polityce migracyjnej. Każde przestępstwo popełnione przez cudzoziemca, nawet drobne, jak kradzież sklepowa czy zakłócanie porządku, będzie skutkować automatyczną deportacją. Ostro? Bardzo! Nie przeczytacie o tym państwo w polskiej prasie – pisze w „Echu Katolickim” ks. Paweł Siedlanowski.

JJ

dodane 20.11.2025 14:34

Kiedy ktoś przyjmuje cię pod dach swojego domu, respektujesz zasady, jakie w nim obowiązują. To oczywista zasada. Przynajmniej taką być powinna.

W perspektywie otwarcia granic Polski na falę nielegalnej – tak naprawdę pozostającej poza kontrolą – migracji, przekonywania niektórych, że przecież „jakoś to będzie”, że skoro inni sobie poradzili, my też damy radę, ba, argumentowanie decyzji UE ewangeliczną miłością i otwartością („Jezus też był migrantem”) itd. – warto krytycznie spojrzeć na kraje, które wiele lat przed nami – kierując się różnoraką argumentacją (często, pomimo pięknych słów, podszytą egoizmem, że ktoś musi przecież pracować na rzecz starzejącego się społeczeństwa itp.) – przyjęły do siebie miliony ludzi, najczęściej z obcych kulturowo, religijnie, historycznie regionów. I mają dziś to, co mają. Powinniśmy się uczyć od nich.

Pomaganie musi być dobre, rozsądne. Dobro – odpowiednio zabezpieczone. I wtedy nie będzie problemu. Tyle tytułem wstępu. Teraz fakty.

Wybudzenie?

Chciałbym dziś zaproponować analizę sytuacji w Szwecji, która – podobnie jak inne kraje europejskie – budzi się z letargu, w który wprowadziła ją wieloletnia polityka lewicowo-liberalnych środowisk, dziś wypierających się odpowiedzialności za istniejącą sytuację. A dokładnie rzecz ujmując: wybudzają je wojny gangów, strzelaniny, gwałty, lęk przed pojawieniem się na ulicy po zmroku, rosnące jak grzyby po deszczu strefy „no-go”, gdzie boi się zapuszczać nawet policja.

Wiele mówią dane. Na koniec 2024 r. w Szwecji mieszkało 2,1 mln osób urodzonych za granicą, co stanowiło około 20 proc. całej populacji kraju, wynoszącej 10,6 mln mieszkańców. 26 proc. mieszkańców Szwecji miało zagraniczne pochodzenie – były to osoby urodzone za granicą lub urodzone w Szwecji, ale z obojgiem rodziców urodzonych poza granicami kraju. Szacuje się, że 33 proc. wszystkich przebywających w więzieniach to migranci.

Pomimo rozbudowanych programów mających na celu integrację przybysze nie poczuli się „u siebie”, tworząc równoległe społeczeństwa, z coraz większymi roszczeniami i pretensjami, łącznie z żądaniem rozszerzenia prawa szariatu na wszystkich (także rdzennych!) mieszkańców Szwecji. Ktoś by o tym pomyślał jeszcze ćwierć wieku temu?

Żeby nie być gołosłownym – parę cytatów. To opinie ludzi, którzy mieszkają Szwecji, znają jej sytuację. „Nie udało się nam zintegrować ogromnej liczby imigrantów. Segregacja posunęła się w Szwecji tak daleko, że mamy teraz dwa równoległe społeczeństwa. Niby żyjemy w tym samym kraju, ale w zupełnie innych realiach” (Magdalena Andersson, premier Szwecji); „Pracowałem w policji 40 lat, ale nigdy nie widziałem czegoś podobnego” (Rick Fuentes, były szef policji z New Jersey, o szwedzkich gangach); „Znajdujemy się w stanie wojny. Sytuacja jest dramatyczna. Uzbrojeni po zęby kryminaliści walczą o dominację w przestępczym podziemiu niczym oddziały paramilitarne, są niezwykle niebezpieczni. Nigdy wcześniej nie było tu zbrodni tego rodzaju – ataki z użyciem granatów, strzelaniny na ulicach” (Jale Poljarevius, rzecznik policji w Uppsali); „W Szwecji jest bardzo dużo kobiet, dziewczynek, gwałconych każdego dnia. W tej chwili po zmroku kobiety boją się wyjść z domu” (Agnieszka Wiśniewska, ofiara brutalnej napaści); „Rozważałam noszenie kamizelki ochronnej. Wszyscy inni to robią. Nawet rodzice przychodzą na wywiadówki w kamizelkach” (szwedzka nauczycielka) itd.

Historie brzmią jakby były wyjęte z horroru.

Na ostro!

Żeby nie wpaść w skrajność: ogromna rzesza migrantów zaaklimatyzowała się w nowych realiach, pracują, zakładają rodziny. Jest OK. Co nie znaczy, że o pozostałych przypadkach (jak powtarza „Gazeta Wyborcza”) „lepiej nie wiedzieć”. Niestety, cenzura uniemożliwia nam pełny wgląd w sytuację.

Nic dziwnego, że od kwietnia 2025 r. Szwecja zaczęła wprowadzać, jak to skomentowano w zachodnich mediach, „rewolucję w polityce migracyjnej”. I tak każde przestępstwo popełnione przez cudzoziemca, nawet drobne, jak kradzież sklepowa czy zakłócanie porządku, będzie skutkować automatyczną deportacją. Deportacja grozi nie tylko za wyrok skazujący, nawet na grzywnę powyżej 50 tys. koron, ale też za podejrzenie powiązań z gangami, także bez formalnego wyroku. Dodatkowo brak integracji, np. nieznajomość języka szwedzkiego po trzech latach pobytu lub brak zatrudnienia, również może stać się powodem wydalenia. Osoby skazane na deportację tracą prawo do wszelkich świadczeń, nawet opieki zdrowotnej. Za ukrywanie się przed urzędem migracyjnym grozi do sześciu miesięcy więzienia!

Ostro? Bardzo! Nie przeczytacie o tym państwo w polskiej prasie.

Co na to Ewangelia?

Nie chodzi o egoizm, obsesje czy ksenofobię, straszenie, ale trzeźwy osąd, mądrość, troskę. Wspomniałem wyżej, że tłumacząc potrzebę „dorównania Europie” w kwestii przyjmowania niekontrolowanej migracji, politycy (którym Ewangelia na co dzień jest raczej obca) chętnie sięgają po słowa Chrystusa. Rzecz w tym, że trzeba je odczytywać całościowo, w kontekście wielu Jego wypowiedzi.

Nauczanie Jezusa burzy mury i pozwala zasypywać przepaście, to prawda. Przykazanie miłości nie zawiera w sobie jakichkolwiek wykluczeń – miłość to miłość. Miłość „nie ma względu na osoby”. I kropka. Pięknie to tłumaczy opowieść o dobrym Samarytaninie. Ale Dobra Nowina zawiera też zaproszenie, by kierować się w swoim postępowaniu roztropnością. Jezus mówił: „Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!” (por. Mt 10,16). Wąż w tym kontekście symbolizuje mądrość i ostrożność, podczas gdy gołębie reprezentują niewinność i prostotę. Roztropność polega na umiejętności odróżniania dobrych i złych ścieżek wiodących do obranego celu. Jest zachętą do stosowania rozumu w podejmowaniu decyzji. Pomaga odróżnić bycie dobrym od bycia naiwnym. (…) Porządek miłości zakłada najpierw troskę o mój dom, moją rodzinę.

Kosy na sztorc? – nie tędy droga

Nie jest właściwym kierunkiem radykalizacja, symboliczne „osadzanie kos na sztorc” i wygrażanie pięścią. To polityka. Egoistyczna i interesowna, często nielicząca się z człowiekiem. Nie można ulegać pokusie pogardy i stygmatyzować wszystkich – nawet w perspektywie obłudy agend unijnych, ludzi chcących obciążyć innych konsekwencjami swojej głupoty. Mamy inne środki, by się bronić, prawo, które ma za zadanie uporządkować relacje, zabezpieczyć dobro.

Nasze ulice są coraz bardziej kolorowe, coraz więcej osób przyjeżdża do nas w poszukiwaniu lepszego życia. Przyjmujemy ich pod nasze dachy, do naszych domów, firm, sklepów. OK. Mają uznać zasady, jakie u nas obowiązują – tak samo jak my dostosowujemy się do ich zasad, gdy nas przyjmują. Innej drogi nie ma.

Autor: ks. Paweł Siedlanowski

Źródło: „Echo Katolickie” 46/2025

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

1 / 1

reklama