W tym roku Polska miała przyjąć już ponad 3 tys. osób z Niemiec na podstawie deklaracji tamtejszej policji. Tymczasem Włosi w 2024 r. zaakceptowali tylko 3 z 1,2 tys. niemieckich wniosków. Jak naprawdę wygląda procedura wysyłania imigrantów zza Odry do naszego kraju?
Imigranci z Niemiec trafiają do Polski na podstawie jednej z trzech procedur. Pierwszą z nich jest readmisja. Polega ona na usunięciu imigranta z kraju, na terenie którego nielegalnie się znalazł i odbywa się na podstawie umowy readmisyjnej. Takie umowy mogą być dwu-, albo wielostronne. Polska zawarła je m.in. z Wietnamem, Kazachstanem, Ukrainą i Rosją. Nie mamy porozumienia z większością krajów afrykańskich czy bliskowschodnich. Unia Europejska podaje na swojej stronie, że ma takich umów 18, do tego 6 niewiążących porozumień, a ponadto o readmisji mowa w różnych dokumentach o współpracy z 77 krajami Afryki, Karaibów i Pacyfiku.
Druga procedura odnosi się do Konwencji dublińskiej i dotyczy tylko tych migrantów, którzy proszą o azyl. Zgodnie z konwencją, uchodźca może prosić o ochronę w pierwszym bezpiecznym kraju, do którego się dostanie. Zatem jeśli dostanie go w Polsce, a potem pojedzie do Niemiec, może zostać odesłany. Podobnie jak w przypadku readmisji, wszystko odbywa się drogą urzędową.
Tryb bez trybu
Wysyłanie imigrantów z Niemiec do Polski odbywa się często trzecią metodą.
To odmowa wjazdu. Krzysztof Bosak z Konfederacji określił ją jako „pushback po powiadomieniu mailowym”.
Jest ona działaniem półformalnym. Wiadomo tyle, że polska Straż Graniczna dostaje od niemieckiej policji (w Niemczech to policja pilnuje granicy) informację o osobach, które miały być zatrzymane na granicy. Następnie SG odbiera cudzoziemców od Niemców i przeprowadza dalsze działania już na terenie Polski.
Niemcy wyznaczyli wzdłuż granicy pas, w którym zatrzymanie migranta jest traktowane jako zatrzymanie na samej granicy. Sięga on na kilkadziesiąt kilometrów w głąb kraju, ale nie wiadomo, na ile dokładnie. Nie ma też pewności, czy ludzie przywożeni z Niemiec rzeczywiście byli wcześniej w Polsce.
Minister ds. społeczeństwa obywatelskiego Adriana Porowska przyznała w Kanale Zero, że informacje na ten temat pochodzą z niemieckiej policji. W niektórych sytuacjach nawet nie da się tego zweryfikować, bo imigranci nie mają żadnych dokumentów.
Zdarza się też, choć nie są to częste sytuacje, że ludzie przywiezieni do Polski przyznają, iż nigdy tu nie byli. O takiej sytuacji opowiadał w Telewizji Republika radny Zielonej Góry Robert Górski, który – jak mówi – jako lekarz badał przybyłych do Polski imigrantów. Jeden z tych ludzi, według relacji Górskiego, stwierdził, że w Polsce jest pierwszy raz, a do Niemiec dostał się wcześniej tzw. szlakiem południowym przez Czechy. Radny Górski twierdzi też, że w jednym przypadku Niemcy za dowód pobytu w naszym kraju uznawali to, że cudzoziemiec ma torbę z polskiego sklepu.
Serce pęka.#RuchObronyGranic pic.twitter.com/PJTECdJGNR
— Dominik Dzierżanowski (@D_Dzierzanowski) July 2, 2025
W skrajnych wypadkach wszystko odbywa się bez żadnej procedury: dana osoba po prostu przechodzi przez granicę i nie jest przez nikogo odbierana.
‼️ Z ostatniej chwili!
— Robert Bąkiewicz (@RBakiewicz) July 3, 2025
3 lipca, około 1:00 w nocy, Gubin.
Niemcy przerzucają migranta do Polski z pogwałceniem wszelkich zasad:
❌ bez jakiegokolwiek powiadomienia polskich służb
❌ bez Straży Granicznej, bez policji, bez procedur
❌ bez dokumentów, bez ubrań, bez zaplecza.
W… pic.twitter.com/0rnTlQSNJ1
Bez kontroli
Procedura tzw. zawróceni na granicy jest najprawdopodobniej stosowana przez Niemcy od momentu, kiedy ten kraj wprowadził kontrole na granicy z Polską. Ustanowiono je 16 października 2023 r. Przerzucanie imigrantów do Polski wygląda na jedyny praktyczny skutek kontroli. Jak twierdzą politycy Konfederacji, Niemcy mają na granicy z naszym krajem 13 tys. funkcjonariuszy (mają tę liczbę zwiększyć do 14 tys.), co nie wystarcza. Doniesienia te potwierdza reportaż belgijskiego portalu Euractiv. Dziennikarz serwisu opisał w czerwcu, jak jechał samochodem od jednego do drugiego punktu granicznego po niemieckiej stronie i dopiero w siódmym trafił na kontrolę.
Odsyłamy i już
Z niezupełnie jasnych informacji minister Porowskiej wynika, że w zeszłym roku Polska przyjęła 9,3 tys. cudzoziemców ze strony niemieckiej (prawdopodobnie chodziło o tych, których zawrócono na granicy), a w 2025 r. 3,2 tys. Z kolei doniesienia m.in. organizacji spontanicznie patrolujących granicę są takie, że w ostatnich tygodniach przywiezionych przybyszów jest znacznie więcej niż wcześniej.
Być może wynika to ze zmiany rządu w Niemczech w maju br. Kanclerzem został wtedy Friedrich Merz z CDU, który zastąpił socjaldemokratę Olafa Scholza.
Obecny rząd federalny deklaruje, że będzie prowadził antyimigracyjną politykę, i to pomimo wyroku sądowego dotyczącego tej sprawy. Chodzi o proces trojga Somalijczyków, którzy w maju przyjechali do Niemiec przez Polskę.
U naszych zachodnich sąsiadów prosili o azyl, ale nie wpuszczono ich, a wnioski nie rozpatrzono. Władza tłumaczyła, że ma zbyt dużo takich spraw. Jeszcze w maju berliński Sąd Administracyjny uznał, że nie wolno odsyłać ewentualnego azylanta bez rozpatrzenia wniosku, a przeciążenie systemu nie jest argumentem. Jednak Merz zapowiedział, że nie zmieni swojej polityki.
Można asertywniej
Polska – to jednoznacznie wynika ze słów Adriany Porowskiej – stosuje wobec niemieckiej policji zasadę zaufania. Jeśli Niemcy twierdzą, że odsyłany imigrant powinien się znaleźć w naszym kraju, to jest on przyjmowany. Nie wszystkie kraje postępują w ten sposób. Na początku roku dziennik „Bild” podawał, że państwa europejskie nie chcą odbierać od Niemiec uchodźców w ramach procedury dublińskiej. Zgodnie z konwencją, Włosi powinni przyjąć z powrotem cudzoziemca, który przypłynął do Włoch, a potem pojechał do Niemiec. Rzym jednak wstrzymał procedury. W 2024 r. Berlin chciał odesłać na Półwysep Apeniński 12 841. Przyjęto jednak tylko trzech. Kolejne 15 tys. osób Niemcy próbowali skierować z powrotem do Grecji. Grecy zaakceptowali tylko 22 wnioski. Do Chorwacji miało pojechać 14 068 imigrantów z Niemiec. Zagrzeb przyjął 533.
Liczb tych nie można jednoznacznie porównywać z danymi na temat Polski, ponieważ dotyczą innej procedury. Pokazują one jednak, że niektóre kraje potrafią zastosować w kontaktach z niemiecką policją inne zasady niż rząd w Warszawie.
Źródła: corriere.it, euractiv.com, x.com, www1.wdr.de, stranieriinitalia.it, osw.waw.pl, eur-lex.europa.eu, home-affairs.ec.europa.eu, prawo.pl
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.