Artykuł z tygodnika Echo katolickie 03 (707)
Ekumenizm - to słowo używane współcześnie dość powszechnie. „Ekumenicznym” zwykło się określać nawet plenery malarskie, skupiające uczestników różnych wyznań lub narodowości. Ale czy wspólne wypicie herbatki na świeżym powietrzu przez Polaka i Rosjanina uprawnia nas do nazwania tego wydarzenia ekumenicznym?
Żeby zrozumieć istotę ekumenizmu, powinniśmy najpierw dowiedzieć się, co tak naprawdę oznacza ten termin. - Słowo „ekumenizm” pochodzi od greckiego terminu „oikumene” (łaciński odpowiednik „orbis”). W znaczeniu świeckim to tyle, co ziemia zamieszkana i uprawiana (w odróżnieniu od pustyni czy puszczy) lub jej mieszkańcy - wyjaśnia ks. prałat Ryszard Borkowski. - W znaczeniu religijnym chodzi o cały świat stworzony bądź sądzony przez Boga lub też świat, któremu apostołowie głoszą Ewangelię, a ponadto świat i ludzkość, w której urzeczywistnia się historia zbawienia - dodaje. Z biegiem czasu wyrażenie zmieniło nieco swoje znaczenie. - Pod koniec XIX w. i na początku XX w. we wspólnotach pozakatolickich ekumenizmem nazywano dążenia do zjednoczenia, zmniejszenia rażącego rozbicia chrześcijan na liczne wzajemnie zwalczające się denominacje - tłumaczy dalej ksiądz prałat.
Dr Wiesław Romanowicz uzupełnia: - Ekumenizm, w jego klasycznej postaci, to idea, której celem i zadaniem jest kształtowanie postaw ludzkich w zakresie wiedzy o jedności chrześcijaństwa. Najpełniej realizuje ją ruch ekumeniczny, który swe atrybuty odnosi do zmiany społecznej w zakresie tej jedności. Jedności, a nie jednolitości, która była często realizowana w przeszłości poprzez działania mające na celu przyłączenie ludzi inaczej wierzących do swojego Kościoła.
Ks. Borkowski przypomina, co na temat ekumenizmu mówi Sobór Watykański II. W Dekrecie o ekumenizmie czytamy m.in.: „ekumenizm to działalność zmierzająca do jedności chrześcijan zależnie od różnych potrzeb Kościoła i warunków, a celem - dążenie do usunięcia słów, opinii i czynów, które w świetle sprawiedliwości oraz prawdy nie odpowiadają rzeczywistemu stanowi braci odłączonych i dlatego utrudniają wzajemne kontakty z nimi”.
- Sobór na pierwsze miejsce wysuwa dialog podejmowany między odpowiednio wykształconymi rzeczoznawcami z różnych Kościołów i wspólnot na spotkaniach chrześcijan i prowadzony w duchu religijnym - zauważa diecezjalny duszpasterz ds. ekumenizmu. - Sobór zachęca również do pełniejszej współpracy we wszystkich zadaniach dla dobra wspólnego, łącznie z jednomyślną modlitwą, gdyż wierność wobec woli Chrystusa domaga się rzetelnego dzieła odnowy i reformy - dodaje gwoli uzupełnienia.
Różnice i spory między chrześcijanami poszczególnych wyznań mają swe korzenie w dalekiej przeszłości. Przez wieki wydawało się, że nie jest możliwe porozumienie na jakiejkolwiek płaszczyźnie, a wszelkie próby mediacji między zwaśnionymi braćmi w wierze kończyły się fiaskiem. Jednak już od pewnego czasu toczy się dialog, który ma zbliżyć do siebie chrześcijan. Co prawda czasami bywa on trudny, ale bez niego nie sposób budować jedności.
- Dialog ekumeniczny trwa. Odbywają się spotkania i rozmowy między przedstawicielami lub członkami Kościołów dla osiągnięcia jedności w powszechnej wspólnocie chrześcijańskiej - przypomina ks. R. Borkowski. - Zauważmy, że możliwość dialogu Kościoła katolickiego z innymi wyznaniami chrześcijańskimi na szerszą skalę zarysował papież Pius XII w instrukcji Świętego Oficjum „De motione oecumenica” (1949 r.) uznającej ekumenizm za dzieło Ducha Świętego i dopuszczającej pod kierunkiem hierarchii kościelnej kontakty katolików z przedstawicielami innych wyznań chrześcijańskich w sprawach społecznych, charytatywnych, doktrynalnych oraz ich udział w zebraniach kultycznych - uzupełnia, podkreślając jednocześnie: - Ideę dialogu ekumenicznego upowszechnił papież Jan XXIII, zwołując Sobór Watykański II i ustanawiając Sekretariat do Spraw Jedności Chrześcijan.
Być może nie wszyscy wiedzą, co dokładnie oznacza słowo ekumenizm, ale coraz więcej osób zdaje się rozumieć potrzebę akceptowania odmienności wyznaniowej i narodowościowej, dialogu międzyludzkiego oraz międzywyznaniowego. Podlasie od wieków było miejscem, gdzie w sąsiednich domostwach mieszkali przedstawiciele różnych wyznań. Nie zawsze żyli ze sobą w zgodzie, ale ostatnio da się zaobserwować wyraźną poprawę w ich relacjach. Szczególnie w północno-wschodniej części Podlasia oraz Lubelszczyzny, gdzie zamieszkuje najwięcej wyznawców prawosławia.
- Chyba nareszcie zabliźniają się rany, które przez ostatnie dziesięciolecia zadawali sobie katolicy i prawosławni - sugeruje Anna, studentka z Bielska Podlaskiego. - W moim mieście żyje bardzo wielu prawosławnych i nie widzę powodów, abym miała się z nimi nie dogadywać. Powiem więcej: mam wśród nich kilkoro przyjaciół - podkreśla. - Kiedyś, 20 - 30 lat temu, relacje rzeczywiście były gorsze - przyznaje studentka. - Tak wynika z opowieści moich rodziców i dziadków. Ale teraz spory ustały, a normą są małżeństwa mieszane. Niedawno sama uczestniczyłam w takim weselu i nie zauważyłam, aby któryś z gości był niezadowolony z faktu, iż jest to ślub dwojga ludzi różnych wyznań - dodaje.
- Zauważalne są wyraźne symptomy zmian w relacjach międzywyznaniowych. Przykładem może być Kodeń - mówi W. Romanowicz. - Jako ośrodek wielowyznaniowy, którego mieszkańcy skoncentrowani wokół katolicyzmu i prawosławia w swojej historii przeżywali różne chwile, obecnie zgodnie tworzy wspólnotę lokalną. To bez wątpienia zasługa proboszczów parafii katolickiej i prawosławnej oraz władz lokalnych, które służą wszystkim mieszkańcom - kończy .
O większej tolerancji dla przedstawicieli innych narodowości oraz obrządków mówią również ks. Zbigniew Nikoniuk oraz Marek Bem.
- W prawdziwym i właściwie pojmowanym dialogu nie ma miejsca na odgórny, narzucany monolog, czyli dyktat. Dialog stanowi „conditio sine qua non” katolickości. Jeśli ktoś nie stosuje się do tego, nie jest w pełni katolicki. A ponieważ istnieje coraz większe wyczucie podobnej postawy, dialog ma szanse być bardziej autentyczny i ekumeniczny - wyjaśnia ks. Borkowski, mówiąc jednocześnie, iż celem naszego zaangażowania ekumenicznego jest przede wszystkim odnowa duchowa i troska, aby Kościół był jak najbardziej konkretnie jeden i święty, jak to głosimy w Apostolskim wyznaniu wiary.
Trudno przewidzieć, w jaki sposób rozwinie się ekumeniczny dialog i jak będą wyglądały relacje pomiędzy wyznawcami poszczególnych wyznań czy religii. - Znaczna część socjologów uważa, że w przyszłych społeczeństwach religia prawdopodobnie będzie ewaluowała w kierunku większej indywidualizacji i prywatyzacji jednostki w perspektywie relacji z sacrum. Religijność stanie się mniej instytucjonalna i skoncentrowana na praktykach, a bardziej ewangeliczna oraz głębsza treściowo - prognozuje dr Romanowicz. Jak zatem będzie wyglądała kwestia ekumenizmu? - W tym kontekście może nastąpić koncentracja na podstawowych elementach religii chrześcijańskiej, które rezydują w różnych Kościołach chrześcijańskich. Koncentracja na elementach je łączących, wspólnych dla wszystkich chrześcijan - podkreśla socjolog. I kończy: - Właśnie w tym kontekście należy odczytać wypowiedź papieża Jana Pawła II, który stwierdził, że „ekumenizm jest imperatywem chrześcijańskiego sumienia”. Właśnie - chrześcijańskiego, a nie katolickiego, prawosławnego, ewangelickiego...
Pytamy ks. prałata Ryszarda Borkowskiego, diecezjalnego duszpasterza ds. ekumenizmu
Jak wyglądają próby dialogu katolików z wyznawcami prawosławia?
Na kongresie w Bari kard. Walter Kasper wystąpił z rewolucyjnym pomysłem zwołania wspólnego synodu katolicko-prawosławnego. Chodziłoby o to, żeby podzielić się swoimi wątpliwościami i obmyślić konkretne kroki w dalszej współpracy. Bo kłopoty, jakich nie brakuje, można usunąć tylko poprzez dialog o praktycznych kwestiach, np. prymacie papieża. Wszystko jest kwestią przeformułowania pewnych pojęć. Nieraz okazywało się, że tak naprawdę mówimy o tym samym, tylko innym językiem. Wymaga to jednak dobrej woli obu stron. Przeszkodę stanowi m.in. kwestia Kościoła greckokatolickiego. Dla Watykanu najważniejsze jest, żeby przekroczyć polityczne podziały. Zarzuty, które padają, nie odnoszą się tak naprawdę do kwestii teologicznych. Gdy to zostanie wyjaśnione, nie sądzę, żeby było niemożliwe, aby relacje między Kościołem prawosławnym i katolickim ułożyły się tak, jak w pierwszym tysiącleciu.
A relacje z protestantami?
Z protestantami dialog jest trudniejszy niż z prawosławiem, z którym mamy te same sakramenty. Ważnym krokiem stało się podpisanie deklaracji o usprawiedliwieniu, ale Kościół katolicki i protestancki inaczej rozumieją pojęcie „Kościół”. W tym momencie dialog nie ma zbyt wielkich szans na postęp.
Szkoda, bo chyba powinniśmy korzystać ze swoich doświadczeń i wspierać się nawzajem...
Kościół rzymskokatolicki wiele już nauczył się od prawosławnych i protestantów. Możemy się nawzajem od siebie uczyć, przekazywać sobie narzędzia do konfrontacji z nowoczesnymi zjawiskami świata. To ma być wymiana darów i bynajmniej nie chodzi o to, żeby Kościół katolicki na siłę wpajał swoją doktrynę, ale by czerpał z bogactwa innych Kościołów. Od wyznawców prawosławia powinniśmy uczyć się na przykład ogromnego szacunku do liturgii. Szczególnie wskazane byłoby to zwłaszcza w krajach Europy Zachodniej, gdzie zanika respekt dla świętości. Od protestantów zaś - umiłowania Biblii. Ale też bardziej profesjonalnego przygotowania świeckich do głoszenia Ewangelii.
W Polsce Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan ma szczególny wymiar?
Chyba w żadnym innym kraju nie traktuje się tego czasu tak poważnie jak u nas. Z licznym, a przy tym czynnym, udziałem przedstawicieli różnych wyznań. Od kilku lat Tydzień Modlitw poprzedza Dzień Judaizmu, a kończy Dzień Islamu. To coś wyjątkowego w wymiarach całego Kościoła - dwie religie tak ściśle włączyliśmy w kontekst ekumeniczny. Na podkreślenie zasługuje również fakt, że na wszystkich polskich wydziałach teologicznych istnieje przynajmniej katedra ekumenizmu, a na trzech nawet instytuty. Wszystko to dało i nadal przynosi wiele błogosławionych owoców. Myślę przede wszystkim o podpisanej w Roku Wielkiego Jubileuszu 2000 przez siedem wyznań w Polsce „Deklaracji o wspólnym uznaniu ważności chrztu”. Tego nie mieli nawet Niemcy, którzy przecież pod wieloma względami poszli bardzo daleko w działaniach ekumenicznych.
Czynione są również kroki o wymiarze praktycznym...
Obecnie trwają prace nad nową pomocą duszpasterską w sprawie małżeństw mieszanych wyznaniowo. Obowiązująca dotychczas instrukcja pochodzi sprzed wielu lat i jest już bardzo przestarzała. A właśnie na przykładzie takich małżeństw najlepiej poznaje się praktyczny skutek naszych działań ekumenicznych i jakość współżycia chrześcijan różnych wyznań oraz tradycji.
Dziękuję za rozmowę.
opr. aw/aw