Artykuł z tygodnika Echo katolickie 04 (708)
Wiara w łańcuch wcieleń. Tu i ówdzie pojawiające się rewelacje oparte na rzekomych wspomnieniach z poprzedniego życia i przedstawiane jako niezbite dowody na istnienie reinkarnacji - to wszystko co jakiś czas elektryzuje prasę brukową. Statystyki, fora internetowe pokazują jednak, że problem przez wielu ludzi jest traktowany nie tylko w kategorii sensacji, ale staje się wartością, która zmienia ich spojrzenie na życie.
Niepokoi fakt, że także katolicy czy to w skutek ignorancji, czy też świadomego wyboru, odrzucają naukę Biblii dotyczącą kolei życia człowieka, często nie widząc w tym sprzeczności z wyznawaną dotychczas wiarą. Powstaje dziwaczny „collage” zwany jeszcze chrześcijaństwem, selektywnie akceptujący niektóre z jego zasad, choć w rzeczywistości nie mający już z nim nic wspólnego. Na czym zatem polega reinkarnacja? Skąd przywędrowała jej idea? Aż wreszcie: co nam pozostaje, kiedy zostanie ona skonfrontowana z nauką Pisma Świętego?
Najpierw przykłady: w październiku 1991 r. światowa prasa ogłosiła, że słynny gwiazdor muzyki pop, Michael Jackson, wierzy w swoje ponowne narodziny. Zna także miejsce przyszłego „wcielenia”, a swój majątek przeznacza dla nienarodzonego jeszcze niemowlęcia, gdyż po swojej śmierci chce sam go po sobie odziedziczyć (!). Tajemnicza doradczyni przekonała gwiazdora, że może się on na nowo narodzić. Ona też podała mu nazwisko oraz adres jego przyszłych rodziców. Piosenkarz wezwał adwokata i zmienił swój testament: połowę majątku zapisał niemowlęciu, które ma przyjść na świat dokładnie po dziewięciu miesiącach, licząc od jego śmierci. Rodzice dziecka zainkasują na utrzymanie go 5 tysięcy dolarów miesięcznie, a po osiągnięciu pełnoletności, będąc „reinkarnacją Jacksona”, otrzyma ono cały jego majątek.
Jako stuprocentowy dowód na istnienie reinkarnacji podaje się przypadek urodzonej w 1926 r. Shanti Devi. Mieszkająca w Delhi kilkuletnia dziewczynka, wedle relacji świadków, ze szczegółami opowiadała o swym poprzednim życiu i rodzinie. Rozpoznawała synów z pierwszego małżeństwa, potrafiła też precyzyjnie opisać wygląd rodzinnego miasta sprzed lat. Ponoć podała 24 opisy wspomnień z poprzedniego życia, które były zgodne z rzeczywistością. W 1985 r. wpływowa angielska gazeta „English Journal of India” zamieściła informację, że mogła być to postać fikcyjna, zaś cała sytuacja - mistyfikacją.
Słowo „reinkarnacja” składa się z dwóch członów: „inkarnacja” - wcielenie, „re” - powtórne. Mówiąc o reinkarnacji i jej współczesnych wyznawcach, należy dokonać niezbędnego rozróżnienia: czymś odrębnym jest ona w buddyzmie, inaczej wygląda jej wersja „zeuropeizowana” dostosowana do kultury cywilizacji zachodniej. Newage'ową ideę reinkarnacji (w przeciwieństwie do wschodniej) cechuje swoisty optymizm. Przede wszystkim pozwala ona spojrzeć na nieudane życie z nadzieją, że w przyszłym wcieleniu będzie lepiej. Poza tym te dokonują się tylko w postaciach ludzkich. Nie powraca się do wcieleń niższych (jak to ma miejsce w wierzeniach wschodnich), nie ma mowy o wędrówce duszy poprzez świat roślinny i zwierzęcy.
W Indiach reinkarnacja jest pojęciem znanym wszystkim warstwom społecznym. Wedle jej zasad, po śmierci świadomość zwraca się ponownie do ziemi, szuka odpowiednich warunków, w których mogłaby zebrać maksimum brakujących jej doświadczeń. W nowym wcieleniu pozostaje z poprzedniej inkarnacji tylko duch, czyli ciało przyczynowe, zaś tak zwane ciała astralne, eteryczne, fizyczne są nowe. Nowe wcielenie nie posiada zatem dawnych cech fizycznych i psychicznych osoby, nie istnieje także pamięć z poprzedniego „okresu”. Jedynie wówczas, gdy człowiek przez wtajemniczenia zdoła nawiązać łączność między swymi ciałami (eterycznym, astralnym, mentalnym i fizycznym) a duchem (ciałem przyczynowym), powraca pamięć jego poprzednich wcieleń. Zasada reinkarnacji łączy się ściśle z terminem „karmy”. Karma w sanskrycie oznacza działanie („kir” - działać). Pojawia się pojęcie „długu” - „zasług” nagromadzonych przez daną duszę w wyniku jej dobrych lub złych czynów popełnionych podczas kolejnego wcielenia. „Odrabiając” karmę poprzez ciąg wcieleń, człowiek doświadcza wewnętrznej ewolucji. W dawnych pismach hinduskich, które stanowią podstawę filozofii buddyjskiej, wyrażano przypuszczenie, że wyzwolenie jest poprzedzone 2 mln reinkarnacji roślinnych, 6,4 mln reinkarnacji zwierzęcych i 200 tys. reinkarnacji ludzkich. Przekonanie to ma ogromny wpływ na stosunek wierzących w reinkarnację do żyjącej przyrody. Jest symbolem jedności świata. Praktyka pokazuje jednak coś zupełnie innego: stanowi ona narzędzie dyskryminacji społecznej. Prowadzi do religijnego rasizmu, czego przykładem są kasty w Indiach. Umierających na ulicach wielkich miast nikt nie podnosi, z wyjątkiem sióstr Matki Teresy. - Po co to robić? Oni w ten sposób wypełniają swoją karmę - odpowiadali. Z reinkarnacją łączy się też relatywizm etyczny. Czyny nie są ani dobre, ani złe. Jeżeli na przykład kobieta została zgwałcona, musiała na to zezwolić z powodu swej złej karmy. Nie istnieje również morderstwo: zabita osoba albo nieświadomie sama tego chciała, albo zła karma musiała zostać odpracowana. Trudno byłoby wymyślić bardziej okrutne zasady życia społecznego...
Rzekome dowody na możliwość istnienia reinkarnacji uderzają w istotę wyznawanej przez nas wiary. Głosi ona, że po śmierci dusza nieśmiertelna idzie na sąd Boży, w chwili zaś powtórnego przyjścia Chrystusa na świat nastąpi powszechne zmartwychwstanie ciał. Bardzo precyzyjnie wyrażają to słowa Hbr 9, 27: „postanowione człowiekowi raz umrzeć, a potem sąd”. Zakwestionowanie tego faktu poprzez przyjęcie teorii wędrówki dusz posiada konsekwencje moralne: skoro nie ma sądu, to znaczy odpowiedzialności za dobro i zło (ponieważ i tak o wszystkim decyduje odpowiednia karma - przeznaczenie), nie może być mowy o przykazaniach. Nie jest potrzebne zbawienie, a ofiara krzyża i poranek zmartwychwstania stają się bezsensem. Doskonałość zyskuje się na drodze samozbawienia, niepotrzebny jest żaden zbawca. Ciekawe wydaje się też to, że idee reinkarnacji szczególnie popularne są w społeczeństwach, które na piedestał wyniosły konsumpcję, tracąc przy tym transcendentne odniesienie swojej egzystencji. W miejsce starej pojawiła się nowa „religia”, która nie potrzebuje już Boga, krzyża, zmartwychwstania. Człowiekowi myślącemu wnioski nasuwają się same: skoro szatan został pokonany na Golgocie, robi wszystko, aby całe misterium zbawienia zmarginalizować, wyśmiać, obrzydzić. Niestety, wielu wchodzi w dyskusję z nim (demon zna przeszłość, może się nią zatem posługiwać w swoich manipulacjach umysłem człowieka, dostarczać „racjonalnych” argumentów) i przegrywa.
- W Biblii nie znajdziemy nic, co mogłoby być potwierdzeniem dla tych teorii - podkreśla Roman Zając, biblista i demonolog z KUL. - Oczywiście zwolennicy nowej doktryny za pomocą kilku opacznie interpretowanych wersetów sądzą co innego, ale świadczy to po prostu o nieznajomości Biblii. Próbuje się udowodnić, że w Izraelu w czasach Jezusa istniała wiara w reinkarnację. Gdy Jezus zapytał, za kogo uważają go ludzie, usłyszał, że jedni mają go za Jana Chrzciciela, a inni za Eliasza (Mt 16,14). Tymczasem zapytani nie mogli uważać Jezusa za wcielenie Jana Chrzciciela, gdyż obaj żyli niemal w tym samym czasie. Nie mogli też uważać Jezusa za wcielenie Eliasza, gdyż w przekonaniu Żydów Eliasz w ogóle nie umarł (por. 2 Krl 2,11). W analogiczny sposób można wyjaśnić stwierdzenie o „powtórnych narodzin”, o których jest mowa w J 3,3 . Z kontekstu jasno wynika, że chodzi o odrodzenie duchowe (por. 1 P 1,3n; 1 J 3,9). Św. Paweł, gdy pisał o wyzbyciu się „starego człowieka”, a obleczeniu się w „nowego”, wzywał do zerwania z grzechem, do życia w łasce uświęcającej, a nie przywdziania nowej powłoki cielesnej. „Jak w Adamie wszyscy umierają, tak w Chrystusie wszyscy będą ożywieni” (Kor 15, 22). Dla „narodzonych w Chrystusie” reinkarnacja jest bezcelową tułaczką duszy.
Jan Paweł II w Liście Apostolskim „Tertio Millennio Adveniente” (1994), podejmując zagadnienie reinkarnacji, stwierdza: „Objawienie chrześcijańskie wyklucza reinkarnację i mówi o spełnieniu, do którego człowiek jest powołany w czasie jedynego życia ziemskiego. Spełnienie własnego losu osiąga [on] poprzez bezinteresowny dar z siebie samego. Taki [...] dar jest możliwy [...] tylko poprzez spotkanie z Bogiem. [...] Człowiek spełnia się w Bogu dlatego, że Bóg sam do niego przyszedł w swoim Przedwiecznym Synu”.
opr. aw/aw