Artykuł z tygodnika Echo katolickie 16 (720)
W pierwszą niedzielę po Wielkanocy przypada Święto Miłosierdzia Bożego. Zostało ono ogłoszone przez papieża Jana Pawła II podczas kanonizacji siostry Faustyny w 2000 r. jako wypełnienie prośby Chrystusa.
Przekazała ona również obietnicę związaną z tym świętem: „W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia mojego; która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii św. dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar...”(Dzienniczek, 699). O swoich przeżyciach duchowych z 28 kwietnia 1935 r. związanych z tym świętem Faustyna pisze tak: „Niedziela Przewodnia, czyli święto Miłosierdzia Pańskiego, zakończenie Jubileuszu Odkupienia. Kiedyśmy poszły na tę uroczystość, serce mi biło z radości, że te dwie uroczystości z sobą są tak ściśle złączone. Prosiłam Boga o miłosierdzie dla dusz grzesznych. Kiedy się kończyło nabożeństwo i kapłan wziął Przenajświętszy Sakrament, aby udzielić błogosławieństwa, wtem ujrzałam Pana Jezusa w takiej postaci, jako jest na tym obrazie. Udzielił Pan błogosławieństwa i promienie te rozeszły się na cały świat. Wtem ujrzałam jasność niedostępną na kształt mieszkania kryształowego, utkanego z fal jasności nieprzystępnej żadnemu stworzeniu ani duchowi. Do tej jasności trzy drzwi - i w tej chwili wszedł Jezus w takiej postaci, jako jest na tym obrazie, do onej jasności - w drzwi drugie, do wnętrza jedności jest to Jedność Troista, która jest niepojęta nieskończoność. Wtem usłyszałam głos - Święto to wyszło z wnętrzności miłosierdzia mojego i jest zatwierdzone w głębokościach zmiłowań moich. Wszelka dusza wierząca i ufająca miłosierdziu mojemu dostąpi go - cieszyłam się niezmiernie dobrocią i wielkością Boga swego (Dzienniczek, 420).
Kult Bożego Miłosierdzia, żywy w Kościele współczesnym, nie wyczerpuje się jedynie w obchodzeniu tego święta. Wierni modlą się, odmawiając koronkę, litanię i nowennę do Miłosierdzia Bożego, przekazane przez św. Faustynę. Niemalże we wszystkich kościołach katolickich na świecie można spotkać obraz Chrystusa miłosiernego z napisem „Jezu, ufam Tobie!”. Co sprawia, że ten „największy przymiot Stwórcy”, jakim jest miłosierdzie, spotyka się z tak wielką czcią? Dlaczego współczesny Kościół tak ochoczo garnie się do Miłosierdzia Bożego?
Myślę, że odpowiedzi na te pytania należy szukać zarówno w treści nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego, jak też i w sytuacji współczesnego świata.
Nauka przekazana przez Faustynę w jej „Dzienniczku”, będąca zapisem objawień prywatnych, przemyśleń i modlitwy świętej, pociąga swoją prostotą i głębią. Faustyna przypomina o miłosiernym obliczu Boga. O tym, że jest On Ojcem, który, widząc swe dzieci w potrzebie, ratuje je. Miłosierdzie oznacza podnoszenie słabego człowieka z jego upadków. Jest dziełem wyzwalania z niewoli grzechu. Cierpliwym, mozolnym przywracaniem człowieka Bogu. Poprzez pochylenie się nad grzesznikiem Bóg miłosierny odnawia w nim „swój obraz i swoje podobieństwo” i nadaje nowy blaski dziecięctwu Bożemu, pomniejszonemu przez zło.
Faustyna, propagując kult Bożego Miłosierdzia, jedynie z nową mocą wydobywa na światło dzienne prawdę wiary objawioną w słowie Bożym, stale obecną w nauczaniu Kościoła. Trafia na podatny grunt ludzkich serc. Pobodnie i Jan Paweł II pisząc encyklikę o miłosierdziu Bożym, chciał, aby jego słowa „przybliżyły wszystkim tę tajemnicę, stając się równocześnie żarliwym wołaniem Kościoła o miłosierdzie, którego tak bardzo potrzebuje człowiek i świat współczesny” (Dives in misericordia nr 2).
Kult Miłosierdzia Bożego rozwija się na wszystkich kontynentach także dlatego, że człowiek współczesny bardzo potrzebuje miłosierdzia. Obraz Boga, który przebacza i podnosi, który kocha bezwarunkowo i szuka grzesznika, jest bliski oczekiwaniom współczesnych ludzi. Czasy, w których żyła św. Faustyna, nie należały do najłatwiejszych. Tak też i jest obecnie. Były one naznaczone widmem tragedii, do jakiej może doprowadzić ludzkość jej nędza materialna i moralna, upadek wiary i obyczajów. Podobnie i dzisiaj. Ludzie potrzebują w tych trudnych, pełnych zamętu czasach miłości bezgranicznej i bezinteresownej, miłości przebaczającej, która „nie pamięta złego” i „nie unosi się gniewem”. Miłosierdzie jest odpowiedzią Boga na sytuację, w jakiej znalazła się współczesna ludzkość.
Bóg jest „bogaty w miłosierdzie” (Ef 2,4). Potwierdzenie tej prawdy znajdujemy już w Starym Testamencie. Świadomy swej grzeszności naród wybrany zawsze odwoływał się do miłosierdzia swego Zbawcy. „Z ważniejszych wydarzeń i tekstów biblijnych można tu przytoczyć początek epoki Sędziów (por. Sdz 3,7-9), modlitwę Salomona z okazji poświęcenia świątyni (por. 1 Krl 8,22-53), prośbę proroka Micheasza o przebaczenie (por Mi 7,18-20), Izajaszowe orędzie pocieszenia (por. Iz 1,18; 51,4-16), modlitwę wygnańców (por. Ba 2,11-3,8), odnowę Przymierza po powrocie z wygnania (por Ne 9). (...). Bóg miłuje Izraela miłością szczególnego wybrania, podobną do miłości oblubieńca (por np. Oz 2,21-25; Iz 54,6-8) i dlatego przebacza mu winy, przebacza nawet zdrady i niewierności. (...) w mowach proroków miłosierdzie oznacza szczególnie potęgę miłości, która jest większa niż grzech i niewierność ludu wybranego” (Dives in misericordia nr 4).
Miłosierdzie Boże w pełni objawiło się w Nowym Testamencie w osobie Jezusa Chrystusa. W Nim zraniona grzechem ludzkość mogła dotknąć prawdy o tym, że „Bóg nie chce śmierci grzesznika, ale by się nawrócił i żył” (zob. Ez 18,23). Miłosierdzie Boże objawiło się w nauczaniu i dziełach Jezusa. Uzdrawiał chorych, wskrzeszał umarłych, odpuszczał grzechy, wyzwalał z niewoli zła. Swoimi przypowieściami zachęcał do ufności w Boże przebaczenie (zob. Łk 15). Najpełniej jednak miłosierdzie Boże objawiło się w tajemnicy Krzyża. „Krzyż stanowi najgłębsze pochylenie się Bóstwa nad człowiekiem, nad tym, co człowiek - zwłaszcza w chwilach trudnych i bolesnych - nazywa swoim losem. Krzyż stanowi jakby dotknięcie odwieczną miłością najboleśniejszych ran ziemskiej egzystencji człowieka, wypełnienie do końca mesjańskiego programu, który kiedyś Chrystus sformułował w synagodze w Nazarecie (por. Łk 4,18-21), a potem powtórzył wobec wysłanników Jana Chrzciciela (por. Łk 7,20-23)” (Dives in misericordia nr 8). Bóg jest miłosiernym Ojcem, dlatego posłał swego Syna do grzesznego świata. W Nim zapragnął przybliżyć się do człowieka, by uczynić możliwym nasze pojednanie i powrót.
Czasami zdarza się, że Boże miłosierdzie przeciwstawia się sprawiedliwości Stwórcy. Jakby Bóg sam w sobie był rozdwojony. Trzeba pamiętać, że oba te przymioty podkreślają Jego zaangażowanie w dzieło zbawienia człowieka. Sprawiedliwość i miłosierdzie są w Nim zjednoczone tak bardzo, że nie można ich oddzielać. Pan Bóg jest taki sam, zarówno wtedy, gdy okazuje się sprawiedliwy w działaniu, jak i wtedy, gdy pozwala doświadczyć miłosierdzia i przebaczenia. Celem jednego i drugiego objawiania się Ojca jest dobro człowieka.
Lękamy się Bożej sprawiedliwości (jakby była niesprawiedliwa?). Ten przymiot nas zatrważa i zniechęca. Warto sobie postawić pytanie: dlaczego? Czyżbyśmy zachowywali się jak słabo uczący się uczeń, nie lubiący klasówek?
Trzeba lękać się, by nie nadużywać Bożego Miłosierdzia. Nie może ono stać się „alibi” dla trwania w grzechu i braku nawrócenia. To, że Bóg jest miłosierny wobec nas, nie oznacza, że jest Mu obojętne, jak żyjemy. Boża cierpliwość winna pobudzać nas do poprawy, zmiany życia, troski o zbawienie. W żadnym wypadku nie może usprawiedliwiać lenistwa duchowego. Chciałbym to podkreślić, gdyż czasami można odnieść wrażenie, że kult Miłosierdzia Bożego służy uspokojeniu sumień i zachowaniu „status quo” grzesznika.
Kultu Miłosierdzia Bożego nie możemy ograniczać do modlitwy. Gdyby tak było, wtedy sprowadziłby się on jedynie do pewnej formy pobożności. Tymczasem jest wezwaniem do solidarności i miłości braterskiej. Byłoby źle, gdybyśmy zapominali o tym, że miłosierdzie Chrystusa wyrażało się w Jego postawie wobec tych, których spotykał. Było czynem. Chrystus uzdrawiał, przebaczał, wskrzeszał umarłych, pocieszał strapionych, upominał grzeszących.
Obowiązek bycia miłosiernymi wobec bliźnich mocno podkreślił sam Jezus. Podczas jednego z objawień powiedział siostrze Faustynie: „Żądam od ciebie uczynków miłosierdzia, które mają wypływać z miłości ku mnie. Miłosierdzie masz okazywać zawsze i wszędzie bliźnim, nie możesz się od tego usunąć ani wymówić, ani uniewinnić” (Dzienniczek, 742). On też zapewnił, że: „Jeżeli dusza nie czyni miłosierdzia w jakikolwiek sposób nie dostąpi Mojego miłosierdzia w dzień sądu” (Dzienniczek, 1317). W tych dwóch jasnych wypowiedziach Jezusa odnajdujemy kryteria sądu ostatecznego: z Ewangelii Mateusza (r. 25) oraz echo obietnicy, że „miłosierni miłosierdzia dostąpią (Mt 5,7).
Tak więc czciciele Miłosierdzia Bożego winni praktykować dzieła solidarności z bliźnimi. Mają być wrażliwi na potrzeby ubogich materialnie i duchowo. Trzeba żyć miłosierdziem, a nie tylko czcić je i przyzywać dla siebie. Miłosierdzie okazywane bliźnim jest zarazem miłością ofiarowaną Chrystusowi, formą kultu Boga „bogatego w miłosierdzie” (Ef 2,4) i źródłem zbawczych zasług. Nie jest zatem kwestią sprawiedliwości ziemskiej, owocem ludzkich uczuć czy efektem przezwyciężenia egoizmu indywidualnego bądź społecznego, ale kwestią wiary i zbawienia.
opr. aw/aw