Ta modlitwa ma naturę otwierającą na działanie Ducha Świętego. To przestrzeń bycia z Maryją i Duchem Świętym
Z o. Stanisławem Przepierskim OP, dominikaninem, rozmawia Jolanta Krasnowska-Dyńka.
Stowarzyszenie Żywy Różaniec nie jest nową strukturą w polskim Kościele. Jednak dopiero od niedawna ma swój statut i zarząd, którego jest Ojciec członkiem. Jak ono powstawało?
Stowarzyszenie skupia pod swoimi skrzydłami cały wielki ruch modlitwy różańcowej, jaki został założony przez Paulinę Jaricot. „Najważniejszą rzeczą i najtrudniejszą jest uczynić różaniec modlitwą wszystkich” - napisała w 1826 r. Dlatego zaczęła organizować 15-osobowe grupy, nazwane później „żywymi różami”, które podejmowały wspólną modlitwę o zbawienie dusz, wypraszały miłosierdzie Boże dla ludzi, starały się kształtować i pogłębiać formację duchową Francji dotkniętej skutkami rewolucji z 1789 r. Stowarzyszenie szybko zaczęło działać w innych europejskich krajach, co jest znakiem działania Ducha Świętego, w tym również w Polsce. Koła ŻR tak bardzo zakorzeniły się w parafiach, diecezjach, że zapomniano o tym, jakie jest ich źródło. Siostry loretanki, które wydają miesięcznik „Różaniec”, zasygnalizowały, że otrzymują wiele pytań dotyczących stowarzyszenia, a także głosów o potrzebie formacji, wspierania grup dobrymi materiałami. Dlatego konieczne stało się powołanie sformalizowanego organu, który zintegrowałby apostolat różańcowy w formie ŻR. Siostry zaproponowały zorganizowanie konferencji dla diecezjalnych moderatorów. Zgromadziliśmy się w Rembertowie. Spotkanie stało się okazją do wymiany doświadczeń, rozmów o problemach, np. zelatorów ubolewających nad tym, iż są zaniedbywani i nie mają wsparcia formacyjnego, za które powinien odpowiadać proboszcz czy wyznaczony przez niego moderator. Ponadto każdą diecezję charakteryzują własne tradycje różańcowe, stąd różna żywotność ŻR w Polsce. Aby chronić ruch przed niedomówieniami, nadinterpretacjami, pojawiła się potrzeba stworzenia statutu, który nadałby jednolity kształt organizacyjny oraz wyznaczałby właściwą dla ŻR formację duchową różańcowych wspólnot, przy zachowaniu ich dotychczasowych sprawdzonych tradycji lokalnych.
Wcześniej nie było takiego dokumentu?
Jedynie Ceremoniał Żywego Różańca autorstwa o. Szymona Niezgody, dominikanina, wielkiego krzewiciela modlitwy różańcowej. Dokument, który został zatwierdzony jeszcze przez prymasa Wyszyńskiego, zawierał m.in. wytyczne o tym, jak organizować życie kół różańcowych w parafiach czy jak ma przebiegać spotkanie członków „róż” itd. W ceremoniale znalazły się też punkty o obowiązkach zelatora i moderatora. Dokument ten był do tej pory najważniejszym, oficjalnym i ogólnopolskim dokumentem dotyczącym ŻR, dlatego korzystaliśmy z niego przy opracowywaniu projektu właściwego statutu. Jak on powstał? Otóż w czasie jednego ze zjazdów ogólnopolskiej konferencji diecezjalnych moderatorów dostrzegliśmy potrzebę zwrócenia się do Konferencji Episkopatu Polski z prośbą o przydzielenie nam biskupa-opiekuna. Jego rolę widzieliśmy w koordynowaniu naszej współpracy z biskupami ordynariuszami wszystkich diecezji oraz w doradczej pomocy ukierunkowanej na integrację działań na rzecz rozwoju ŻR w Polsce. Gdy więc doszło do spotkania z abp. Józefem Michalikiem, zasugerował nam stworzenie statutu. Przeszliśmy do czynu. W wyniku prac grupy kapłanów oraz konsultantów - m.in. mariologa, ks. dr. Teofila Siudego - wyłonionych przez krajową konferencję moderatorów powstała pierwotna wersja statutu. Przekazaliśmy ją abp. J. Michalikowi, a on do konsultacji prawnikom KEP. Po uzyskaniu akceptacji projekt został poddany ocenie biskupów, którzy zatwierdzili go podczas czerwcowego posiedzenia KEP we Wrocławiu. Konsekwencją powstania i zatwierdzenia dokumentu było powołanie zarządu stowarzyszenia. Wybrano go głosami moderatorów diecezjalnych, którzy spotkali się w Rembertowie, siedzibie stowarzyszenia ŻR. Od tej pory ruch ŻR w Polsce oficjalnie nabrał charakteru stowarzyszenia o profilu modlitewno-apostolskim.
Jakie zadania stawia sobie stowarzyszenie?
Nadal aktualnymi pozostają dotychczasowe cele ŻR, tyle tylko, że nabierają one nowego rozmachu i mocy. Zyskując ogólnopolskie struktury, grupy modlitewne mają swojego rzecznika przed Episkopatem. Krajowy moderator ŻR ma koordynować relacje między KEP a moderatorami diecezjalnymi, pomagać w rozwiązywaniu powstałych trudności. Wraz z zarządem będzie dopilnowywał organizacji ogólnopolskich konferencji moderatorów w Rembertowie, współpracy z miesięcznikiem „Różaniec”, który stał się organem prasowym ruchu. Celem stowarzyszenia jest zacieśnienie współpracy z kołami diecezjalnymi, a w porozumieniu z zarządem i konferencją moderatorów - także przygotowywanie materiałów formacyjnych, pielgrzymek, specjalistycznych rekolekcji itd. Chcemy też organizować otwarte sympozja różańcowe, aby dzieło formacji rozszerzyć również poza członków stowarzyszenia. Chodzi o to, by całą Polskę scalić żywą modlitewnie i apostolsko siecią różańcową. Jest wiele spraw, które trzeba zrealizować, by ŻR był naprawdę żywy, a liczne ruchy różańcowe na siebie otwarte.
180 lat temu papież Grzegorz XVI zatwierdził statut stworzony przez P. Jaricot. W tym roku mija także 150 rocznica jej śmierci. Zatem zwrócenie uwagi w Polsce na istotę wspólnot ŻR zbiega się w czasie z doniosłymi jubileuszami.
ŻR to największa grupa modlitewna w Polsce. Jednak - jak zauważają moderatorzy - nie zdajemy sobie z tego sprawy, przez co prawda ta nie jest obecna w powszechnej świadomości. Przyzwyczailiśmy się, że koła różańcowe w polskich parafiach to coś naturalnego, stałego. Tymczasem ŻR potrzebna jest renowacja i rekatechizacja. To, co nazywa się dzisiaj nową ewangelizacją, niezbędne jest także w ŻR po to, by nowe pokolenia wchodziły w struktury, a właściwie w ducha, tego modlitewnego ruchu. Zaniedbywanie troski o ciągłość dzieła, brak odpowiedzialności za właściwe kontakty między grupami w parafiach, dekanatach oraz w diecezji, powodują, iż temu najliczniejszemu ruchowi modlitewnemu w Polsce grozi zdziesiątkowanie.
Październik jest w szczególny sposób poświęcony różańcowi. W czym, zdaniem Ojca, tkwi moc tej niezwykłej modlitwy?
Przede wszystkim w duchowej mocy słowa Bożego oraz w potędze wstawienniczej Matki Chrystusa, w duchowości Jej serca, które najowocniej odpowiedziało na miłość i wolę Boga. Matka Boża przyjęła Syna z wielkim otwarciem i zaangażowaniem. Maryja jest mistrzynią w rozważaniu słowa Bożego, wierności Mu, posłuszeństwie, polegającym na wcielaniu wiary w czyny. Różaniec oddaje bogactwo wiary Matki Bożej i jednocześnie odwołuje się do Jej nieustannego wstawiennictwa, które jest wyrażane w formule modlitewnej: „Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci...”. Potęga tej modlitwy wynika z tego, że nieustannie odwołuje się do wielkiego cudu Wcielenia, do tego, iż „Słowo ciałem się staje”. Jest to po prostu moc Bożego pragnienia, moc Jego słowa, moc Bożej prawdy wyrażającej się w całym misterium zbawczym, w jego poszczególnych etapach. Proszę zauważyć, że w różańcu nie tworzymy własnych formuł modlitewnych, lecz modlimy się Ewangelią, słowem Boga. Bazujemy na doświadczeniu wiary Kościoła, na jej mądrości. Przyjmujemy modlitwę kanoniczną, którą ustanowił w Kościele dominikański papież św. Pius V, a którą w 2002 r. poszerzył o tajemnice światła bł. Jan Paweł II. Możemy więc powiedzieć, że jest to modlitwa Piotrowa, modlitwa świętych papieży, którzy za św. Piotrem otrzymują od Pana Jezusa zapewnienie, że „bramy piekielne nie przemogą”. Odmawiając różaniec, rozważamy słowo Boże, idziemy za Jezusem, by ze wszystkich etapów Jego życia i całego dzieła zbawczego wyciągnąć jak największe owoce dla świata. Moc tej modlitwy wynika z tego, że jest nieustannym przyjmowaniem Jezusa na wzór Maryi i - jak powiedział bł. Jan Paweł II - podążaniem za Chrystusem sercem Maryi, czyli sercem zaangażowanym, posłusznym, wiernym, gotowym do podjęcia każdej woli Bożej, aż do ostatecznego zwycięstwa.
Ta modlitwa ma naturę otwierającą na działanie Ducha Świętego. To przestrzeń bycia z Maryją i Duchem Świętym. To zgoda na otwieranie umysłów i serc na królestwo Boże, to nieustanny Wieczernik.
Często słyszy się opinię, że różaniec to „klepanie zdrowasiek”. W jaki sposób przełamać ten niesprawiedliwy osąd? Jak ukazać niezwykłość płynącą z tej, zdawałoby się, szalenie prostej modlitwy?
Przez własne, dobre praktykowanie tej modlitwy, bo jej owoce z pewnością ujawnią się i będą na tyle czytelne, by zaprzeczyć powyższym teoriom. Często ludzie pyszni gardzą tą prostą formą duchowości i tymi, którzy ją praktykują. Owszem z różańca, tak jak ze wszystkiego, można zrobić karykaturę i kpinę. I są przypadki, że swoim niewłaściwym podejściem do tej modlitwy niektórzy wierzący dają argumenty do jej ostrej krytyki, uznania za prostacką. Wynika to jednak bardziej z antyświadectwa, ze złego rozumienia i przeżywania wiary, niż z samej natury różańca. Jakże często jednak wspomniani krytycy modlitwy różańcowej postponują ją także z innych względów. Szukają udziwnień, pomijając lub nie dowartościowując faktu prostoty Boga, Emanuela, który stał się człowiekiem, odrzucają mądrość duchowej prostoty kontemplacji tego cudu. Bagatelizują pragnienie Boga-Człowieka, którym jest chęć dzielenia z nami życia, objawiania się w naszej codzienności, jakże często aż do bólu prozaicznej. Zamykają się na bogactwo człowieczeństwa Chrystusa, które z powodu afirmacji cierpienia jako składnika naszego ziemskiego życia i uczynienia z niego narzędzia zbawienia wydaje się mało atrakcyjne. Tracą wrażliwość na Jego własny sposób objawiania się nam wszystkim. Nie doceniając prawdy o takim człowieczeństwie Syna Bożego, często brną jedynie w samo teoretyzowanie. Nie chcą pójść drogą doświadczenia Kościoła, a próbują nadać sobie samym poczucie wyższości i, satysfakcjonujący własny egoizm lub próżność, styl ponadprzeciętnej niezwykłości. Zatrzymują się na tym, a tak naprawdę oddalają od Boga i realiów swej egzystencji w kierunku wyimaginowanych „galaktyk pseudo-mądrości”, nadzwyczajnych praktyk i form wyrazu swych duchowych oczekiwań, pragnień i przekonań. Niestety, stają się przy tym ofiarą takiej postawy. Tymczasem Jan Paweł II nie bał się różańcowej prostoty, różańcowej drogi za Jezusem i z Jezusem. Mówił, że prawdziwie owocne odmawianie różańca, to sytuowanie siebie w każdej z tajemnic, które rozważamy razem z Maryją. To nie tylko samo rozpamiętywanie, wspominanie, ale zaangażowane rozważanie wydarzeń z życia Chrystusa po to, by Go poznać i naśladować, by Jego misja przyniosła jak największe owoce, zaczynając od osobistego nawrócenia. Dobrze podejmowany i praktykowany różaniec formuje mocarzy duchowych, świadków Chrystusa - przemienia nasze serca na wzór serca Maryi. Upodabnia do tego serca, które najbardziej przyjmuje i odzwierciedla bogactwa Serca Jezusa.
Dziękuję za rozmowę.
Echo Katolickie 40/2012
opr. aś/aś