Żyć - ale jak? Koniecznie wiecznie!

Od dwóch lat s. Katarzyna Pyl, służka Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej, na co dzień katechetka, świadczy wsparcie w ramach pogotowia duchowego, prowadzi również autorski blog

Od dwóch lat s. Katarzyna Pyl, pochodząca z Podłęża w gm. Maciejowice służka Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej, na co dzień katechizująca młodzież Zespołu Szkół w Kocku, świadczy wsparcie w ramach pogotowia duchowego. Prowadzi również autorski blog siostrakatarzyna.blogspot.com.

Pomysł zrodził się, jak mówi, z natchnienia i prowadzenia Ducha Świętego. - Od dłuższego czasu pytałam Pana, w jaki sposób bardziej mogłabym realizować misję ewangelizacyjną wśród ludzi. Czułam, że katecheza szkolna czy okazjonalne kontakty z młodzieżą i dorosłymi poza regularną katechezą to stanowczo za mało. Często myślałam o tych, którzy borykają się z poważnymi problemami, ale nie przyjdą i nie zapytają wprost o radę. Niepokoił mnie ciągle fakt istnienia takiej grupy osób, zwłaszcza młodych, pozostawionych samym sobie - mówi s. Katarzyna.

Żyć - ale jak? Koniecznie wiecznie!

Siostra w pogotowiu

„Kto szuka, znajdzie” - ewangeliczna mądrość znalazła potwierdzenie, gdy jeden z uczniów s. Katarzyny podsunął myśl o założeniu bloga. „Żeby więcej ludzi mogło skorzystać z umiejętności tłumaczenia zawiłych spraw w prosty sposób” - uzasadniał. Zaproponował też pomoc w założeniu takiej strony. - Wtedy przyszła poważna refleksja: „A jeśli to właśnie jest Boża odpowiedź na moje pragnienia?”. Modlitwa do Ducha Świętego, rozważanie „za” i „przeciw”, a w końcu przedstawienie moim przełożonym tego tematu, to konkretne próby zrozumienia woli Bożej w tym względzie - wspomina siostra blogerka. Wkrótce otrzymała błogosławieństwo na taką formę oddziaływania apostolskiego od matki generalnej. Blog „Pogotowie duchowe s. Katarzyny” ruszył w internecie 5 lipca 2012 r.

Przemodlona i przemyślana pomoc

Systematyczne wpisy, na które składają się głębokie, pełne optymizmu refleksje nawiązujące do słowa Bożego, s. Katarzyna zamieszcza, zgodnie z założeniem, mniej więcej co miesiąc. Regularnie odwiedzający tę stronę internauci, czerpiący z tych wpisów wsparcie, nie kryją poczucia niedosytu. Autorka przyznaje jednak: prowadzenie bloga okazało się nie tylko wyzwaniem, lecz pracą na wysokich obrotach. Stanowi niejako drugi etat. Tym bardziej, że publikacje na blogu stanowią zaledwie przysłowiowy czubek góry lodowej - niewielki element wszystkich działań prowadzonych w ramach pogotowia duchowego. Posługa absorbuje zwłaszcza wtedy, kiedy do siostry przychodzą maile od osób liczących na pomoc w konkretnej sprawie. - Odpowiedź nie może być zdawkowa. Pomoc pojmuję jako przemodlone i przemyślane towarzyszenie komuś, kto otwiera przede mną swoje znękane serce - przyznaje s. Katarzyna, mówiąc o „rozmowach” z tymi, którzy spotykają się z nią niejako w „prywatnym gabinecie”, czyli na osobistej poczcie towarzyszącej blogowi.

Z Bożą intuicją

O zapotrzebowaniu na taką formę pomocy, jaką jest pogotowie duchowe, najdobitniej mówią statystyki. W ciągu roku do s. Katarzyny trafia ok. 700 maili. Są wśród nich zarówno jednorazowe prośby o pomoc w rozwiązaniu problemu, jak i systematyczna, bardziej osobista korespondencja, która - jak przyznaje siostra - w przypadku wielu osób przerodziła się w przyjaźń.

- Zgłaszają się ludzie w różnym wieku i z przeróżnymi problemami, głównie natury duchowej. Na ogół są to osoby młode, począwszy od gimnazjum, poprzez szkoły ponadgimnazjalne, ale też studiujący oraz dorośli. Czasem proszą tylko o modlitwę w intencji swojej lub bliskich. Innym razem zadają szereg pytań dotyczących różnych zagadnień wiary bądź dylematów moralnych albo proszą o to, by wytłumaczyć coś, czego w zderzeniu z trudną rzeczywistością człowiek nie jest w stanie samotnie udźwignąć... Zdarzały się również takie maile, na które autor nie oczekiwał odpowiedzi, ale zaznaczał, iż chce się „jedynie wygadać” - mówi s. Katarzyna.

Charakteryzując swoich korespondentów, stwierdza, że każdego z nich można zaliczyć do osób poszukujących, a jednocześnie dojrzałych, ponieważ jedną z cech dojrzałości jest umiejętność poszukiwania źródeł pomocy. - Jeśli ktoś sięga po ratunek na pogotowiu oferującym odniesienie do wiary i kontakt ze słowem Bożym, oznacza to, że nie stracił Bożej intuicji, która popycha go tak naprawdę do Źródła wszelkiego dobra, jakim jest Bóg - zaznacza siostra blogerka.

LI

Szukając wskazówek dobrego życia

PYTAMY s. Katarzynę Pyl, autorkę bloga „Pogotowie duchowe Siostry Katarzyny”

Które z cech pogotowia duchowego czynią go dzisiaj tak atrakcyjną formą szukania pomocy?

Przyznaję, że w pomoc wkładam całe serce i ludzie przygnieceni ciężarem trudności, ceniący modlitwę, dyskrecję i szczegółowe potraktowanie ich problemów, chyba to wyczuwają. Staram się jednak nie wymądrzać - po prostu wskazuję pewne drogi i światło, jakie nasuwa się w spojrzeniu na dany problem z wiarą. Liczę tu przede wszystkim na Ducha Świętego i jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Czasem dzielę się świadectwem własnego życia, co również spotyka się z uznaniem, bo ludzie obecnie potrzebują nie tyle nauczycieli, co świadków.

Dużym atutem pogotowia jest możliwość pozostania anonimowym, niepodawania swojego adresu, a nawet prawdziwego imienia. Zdarzało się, że dopiero w miarę zapoznawania się ze mną na blogu ktoś ujawniał swoją tożsamość, a nawet przysyłał zdjęcia czy adres pocztowy.

Kiedy spotykam się z podziękowaniem za szybką reakcję, odpowiadam, że natychmiastowa interwencja stanowi istotę pogotowia. W grę przecież wchodzi życie ludzkie, które jest w jakiś sposób zagrożone, w dodatku na wieczność!

Problemy, z jakimi zgłaszają się do Siostry czytelnicy bloga, mają wspólny mianownik?

To właśnie płaszczyzna wiary. Jeśli ktoś szuka magicznych rozwiązań swoich problemów, zgłasza się raczej do wróżki czy innych uzdrawiaczy. Na duchowe pogotowie piszą ci, którzy spodziewają się pomocy osadzonej w wierze chrześcijańskiej.

„Żyć!!! - ale jak??? Koniecznie wiecznie!!!” - pisze Siostra na blogu. Co o współczesnym człowieku i poszukiwaniu drogi do życia wiecznego mówią sprawy, z jakimi zwracają się korespondenci?

Współczesny człowiek bardzo potrzebuje Boga, co nie zawsze komunikuje wprost. Tęsknota za pokojem serca, rozumieniem własnego życia albo życia wiecznego, gdy ktoś bliski niespodziewanie odchodzi „na tamtą stronę”, każe poszukiwać odpowiedzi właśnie tam, gdzie można sięgnąć głębiej. Nie da tej okazji otaczający nas świat ze swoim pędem do władzy, znaczenia czy posiadania za wszelką cenę.

Są i tacy, którzy uwikłali się w konkretne zło i doświadczają brutalnie jego niszczącego działania. Próbując się z niego wyplątać, rozpaczliwie szukają pomocy u osób duchownych, chcą usłyszeć, że nawet dla najgorszego grzesznika istnieje nadzieja, a jest nią sam Chrystus. Człowiek został stworzony do dobra; jeśli popełnia zło, nie może czuć się komfortowo nawet sam ze sobą. Dlatego tak wiele osób poszukuje wskazówek dobrego życia, które utrwali się aż na życie wieczne.

Skąd bierze Siostra pomysły na pomoc, w której specjalizuje się pogotowie: leczeniu ran i profilaktyce?

Słowo Boże to pierwszorzędne źródło zarówno moich publikacji, jak i szukania odpowiedzi dla tych, którym odpisuję. Ale są nim także modlitwa i wsłuchiwanie się w natchnienia Ducha Świętego. Czasem po przeczytaniu wiadomości od razu, przy monitorze, czynię znak krzyża świętego i wołam, by Pan posłał mi Swego Ducha dla właściwego poprowadzenia danej sprawy. W niektórych przypadkach celowo nie odpisuję natychmiast, ale informuję krótko nadawcę, że będę się modlić o światło i dopiero po jakimś czasie takiego zasięgania rady u mieszkańców nieba zasiadam do odpowiedzi. Mam wiele potwierdzeń, że Duch Pana sam prowadzi tych ludzi. Ja jestem tylko nieudolnym narzędziem, którym On chce się posługiwać.

Czym dla Siostry jest ta posługa?

Traktuję ją jako dar Boży, bo przede wszystkim daje ona szansę bycia dobrym, czyli naśladowania Chrystusa. A właśnie to powinno być pierwszoplanowym celem każdego chrześcijanina.

Powołanie do służby to tak naprawdę sięganie po rzeczy wielkie - „Służyć to znaczy królować”. Trudno wymienić wszystkie profity, ale na pewno należy do nich mobilizacja do tego, by skrzętnie zagospodarować dany przez Boga czas, satysfakcja z poczucia niezmarnowanych szans, których owoce pozwala już teraz oglądać w życiu moich podopiecznych Pan - Dawca wszelkiego dobra. Także wdzięczność i wzajemna pomoc tych, którym udało się towarzyszyć w ich kroczeniu przez „ciemną dolinę” tego życia. Chcę tu z szacunkiem wspomnieć dwie moje „pacjentki”, przy których modlitwą i słowem pisanym mogłam być do końca ich ziemskiej wędrówki, ponieważ w młodym wieku zostały odwołane przez Pana. Myślę, że nie trzeba lepszej zapłaty, niż doczekać się podziękowania w przededniu śmierci, jakie od tych osób otrzymałam. Mówiąc o tym, pragnę zachęcić czytelników „Echa Katolickiego”, aby nie żałowali czasu ani energii dla Boga i ludzi, którzy są wokół nas. Można pięknie przeżywać ziemskie pielgrzymowanie we wspólnocie z innymi, podając rękę tym, którym się w jakiś sposób nie powiodło w trudnym dzisiejszym świecie.

Dziękuję Panu za wszelkie dobro, jakie dzięki Jego łasce dokonało się i nadal dokonuje dzięki pogotowiu duchowemu. Dziękuję też mojemu uczniowi Adamowi, którym posłużył się Pan, aby mi wskazać tę formę zaangażowania.

NOT. LI
Echo Katolickie 43/2014

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama