Żyjmy nadzieją zmartwychwstania!

O Bożej radości, szczerej pobożności dzieci, której dorośli powinni się od nich uczyć - w rozmowie z bp. Antonim Długoszem

Z bp. Antonim Długoszem, biskupem seniorem archidiecezji częstochowskiej, nazywanym biskupem od dzieci rozmawia Jolanta Krasnowska-Dyńka.

Księże Biskupie, wiele osób postrzega katolików jako ludzi smutnych i zatroskanych. Wiara kojarzy się wyłącznie z krzyżem i cierpieniem. Czy chrześcijanin nie ma powodów do radości?

Często słyszę pytanie: dlaczego katolicy przychodzą smutni do kościoła i smutni z niego wychodzą? Odpowiadam, że zapomnieli, iż Bóg jest Ojcem i kocha ich bez względu na to, jak postępują. Dlatego sposób prowadzenia przeze mnie rekolekcji niektórym wydaje się szokujący, kiedy widzą, że tańczę z dziećmi, śpiewamy radosne piosenki, podskakujemy. Pewien pan zarzucił mi nawet, że w Wielkim Poście nie przystoi tak się zachowywać. Tymczasem zapominamy, że misja Pana Jezusa nie kończy się krzyżem i śmiercią, ale zmartwychwstaniem. Dlatego nie możemy robić z siebie cierpiętników, bo nasza religia jest religią radości i nadziei, a nie smutku. Oczywiście Pan Jezus męką krzyżową i śmiercią nas zbawił i odkupił, ale zmartwychwstając, dał nadzieję życia wiecznego, mówiąc „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie”. Stąd powinniśmy być radości i pełni nadziei. Dlatego uśmiechajmy się nawet zębami, które bolą i wynośmy tę radość z kościoła, niosąc ją szczególnie potrzebującym.

Biskup orkiestra - chciałoby się powiedzieć, patrząc na Księdza pasje, zainteresowania, obowiązki. Pewnie czasami pojawia się też zmęczenie, a jednak udało się Księdzu Biskupowi zachować radość życia.

Życie nie jest sielanką, ale trzeba zachować nadzieję. Sam mam doświadczenie choroby, przykrości ze strony otoczenia, bo nie wszyscy mnie akceptują. Kiedyś zaprzyjaźniona siostra zakonna, odnosząc się do mojej posługi biskupiej wśród dzieci, powiedziała: „Jeden z biskupów jest zgorszony twoją postawa i prosi, byś się zmienił”. Uśmiechnąłem się i odparłem: „Proszę, przekaż księdzu biskupowi, że skończyłem 40 lat, a tylko do 40 roku życia można nad człowiekiem pracować, więc ja już się nie zmienię”. Zdarza się też, że niektórzy dorośli chcą swoją, czasami bardzo skrajną religijność imputować wszystkim ludziom. To niebezpieczne. Owszem, możesz zapytać, dlaczego tak postępuję, ale nie możesz zmuszać, bym był odbiciem twoich postaw i zachowań. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem ideałem i nie zawsze mam rację, ale staram się być dobrym łącznikiem między Bogiem a ludźmi, szczególnie dziećmi. Dlatego sięgam po takie, a nie inne środki, czyli śpiew, muzykę. A kiedy widzę, jak najmłodsi się angażują, wpadam w pewnego rodzaju radosny amok. Właśnie dzięki moim małym przyjaciołom udało mi się zachować Boże dziecięctwo. To ono sprawia, że żyję radością, którą chcę dzielić się z innymi.

Ma Ksiądz Biskup świetny kontakt z najmłodszymi. Jako mama dziesięciolatka wiem, jak trudno czasami skupić uwagę dziecka przez dłuższy czas. A Księdzu Biskupowi udaje się to bez problemu.

Kiedy pierwszego dnia głosiłem kazanie rekolekcyjne w parafii pw. Bożego Ciała w Siedlcach, byłem pozytywnie zaskoczony liczbą dzieci, które przyszły na Mszę św. Pomyślałem nawet: „Oj Antek, chyba nie poradzisz sobie”. Jednak po raz kolejny sprawdziło się powiedzenie, że muzyka łagodzi obyczaje. Kiedy się śpiewa, najmłodsi chętnie się włączają, wyciszają i wszystko idzie według planu. Warto pamiętać, że dziecko formuje swoją postawę wiary do siódmego roku życia. Jest wówczas otwarte na przekaz rodziców, opiekunów i katechetów. Dlatego wiek przedszkolny to wyjątkowa okazja, by poprawnie ukształtować młodego człowieka, aby nie bał się Pana Boga, by przemieniał swoje życie nie w oparciu o lęk, ale o miłość do Boga, który jest Ojcem. Często przypominam o tym dorosłym. Zresztą obraz Pana Boga jako Ojca i Matki Bożej jako naszej Matki tworzymy w oparciu o relacje z naszymi ziemskimi rodzicami. Jeśli mama i tata uważnie rozmawiają ze swoim dzieckiem, to malec przenosi to na modlitwę. Wie, że Bóg jest nim zainteresowany. Gdy dziecko nie przeżyło w domu obiadu zjadanego bez pośpiechu, z celebracją, będzie miało trudności z uczestnictwem w Mszy św., która przecież jest ucztą. To szalenie ważne, byśmy ułatwiali dzieciom formowanie pojęć religijnych, a nie utrudniali. Pewien chłopiec zapytał mnie kiedyś: „Skoro Pan Bóg jest Ojcem, to czy też pije wódkę jak mój tatuś?”. Dlatego tak ważna jest katecheza, by najmłodsi mogli na niej odkryć prawdę o Bogu, Maryi, a także tym, że są dziećmi Bożymi.

Mając tak ogromne doświadczenie w pracy z dziećmi, czy uważa Ksiądz Biskup, że dzieci w inny sposób niż dorośli cieszą się Bogiem?

Wiara dzieci jest wyjątkowa. Nie ma w niej wątpliwości, wstydu, cechuje ją spontaniczność. To bardzo piękne, zwłaszcza gdy zadają mi szczere pytania. Często chcą wiedzieć, dlaczego dorośli nazywają mnie biskupem od dzieci. Tłumaczę, że jestem ich dziadkiem z Częstochowy, który bardzo ich kocha i chce dla nich jak najlepiej. Kilka lat temu podczas rekolekcji jeden z chłopców zapytał mnie: „Ile masz lat?”. Odpowiedziałem, że 76. Na to on zdziwiony: „To jeszcze żyjesz?”.

Z czego wynika szczera, niewymuszona i prosta pobożność dzieci, której mogą im pozazdrościć dorośli?

To my, dorośli, manierujemy i deprawujemy najmłodszych. Przykro mi, gdy rodzice nie okazują dziecku uczuć, przytulając je czy całując. Przypomina to Skandynawię, gdzie panuje szalona zimnica i obojętność. A dziecko potrzebuje bliskości. Dlatego nie boję się najmłodszych, a oni mnie. Przytulają się do mnie, a ja jako „dziadek” bardzo się z tego cieszę. Bardzo ważne jest dla mnie, by wiedziały, że je akceptuję i kocham, by czuły się bezpieczne, ponieważ pobożność dziecka wypływa z zaufania do rodziców i wychowawców, które przenoszą na Pana Boga.

W Ewangelii wg św. Mateusza padają słowa: „Jeżeli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego” (Mt 18,3). W jaki sposób dorośli powinni naśladować dzieci w ich relacji z Bogiem?

Panu Jezusowi nie chodzi tu o infantylizm w wierze. Ukazuje postawę dziecka w wierze, które - jak już wcześniej wspomniałem - nie ma wątpliwości i buntu wobec Pana Boga nawet wtedy, gdy cierpi. Wystarczy, że rodzic je przytuli i wszystko jest dobrze. I właśnie to zaufanie i zawierzenie Bogu, jakie widzimy u dziecka wobec rodziców, pokazuje Pan Jezus m.in. w Ogrójcu, mówiąc: „Ojcze nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie!”. To modlitwa, jakiej powinniśmy uczyć się przez całe życie.

Św. Dominik Savio, patron młodzieży katolickiej, mówił: „Tu, na ziemi, świętość polega na tym, aby być stale radosnym i wiernie wypełniać swoje obowiązki”. W swoim życiu człowiek jednak natrafia na przeciwności losu, boryka się z chorobami, doświadcza smutku i patrzy na cierpienie innych. Jak w takiej sytuacji nie stracić pogody ducha?

Jak już powiedziałem, życie nie jest sielanką. Nie wyeliminujemy z naszego życia cierpienia. Zdarzają się trudne doświadczenia, które całkowicie nas zaskakują, np. śmierć, choroba, niespełnienie życiowych planów itd. Często wtedy, modląc się, wymuszamy na Panu Bogu, by spełnił nasze prośby. Jeśli tak się nie stanie, obrażamy się na Niego. Tymczasem dziecko, nawet jeśli czegoś nie otrzyma od rodziców, nie gniewa się, nie buntuje. Dlatego w rozmowach z dorosłymi ludźmi cierpiącymi mówię im, że mają wielką szansę, by stać się dzieckiem, dając Bogu bezinteresowną miłość. Bo kto cierpi, ale kocha Boga, jest żywym świętym. Poza tym dla człowieka wierzącego nie ma sytuacji przegranej. Sam sześć lat temu poważnie zachorowałem. Wykryto u mnie nowotwór. Nie spodziewałem się, że zachoruję na raka. Tym bardziej że w mojej rodzinie nie było podobnego przypadku. Znalazłem się w szpitalu i po specjalistycznych badaniach wykryto u mnie nowotwór jelita grubego. Zostałem poddany operacji, po której nastąpił okres rekonwalescencji. Wszystko trwało trzy miesiące. Z jednej strony sytuacja ciężkiej choroby była dla mnie zaskoczeniem, a z drugiej - powiedziałem sobie: „Antosiu, w zasadzie jesteś normalnym człowiekiem. Nie myśl sobie, że będziesz tylko w wielkiej chwale. Teraz spróbuj przyjąć doświadczenie tajemnic bolesnych swego życiowego różańca. Tyle razy mówiłeś do chorych, więc teraz sam pokaż, że umiesz zachować taką postawę, do jakiej ich zachęcałeś”. Bo my, księża, czasem tak bezmyślnie mówimy na temat cierpienia w swoich kazaniach. Tymczasem prawdziwy egzamin z niego zdajemy dopiero wówczas, gdy sami zachorujemy. W czasie choroby starałem się być optymistą, pamiętając, iż wędruję do „drugiego brzegu”, gdzie czeka na mnie Pan Jezus.

Przeżywamy Wielkanoc. Jak doświadczyć autentycznej radości zmartwychwstania?

Trzeba patrzeć na krzyż, gdzie widzimy nie tylko Jezusa, który umiera, ale także tego, który zmartwychwstaje, mówiąc: kocham was. Poza tym obraz Jezusa Miłosiernego z przesłaniem „Jezu, ufam Tobie” przypomina, że wciąż spotykamy się ze Zmartwychwstałym. Jego misja i nasze życie nie kończą się śmiercią, bo grób jest drogą prowadzącą do życia wiecznego. Przeżywając Wielki Piątek, pamiętajmy, że jest jutrzenka Zmartwychwstania. Żyjmy tą nadzieją, która powinna nam towarzyszyć nie tylko w Wielkanoc, ale w każdą niedzielę. Nie zapominajmy - jak powiedział św. Paweł - że skoro Jezus zmartwychwstał, my też zmartwychwstaniemy. I tego życzę czytelnikom „Echa”.

Dziękuję za rozmowę.

 

Bp Antoni Długosz ur. w 1941 r. w Częstochowie. Doktor habilitowany nauk teologicznych, bp senior archidiecezji częstochowskiej. Niezwykle popularny dzięki występom w cotygodniowym dziecięcym programie telewizyjnym „Ziarno” (TVP). Mówi o Panu Bogu, głosząc Dobrą Nowinę w języku radości - najbardziej zrozumiałym dla najmłodszych. Bp Długosz to wszechstronny talent artystyczny, w młodości chciał zostać aktorem. Po zgłoszeniu się do seminarium nie porzucił swojej pasji artystycznej i ewangelizował za pomocą teatru, śpiewu i tańca. Od początku pracy duszpasterskiej otaczał posługą głuchoniemych, ludzi specjalnej troski, niepełnosprawnych i narkomanów. Wykładowca akademicki. Autor ponad 60 publikacji naukowych i książek na temat katechetyki i biblistyki. W 2007 r. został Kawalerem Orderu Uśmiechu.

Echo Katolickie 16/2019

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama