„Czy Króla waszego mam ukrzyżować?” Pytanie Piłata jest aktualne do dziś, bo sąd nad Jezusem trwa nadal. Świat nie chce Jego panowania i ciągle je odrzuca.
Czy Króla waszego mam ukrzyżować? (J 19,15). Pytanie Piłata jest aktualne do dziś, bo sąd nad Jezusem trwa nadal. Świat nie chce Jego panowania i ciągle je odrzuca. Nie dostrzega, że poza Chrystusem nie znajdzie Króla.
O tym, że Jezus uzyska władzę, mówił już prorok Izajasz. W przypisywanej mu księdze czytamy: „Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju. Wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic na tronie Dawida i nad Jego królestwem, które On utwierdzi i umocni prawem i sprawiedliwością, odtąd i na wieki (Iz 9,5-6).
Na królowanie Jezusa trzeba jednak patrzeć w kategorii duchowej, a nie ziemskiej. Jemu nie zależało na zdobyciu władzy politycznej. Nie chciał jej. Świadczy o tym m.in. epizod po cudownym rozmnożeniu chleba, kiedy nakarmiony tłum zapragnął obwołać Go królem. Mistrz wymknął się wtedy niepostrzeżenie i oddalił w inne miejsce. W swoich naukach pokazywał, że władzy nie można utożsamiać z uciskiem i pogardą wobec ludzi, ale ze służbą. Te słowa potwierdził potem konkretnymi przykładami.
W jednym z hymnów brewiarzowych Jezus nazywany jest łagodnym Królem. Ziemscy władcy często uciekają się do przemocy, wojen i konfliktów. Nierzadko stają się tyranami. Chrystus jest inny. On się nie narzuca, niczego na człowieku nie wymusza. Zdaje się mówić: możesz mnie wybrać lub odrzucić. Oto Ten, który nie łamie nadłamanej trzciny i nie gasi tlejącego knota, staje przed nami jak przed Piłatem i czeka na wyrok. Jego dialog z namiestnikiem rzymskim jest naprawdę porażający. Rozmowa pogańskiego władcy z Królem Wszechświata przynosi wiele głębokich refleksji. Piłatowi nie zależało na śmierci Nauczyciela z Nazaretu. Domyślał się, że został wmieszany w aferę przygotowaną przez Żydów. Czuł, że aresztowany Skazaniec jest kimś nie z tego świata. Świadczy o tym pytanie skierowane do Jezusa: „Skąd Ty jesteś”? (J 19,9), które można przełożyć na: Do jakiej rzeczywistości należysz? Kim jesteś?
Czy kiedykolwiek przyszło nam do głowy zapytać Jezusa na modlitwie: Skąd Ty jesteś? Kim Ty jesteś? Takie pytania wcale nie muszą być owocem naszych wątpliwości czy niewiary. Mogą wypływać z pragnienia głębszego poznania Jezusa. W takich pytaniach nie zawsze brzmi echo przesłuchania.
Inność królewskości Chrystusa przejawia się także w Jego insygniach władzy. Pierwszym z nich jest osiołek, na którym Mistrz wjechał do Jerozolimy, aby w niej umrzeć. Wybór tego zwierzęcia wskazuje na pokorę Jezusa. Kolejnymi znakami była korona cierniowa, trzcina wetknięta w rękę i czerwony płaszcz narzucony na poorane biczowaniem plecy. Potem pojawił się tron, czyli krzyż. Tą wydrwioną królewskość, ale i miłość Chrystusa do człowieka genialnie odwzorował św. Brat Albert Chmielowski w swoim ostatnim obrazie „Ecce Homo”. Ukazał na Nim wyśmianego, bezbronnego, i poranionego Króla miłości. Patrząc na ten wizerunek w sercu, odzywa się okrzyk Piłata: Oto wasz Król! Oto Człowiek! Oto Król, który uniżył się całkowicie i bezgranicznie, który zakrólował z wysokości krzyża.
Kolejnym dziełem malarskim, które pomaga w medytacji nad królewskością Jezusa, jest obraz Adama Styki zatytułowany „Chrystus Król”. Płótno powstało na zamówienie księży pallotynów. Obraz przedstawia Jezusa w złotej koronie, umieszczonego na tle krzyża i rozgwieżdżonego nieba. Chrystus ubrany jest w białą tunikę i czerwony płaszcz. Na kolanach trzyma ziemski glob. W jednej ręce ma berło, drugą unosi w geście nauczania. Towarzyszą mu dwie starotestamentowe postaci: Mojżesz i Eliasz. Jezus wznosi oczy ku niebu. Jego sylwetka jest nieproporcjonalnie duża, ale mimo to nie odstrasza, nie napawa lękiem, a raczej nadzieją i pokojem. Ostatnim elementem, który artysta namalował na obrazie, były oczy Chrystusa. Długo nie wiedział, jak oddać spojrzenie Zbawiciela. Kiedy ktoś go o to zapytał, wyznał: „Ja się tych oczu boję”. Kiedy malował obraz, nieustannie czytał Ewangelię i rozmyślał nad tym, co z niej wyczytał. Podobno, kiedy uroczyście odsłonięto obraz, upadł na ziemię i płakał. Zanim wizerunek trafił do kościoła pallotynów, najpierw przez jakiś czas był wywieszony w witrynie jednego z warszawskich sklepów na Nowym Świecie. Był to okres powstania warszawskiego. Mieszkańcy stolicy zatrzymywali się przed oknem wystawowym i czerpali z obrazu przesłanianie religijne, patriotyczne, a także siły oraz nadzieję.
Po chwilowym ukryciu obraz A. Styki trafił do kościoła pallotynów przy ul. Skaryszewskiej. Był umieszczony w głównym ołtarzu. Niestety, w 2007 r. spłonął w pożarze. Ogień strawił cały wizerunek, ale oszczędził ramy. Zakonnicy postanowili zlecić sporządzenie kopii.
Co nam mówi ten piękny wizerunek? Poprzez ukazanie postaci Mojżesza i Eliasza nawiązuje do sceny Przemienienia na Górze Tabor. Wzniesiona dłoń Chrystusa odwołuje nas do ikon, które pokazują Jezusa jako Pantokratora (Wszechwładcy, Pana wszystkiego). Berło i ręka spoczywające na globie przypominają o Jego władzy nad światem i opieką nad ziemią wstrząsaną konfliktami. Takie ujęcie zdaje się przypominać także o tym, że Chrystusowi nic nie wymyka się z rąk. Widoczny za Zbawicielem krzyż wskazuje na to, że zwycięstwo Jezusa dokonało się przez Jego mękę i śmierć. Postać Zbawiciela rozjaśnia cały obraz, Jego sylwetka promieniuje i rozświetla ciemności. Wzniesione ku górze oczy przypominają nie tylko scenę z Ogrójca, ale też modlitwę z wysokości krzyża. Spojrzenie Chrystusa pokazuje, że On jest jedynym pośrednikiem między Bogiem Ojcem a człowiekiem i że nieustannie prosi za nas, by nie ustała nasza wiara.
Rozważając o królewskości Chrystusa, trzeba przyznać, że władza Jezusa jest dziś odrzucana zarówno przez osoby indywidualne, jak i całe społeczeństwa. W panowaniu Zbawiciela widzimy zagrożenie i ograniczenia. Nasze priorytety nie są tożsame z Jego Ewangelią. Prefacja mszalna z Uroczystości Chrystusa Króla Wszechświata mówi, że Królestwo Jezusa jest „królestwem prawdy i życia, królestwem świętości i łaski, królestwem sprawiedliwości, miłości i pokoju”. Czy my do tego jeszcze dążymy? Czy tęsknimy za takimi wartościami? Obserwując współczesny świat, dostrzegamy, że prawdę zamieniliśmy na relatywizm, życie na śmierć, sacrum na profanum, Bożą łaskę na własne wysiłki i dążenia, wiarę na naturalizm, sprawiedliwość na cwaniactwo, miłość na przyjemność, a pokój na niezgodę. Obchodząc Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata warto zastanowić się, na ile pozwalamy Jezusowi panować w naszym życiu? Na ile dopuszczamy Go do naszych relacji, do tego, co posiadamy i czym żyjemy? Czy chcemy oddawać Mu nasze plany i marzenia, przywiązania i grzechy, swoje wady, zalety i lęki? Na ile chcemy być poddani Jezusowi?
W kontemplowaniu Chrystusa Króla i w Jego głębszym poznaniu pomagają nam nie tylko teksty Ewangelii. O królowaniu Jezusa mówią także psalmy. Niezwykłe świadectwo potęgi Chrystusa wybrzmiewa również w genialnym tekście Exultetu, czyli Orędzia Wielkanocnego, które rozpoczyna się znamiennymi słowami: „Weselcie się już, zastępy Aniołów, w niebie: weselcie się, słudzy Boga. Niechaj zabrzmią dzwony głoszące zbawienie, gdy Król tak wielki odnosi zwycięstwo. Raduj, się ziemio, opromieniona tak niezmiernym blaskiem, a oświecona jasnością Króla wieków, poczuj, że wolna jesteś od mroku, co świat okrywa!”
Natchnione teksty przypominają nam, że panowanie Chrystusa jest wiecznym panowaniem, że nie zniweczą go żadne ataki złego. Czyż więc nasz Król, Jezus Chrystus, który jednocześnie jest łagodny i potężny, pokorny i pełen majestatu, ogołocony i święty nie jest godzien chwały? Ostatnia niedziela roku liturgicznego jest dla nas wielkim zaproszeniem do przyjęcia Jezusa jako Pana i do uwielbienia Go nie tylko słowem, ale całym życiem. On jest Królem na zawsze i na wieki!
opr. mg/mg