Były premier Włoch Romano Prodi stwierdził niedawno, że najlepszą analizą obecnej sytuacji geopolitycznej, jaką słyszał, jest ta zawarta w sformułowaniu papieża Franciszka: „trzecia wojna światowa w kawałkach”. I dodał, że papież, apelując o pokój, użył słów „logika Kaina”, która jego zdaniem dominuje nad wolą budowania go.
Przed hotelem Russkoje Podworie w Jerozolimie zebrali się protestujący z ukraińskimi flagami i napisami potępiającymi wojnę na Ukrainie. „Mordercy!” – krzyczeli pod adresem eleganckich pań i panów wysiadających z eleganckich limuzyn i zmierzających na uroczystą kolację, którą wyprawiono z okazji przypadającego dzień wcześniej święta Rosji. Okrzyk: „Hańba wam!” słychać było na kilku sąsiednich ulicach, gdy do hotelu zmierzali kolejni dyplomaci i ich małżonki, które dumnie krocząc, pozdrawiały protestujących podniesionymi dłońmi, uśmiechnięte jak gwiazdy na czerwonym dywanie przed galą filmowego festiwalu. Przeszło tak przed hotelem kilkanaście par, wszyscy – wciąż to samo słowo – eleganccy, uśmiechnięci. Żadnego niepokoju na twarzach, żadnego zdziwienia, żadnej adekwatnej reakcji. No cóż… punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, ci akurat zapewne tego samego wieczoru pomiędzy jednym a drugim kęsem jesiotra wymieniali uwagi na temat jakichś faszystów, którzy niemiło ich przed hotelem witali, albo na temat upału, jaki akurat panował w Jerozolimie. Trudno jednak pozbyć się wrażenia, że albo w ich głowach ktoś przemeblował porządek rzeczywistości, albo sami wmówili sobie, że pewne „ostateczne” rozwiązania są konieczne, aby chronić ten porządek przed większym złem. Bo co innego mogłoby sprawić, by elegancka żona dyplomaty na widok wrzeszczącego tłumu machała do niego niczym do tłumu wielbicieli? Nic to nowego, wojny zawsze rozgrywali ci, którzy twierdzili, że w rzeczywistości walczą o pokój i chcą – jakkolwiek rozumianego – dobra społecznego. A jednak w bezpośrednim zetknięciu z takim postawieniem sprawy trudno się nie zdziwić, nie być zaskoczonym, nie odczuć poruszenia. Na eleganckich salonach, w których unoszą się zapachy drogich perfum, szybko przychodzi zapomnieć o zapachu krwi. Albo uwierzyć, że żadna krew nie jest przelewana.
Celowo nadużywam w tym tekście słowa „elegancki”. Bo jest jakaś niezrozumiała przepaść między światem wielkiej polityki i życiem zwykłych ludzi, cierpiących, bo dotkniętych nie tylko wojną, ale i głodem czy prześladowaniami. Były premier Włoch Romano Prodi stwierdził niedawno, że najlepszą analizą obecnej sytuacji geopolitycznej, jaką słyszał, jest ta zawarta w sformułowaniu papieża Franciszka: „trzecia wojna światowa w kawałkach”. I dodał, że papież, apelując o pokój, użył słów „logika Kaina”, która jego zdaniem dominuje nad wolą budowania go. Miał na myśli oczywiście pewną bezsilność Unii Europejskiej, która nie jest w stanie podjąć jeszcze bardziej zdecydowanych inicjatyw, by wesprzeć Ukrainę.
Nie twierdzę bynajmniej, że istnieją proste rozwiązania tej bardzo trudnej sytuacji, ba – nie mam pojęcia, co jeszcze można by zrobić, żeby powstrzymać rozlew krwi, i to jak najszybciej. Wiem jednak, że nawet Kain potrafi założyć elegancki garnitur, żeby poczuć się lepiej. A że krew jego brata wołać będzie do niego z ziemi, to już inna historia. Być może zagłuszy to wołanie, mlaskając z zachwytu nad kolejnym kawałkiem świeżutkiego jesiotra?