Jest cała skala szarości. Jak w życiu. Choć czasem wydaje nam się, że tylko w życiu zwykłych śmiertelników, a nie w życiu ludzi świętych, otoczonych nimbem tajemniczości. Że oni to tylko czerń i biel.
Jest cała skala szarości. Jak w życiu. Choć czasem wydaje nam się, że tylko w życiu zwykłych śmiertelników, a nie w życiu ludzi świętych, otoczonych nimbem tajemniczości. Że oni to tylko czerń i biel. „Tak, tak”, „nie, nie”. Może jeszcze jakiś element krwistej czerwieni by uszedł, bo wielu z nich było przecież męczennikami, ale szarość...?
Najprawdopodobniej gdybym podszedł rozdygotany do konfesjonału ojca Pio i usłyszał, że – delikatnie mówiąc – mam sobie iść, zamiast: „i ja odpuszczam tobie grzechy”, zrobiłoby mi się przykro, poczułbym się odrzucony i nie uwierzyłbym w świętość spowiednika. A tu proszę... Spotkanie ze stygmatykiem było pełne napięć – jak wspomina o. Piotr Jordan Śliwiński w rozmowie z Marcinem Jakimowiczem. To pokrzepiające – przeczytać, że świętego stygmatyka ponosiły nerwy (jego też?! – dzięki Ci, Panie Boże!), a na dodatek pouczające, bo ponoć natychmiast po wybuchu bardzo długo pokutował (to już boli).
Podsumowując: kochany Czytelniku, dajemy Ci na Wielki Post przewodnika niezwykłego i na pewno skutecznego. Skala szarości między bielą a czernią to całkiem pokaźna przestrzeń, którą warto mieć na uwadze przy ocenianiu decyzji podejmowanych zarówno przez polityków, jak i prawodawców. Bynajmniej nie o brak kręgosłupa chodzi – raczej o postawę dialogu i otwarcia oraz zdrowego rozsądku. O złotym chińskim środku Watykanu i niewylewaniu dziecka z kąpielą przeczytają Państwo w artykule Jacka Dziedziny, natomiast o skutecznej polityce historycznej, którą „robi się” nie przez paragrafy, ale edukację, pisze Andrzej Grajewski. Michael Schudrich, naczelny rabin Polski, w rozmowie z Bogumiłem Łozińskim, zatytułowanej „Jesteśmy podobni”, wyraża swój optymizm w kwestii pojednania między narodami: polskim i żydowskim. Wracając zaś do zdenerwowanego i pokutującego stygmatyka z San Giovanni Rotondo: gdybyśmy pokutowali po każdej eskalacji emocji do poziomu niebotycznie i nierozsądnie wysokiego w polskiej przestrzeni publicznej, w czynieniu pokuty wyprzedzalibyśmy wiele innych narodów.
Szarość życia i zmęczenie zamykają nam czasem oczy na to, co piękne, a tak bardzo zwyczajne. Fenomen rodziny Oczkowskich, w której miłość wielokrotnie musiała przezwyciężać niepewność, a słowa „mamy siebie” stały się gwarantem przetrwania, jest jednym z najmocniejszych dowodów na to, że w życiu nie chodzi o idealne warunki, ale o właściwe wybory. Odwiedziła ich (zazdroszczę!) i napisała o tej wizycie Agata Puścikowska. To mocny akcent w świecie, który zastanawia się nad wartością życia człowieka chorego, w tym chorego jeszcze przed narodzinami.
Między czernią a bielą zawiera się tyle treści, że portret św. ojca Pio w tym wydaniu ma być swego rodzaju napomnieniem. Bo w wielkopostnym nawróceniu nie chodzi przecież o brak grzechu, pozbycie się go całkowicie. Raczej o podjęcie walki, wysiłku, zmagania. A to zrobić można jedynie na serio. Na całego.
ks. Adam Pawlaszczyk - redaktor naczelny tygodnika "Gość Niedzielny"
opr. ac/ac