• Gość Niedzielny

O wszyscy święci!

Co zrobić, gdy rodzą się wątpliwości w wierze? Może warto spojrzeć wstecz - na szereg kanonizowanych i niekanonizowanych świętych, którzy nas poprzedzili i zastanowić się, jak wiara ukształtowała ich życie i jakie przyniosła efekty

Jeden z moich przyjaciół, prawnik, jeździ zazwyczaj terenowym autem zabłoconym do granic możliwości, bo jego pasją jest obserwacja dzikiej przyrody. Nie to jednak stanowi najbardziej charakterystyczną cechę samochodu Przemka, lecz spora liczba „świętych” obrazków, czy raczej obrazków świętych, które powtykane są we wszelkie możliwe szczeliny kokpitu. Przyczyniło się to do obdarzenia właściciela pojazdu ironicznym przydomkiem – „kierowca meksykańskiej taksówki”, zgodnie nadanym przez kolegów, przyjaciół i współ-pasażerów.

Przypomniał mi się ten przydomek, gdy przed zabraniem się za pisanie edytorialu musiałem zrobić trochę miejsca na biurku. Błogosławiony ksiądz Sopoćko, święty Jan Paweł II, święta Faustyna, święty Jan od Krzyża, namalowany przez jedną z karmelitanek z Hafnarfjörður na Islandii, i jeszcze kilka wizerunków, mniej lub bardziej udanych, spojrzało na mnie spod stosu czasopism, listów, notesów i książek. I lżej na duszy mi się zrobiło, że wszystkie te sportretowane osoby, powtórzę – w mniej lub bardziej udany sposób – jakby miały swoje uczestnictwo w tym, co na co dzień robię, czemu poświęcam czas.

Więcej, przypomniała mi się w tym samym dokładnie momencie przypowieść kaznodziejska, jak to zadano któremuś z wybitnych duchownych pytanie, czy nie ma czasem wątpliwości w wierze. Odpowiedział, że owszem, ma. Zapytany, co z nimi robi, odparł, że patrzy wstecz na tych wszystkich, którzy byli przed nim – świętych, męczenników, heroicznie cnotliwych, doktorów Kościoła – i na tych, których twarzy nie zna, bo są świętymi anonimowymi. I że patrząc na nich wszystkich, myśli sobie: „Jeśli oni się nie mylili, to i ja się nie pomylę; jeśli oni szli tą drogą, to i ja chcę nią iść. No cóż... lepiej mi się zrobiło, gdy pomyślałem, że oni, święci z moich obrazków (nie wstydzę się, gdyby ktoś o to chciał zapytać, że je mam i że mnie otaczają) w jakimś stopniu uczestniczą w tym, co robię.

Słowo „uczestnictwo” jest tu najważniejsze. Świętych obcowanie, w które wierzymy i które wyznajemy, nie tylko odmawiając Credo, ale i modląc się czy to za wstawiennictwem świętych, czy to za naszych zmarłych (w najbliższych dniach tych właśnie modlitw będzie najwięcej), streścić można tym jednym słowem: uczestnictwo. W czym? Ująć to można rozmaicie. Na tę okoliczność najchętniej odpowiadam: w miłości, którą Bóg umiłował świat.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama