Ratunek w spowiedzi

Trudne jest życie ze złamanym sumieniem

"Idziemy" nr 11/2012

Ks. Henryk Zieliński

Ratunek w spowiedzi

Przyszłość naszej cywilizacji rozstrzygnie się pewnie w konfesjonale. Mam na myśli tzw. zachodnią cywilizację, która wyrosła z chrześcijańskich korzeni. Jeśli bowiem dzisiaj coraz więcej ludzi odchodzi od Kościoła, to przyczyną odrzucenia praktyk religijnych prawie nigdy nie są przesłanki natury intelektualnej. Najczęściej chodzi o konflikt sumienia wyrastający z rozdźwięku między świadomością, jak żyć się powinno a tym, jak się faktycznie żyje.

Iluż to dobrze zapowiadających się obrońców wartości chrześcijańskich przeszło na drugą stronę barykady po tym, jak zrezygnowali z pierwszej żony i weszli w nowy związek? Spojrzenie na duchowe wolty jednego z publicystów „Krytyki Politycznej”, niegdyś reprezentanta najbardziej obiecujących konserwatywnych autorów młodego pokolenia, jest wielce pouczające. Podobnie wiele do myślenia daje ewolucja poglądów jednego z polityków: od wydawcy bliskiego Kościołowi tygodnika aż do twórcy ruchu, którego głównym rysem jest antyklerykalizm. Albo odmiana niegdyś katolickiego księdza, a dziś lewackiego posła i wydawcy ociekającego antykatolickim jadem tygodnika, zatrudniającego zabójcę ks. Popiełuszki? Można to zrozumieć, tylko mając w pamięci sercowe historie tych panów.

Ludzi, którzy popadają w konflikty z własnym sumieniem, będzie nam chyba niestety przybywać. Świat bowiem niesie coraz więcej pokus. Zewsząd jesteśmy epatowani erotyką. Seks dobrze się kulturze masowej sprzedaje. Dzisiaj nawet film o ratowaniu podczas wojny Żydów we Lwowie nie może się obejść bez ostrego seksu. Seksualność jest przedstawiana jako wabik w mediach i w reklamie oraz jako zwyczajna potrzeba, którą trzeba zaspokoić zawsze i wszędzie. Nie wiąże się z odpowiedzialnością, bo prawo niczego nie zabrania, przed niechcianą ciążą można się zabezpieczyć, a uczuciami nie warto się przejmować. Wielość partnerów traktuje się jako oznakę „wyzwolenia” i powód do przechwałek. Hamulce kulturowe i społeczne przestały działać. Ale to nie jedyna pokusa, z którą człowiek musi dzisiaj się zmierzyć. Dochodzi jeszcze narastająca żądza władzy, bezwarunkowego zdobywania i posiadania dóbr materialnych, żądza sławy i wiele innych. Sumienie rozmiękczane przez media, modę, pośpiech i płyciznę życia, coraz częściej jest w defensywie.

Trudne jest życie ze złamanym sumieniem. Zwłaszcza gdy do tego dojdzie jeszcze fałszywy obraz Boga, taki bez miłosierdzia, Sartrowski, jako surowego sędziego i buchaltera. Kiedy się nie chce zerwać z grzesznym życiem, łatwym wyjściem zdaje się bunt przeciwko Bogu, szukanie – dla samousprawiedliwienia – faktycznych lub fikcyjnych słabości Kościoła, wreszcie cynizm i agresja. Konflikt sumienia może powodować nerwice, stresy, stany depresyjne i inne schorzenia. A prawdziwe uwolnienie się od tego konfliktu prowadzi przez konfesjonał. Chociaż spowiednik nie zastąpi psychoterapeuty ani tym bardziej psychiatry, to wielu problemów psychicznych można by uniknąć, gdyby człowiek pogodził się z Bogiem i z ludźmi, przebaczył i doznał przebaczenia, zrozumiał swój błąd i podjął zadośćuczynienie. Gdyby wreszcie przyjął zdrową hierarchę wartości i miał w sercu obraz Boga jako Miłosiernego Ojca, któremu zawsze można zaufać.

Dlatego twierdzę, że gorliwość w podejściu do spowiedzi jest dzisiaj najważniejszym sposobem ratowania ludzi z konfliktów sumienia i przywracania ich Bogu. Zanim nie będzie za późno i nie przejdą na stronę wrogów Kościoła.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama