Czego nie powiedział Franciszek?

Niespełna tygodniowa pielgrzymka papieża Franciszka do Brazylii mówi nam o nim więcej niż mijające właśnie pięć miesięcy jego pontyfikatu

"Idziemy" nr 31/2013

Ks. Henryk Zieliński

Czego nie powiedział Franciszek?

Niespełna tygodniowa pielgrzymka papieża Franciszka do Brazylii mówi nam o nim więcej niż mijające właśnie pięć miesięcy jego pontyfikatu

Krótka, bo niespełna tygodniowa pielgrzymka papieża Franciszka do Brazylii z okazji Światowych Dni Młodzieży mówi nam o nim więcej niż mijające właśnie pięć miesięcy jego pontyfikatu. Dotąd bowiem dzień po dniu byliśmy „informowani”, że papież znowu skarcił, albo przynajmniej upomniał, jak nie biskupów, to księży, jak nie księży, to zakonnice. Wykorzystywanie papieża Franciszka do stawiania Kościoła w Polsce w stan oskarżenia stało się codzienną praktyką wielu antykościelnych mediów, a co gorsza, również współpracujących z nimi duchownych. Tak zmanipulowane wypowiedzi papieża nieraz bywały przyczyną frustracji również wśród katolików.

Niewiele brakowało, aby i tym razem najważniejszym szczegółem w relacjonowaniu Światowych Dni Młodzieży nie stała się czarna teczka, którą papież osobiście wnosił na pokład samolotu. Zainteresowanie nią ubawiło nawet samego Franciszka, któremu przyszło objaśniać jej zawartość światowym mediom. Ale szczęśliwie tym razem najważniejsze spotkania i przemówienia papieża były na żywo transmitowane w telewizji, radiu oraz w internecie i można się z nimi zapoznać w całości. Naprawdę warto.

Papież Franciszek w Brazylii wyraźnie rozczarował tych, którzy chcieliby go wsadzić w buty liberała i antyklerykała. Rozczarował też marksizujących wyznawców teologii wyzwolenia, których oczekiwania jako już byłych duchownych nagłaśniano w prasie. Odwiedzając dzielnice biedy, jakich nie brakuje i u nas, papież nie wzywał do rewolucji, ale do solidarności i miłości, do przezwyciężania „kultury odrzucenia”, w której nie ma miejsca dla najsłabszych. Kiedy zaś do młodzieży mówił o buncie, to chodziło o bunt przeciwko „kulturze tymczasowości”, która przejawia się w modzie na wolne związki i w niezdolności podejmowania decyzji wiążących na całe życie. Wzywając do robienia „rabanu na ulicach”, nie nawoływał do ulicznych burd, ale do większej aktywności i misyjnej gorliwości młodych w przestrzeni publicznej. Bezlitośnie obnażył intencje tych, którzy pod szczytnymi hasłami dążą do legalizacji narkotyków, a naprawdę chodzi im tylko o pieniądze i władzę.

Nieznane nam dotąd oblicze papieża Franciszka odsłonił jego program odnowy Kościoła, przedstawiony w czasie spotkań z duchowieństwem i biskupami Brazylii, a zwłaszcza z reprezentantami episkopatów Ameryki Łacińskiej i Karaibów. Te szczegółowe analizy problemów współczesnego duszpasterstwa i wskazania konkretnych rozwiązań, do których jeszcze wrócimy po wakacjach, obalają kreowane w ostatnich miesiącach wyobrażenie o papieżu jako bohaterze anegdot. Dziennikarze rozmawiający z papieżem na pokładzie samolotu usłyszeli, że nie ma on zamiaru zmieniać nauczania Kościoła w kwestii nierozerwalności małżeństwa, kapłaństwa kobiet, celibatu księży, stosunku do homoseksualizmu i homoseksualistów, ani w żadnej innej sprawie, w której Kościół podlega ostatnio brutalnym naciskom. Nie jest też zapalonym tropicielem grzechu w Kościele. Woli mówić o Bożym Miłosierdziu i wzywać do nawrócenia.

Warto także odnotować dwa gesty papieża Franciszka. Pierwszy to ogłoszenie następnych Światowych Dni Młodzieży w 2016 roku właśnie w Polsce, w Krakowie. Drugi to zapowiedź kanonizacji Jana Pawła II z wyraźnym zaznaczeniem, że w ostatecznym wyborze terminu między listopadem tego roku a kwietniem roku przyszłego papież będzie miał wzgląd na Polaków! Zwłaszcza na tych, którzy przyjadą autokarami, bo nie będzie ich stać na samolot ani na hotel. To wiele mówi o stosunku papieża Franciszka do Polski i do Polaków.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama