Testament

Nie będzie to o moim testamencie, ale o Chrystusowym testamencie z krzyża: „Niewiasto, oto syn Twój. Synu, oto Matka twoja”. Nowe znaczenie tych słów dotarło do mnie ze szczególną mocą podczas spotkania Polska pod Krzyżem.

Nie będzie to o moim testamencie, ale o Chrystusowym testamencie z krzyża: „Niewiasto, oto syn Twój. Synu, oto Matka twoja”. Nowe znaczenie tych słów dotarło do mnie ze szczególną mocą podczas spotkania Polska pod Krzyżem. Rozważaliśmy je również niedawno z księżmi podczas dnia skupienia w Poznaniu.

Wciąż aktualne pozostaje to, czego naucza Sobór Watykański II i późniejsze dokumenty Stolicy Apostolskiej, że Maryja jest Matką Kościoła i Matką kapłanów. Matką kapłanów, a nie ich królową. Warto sobie jednak uświadomić, że na Golgocie pod Chrystusowym krzyżem Kościół reprezentowany był nie tylko w osobie Matki Bożej, lecz również w osobie Jana Apostoła. To dopiero daje nam obraz Kościoła jako wspólnoty duchownych i świeckich zgromadzonych wokół Chrystusa, odkupionych Jego Krwią i ożywianych Jego Duchem.

Maryja, choć najświętsza z ludzi i Matka Syna Bożego, reprezentuje świeckich. Nie była osobą duchowną. Ona jest nie tylko Matką Kościoła, ale i jego pierwszym członkiem. Duchownych na Golgocie reprezentuje św. Jan, który podczas Ostatniej Wieczerzy otrzymał misję kapłańską: „To czyńcie na Moją pamiątkę”. Jan potrzebował Maryi jako Matki nie tylko dlatego, że kiedy stał pod krzyżem, mógł mieć niewiele ponad trzynaście lat. Ale nade wszystko dlatego, że bez Bożego macierzyństwa Maryi nie byłoby Janowego kapłaństwa. Przyjęcie ludzkiego ciała z Maryi Dziewicy przez Syna Bożego było przecież konieczne, aby On umarł za nas na krzyżu. Bóg jako nieśmiertelny mógł za nas umrzeć tylko w ludzkim ciele. W tym znaczeniu Maryja jest Matką również Janowego kapłaństwa i kapłaństwa każdego z nas, którzy w sposób sakramentalny spełniamy Chrystusowe kapłaństwo. Dlatego Kościół przypomina, że duchowość kapłańska bez uwzględnienia w niej pobożności maryjnej byłaby niepełna.

Ale nie tylko św. Jan potrzebował Maryi. Ona również potrzebowała Jana. I znowu nie w tym jedynie sensie, że jako samotna wdowa powinna znaleźć oparcie na starość w najmłodszym i zawsze wiernym uczniu Chrystusa. Nade wszystko Maryja potrzebowała św. Jana jako kapłana – szafarza sakramentów ustanowionych przez Chrystusa. Nawet Maryja potrzebowała Eucharystii sprawowanej przez tych, którym Chrystus zlecił władzę kapłańską, aby obecność swojego Syna przeżywać wciąż na sposób sakramentalny, a nie ograniczać się jedynie do wspomnień, jakie nosiła w sercu. Chrześcijaństwo bez kapłaństwa mogłoby się ograniczać co najwyżej do wspominania Chrystusa.

Testament Chrystusa z krzyża powinien być także normą w kształtowaniu relacji między świeckimi i duchowieństwem w Kościele. Z jednej strony przydałoby się, żeby księża zdobyli się wobec świeckich na coś z tego spojrzenia, jakiego Chrystus oczekiwał od św. Jana wobec Maryi. Nie chodzi o kult, ale o szacunek. Bo świeccy są w jakimś sensie naszymi matkami, ojcami, siostrami i braćmi. Z nich jesteśmy. Kościół przypomina, że każdy kapłan z ludzi jest wzięty i dla ludzi ustanowiony. Chrystus tych, którzy słuchali Słowa Bożego, nazywał swoją matką i swoimi braćmi. Święty Paweł pisze do Tymoteusza, aby ludzi starszych wiekiem nie strofował, tylko nakłaniał prośbą, jak ojców i matki. Wśród świeckich są także nasi – kapłanów – matki i ojcowie.

Z drugiej strony potrzeba, aby również świeccy, zgodnie z testamentem z Krzyża, spojrzeli na duchownych jako na swoich synów – danych im przez Chrystusa. Nieraz może się zdarzyć, że jakiś ksiądz, nawet dość posunięty w latach, w spotkaniu z autentyczną świętością świeckich okaże się, jakby to powiedział św. Paweł: „duchowo nieletni”. Nieraz to świeccy muszą sobie księdza wychować. Mnie też wielu świeckich wciąż wychowuje. Dzięki im za to. Czasem trzeba księdzu zwrócić uwagę z miłością – jak bratu – zanim ktoś wyciągnie jego potknięcia i grzechy na zgubę jego i Kościoła. Nade wszystko jednak warto otoczyć księży modlitwą.

Modlitwa działa nawet wówczas, gdy ludzkie słowo i dobry przykład są już bezskuteczne. Wiem coś o tym. Dzisiaj taka modlitwa za kapłanów jest niezbędna. Tym większa wdzięczność dla tych, którzy to rozumieją i podejmują zobowiązanie do modlitwy za księży, czy to w ramach Margaretki, Misji św. Tereski, czy najnowszej inicjatywy propagowanej podczas spotkania Polska pod Krzyżem. Piszemy o tym na s. 12. Październik to dobry czas, aby włączyć się w dzieło, które wyrasta z testamentu Chrystusa.

"Idziemy" nr 39/2019

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama