Jak przeżyć złote lata? Refleksja nie tylko psychologiczna

Te szczególne lata, srebrne czy złote, mogą być czasem wielkiej radości i po­koju. Ale mogą też być czasem zgorzk­nienia i lęku. Wybór i akceptacja na­leży do nas!

Odpowiedź na postawione pytanie „jak przeżyć złote lata” brzmi krótko: dobrze przeżyć! Tę odpowiedź rozwijają dwie lektury, podane niżej. Mogą one pomóc w sensownym przeżywaniu lat wieku sędziwego na każdym jego etapie: srebra, złota czy diamentu [1].

Kiedy podejmujemy taką szczególną medytację o złotej starości, zdawałoby się stosowną, ale w jesiennej porze roku, oto w tych dniach, na zewnątrz naszych mieszkań, obserwujemy wiosnę i dynamikę życia. Co więcej, w liturgii Kościoła przeżywamy misterium paschalne Chrystusa i nasze zakotwiczenie w Jego zwycięstwie nad śmiercią. A zatem jest to wspaniały kontekst, naturalny i nadprzyrodzony, do naszej refleksji o przeżywaniu schyłkowych lat ludzkiego życia.

Lata, piękne lata!

Doświadczenie i przeżywanie złotych lat może nastąpić, na przykład, po przejściu na emeryturę, po odejściu z domu najmłodszego dziec­ka, po kolejnych okrągłych urodzinach, po konkretnym jubileuszu, i po wielu innych faktach. W życiu każdego z nas przychodzi dzień, kiedy zadajemy sobie pytanie: Co teraz mogę czynić? Czemu poświęcić „resztę” dni?

Nie chodzi tu o samą aktywność i ciągłe kręcenie się około spraw wielu. Te szczególne lata, srebrne czy złote, mogą być czasem wielkiej radości i po­koju. Ale mogą też być czasem zgorzk­nienia i lęku. Wybór i akceptacja na­leży do nas!

Odważ się marzyć

Najważniejsze jest zachowanie po­zytywnego nastawienia. Jeżeli wciąż będziemy z żalem rozpamiętywać prze­szłość lub patrzeć z obawą w przyszłość, zatracimy radość chwili obecnej. Lepiej jest dobrze wykorzystywać ten czas, który mamy, niż martwić się, ile jeszcze nam go pozostało.

Dojrzały wiek może być sposobnością do tego, by naprawdę być sobą i robić to, czego pragniemy i to, co powinniśmy czynić. Na emeryturze mniejsze obciążenie obowiązkami daje nam szansę - być może po raz pierwszy w życiu - na speł­nienie długoletnich marzeń. Ktoś trafnie zauważył: „Doświadczy­łem tego na własnej skórze. Po przejściu na emeryturę mogłem wreszcie zająć się sprawami, na które dotąd zawsze brako­wało mi czasu”.

Niezależnie od problemów, z jaki­mi przychodzi nam się zmagać, starszy wiek może okazać się najlepszą w na­szym życiu sposobnością do osobistego wzrostu i rozwoju.

Aktywni i wierni

Z różnych badań naukowych/ankietowych wynika, że aktywność i zaangażowanie przyczy­niają się do utrzymania dobrego stanu zdrowia. Badacze podeszłego wieku stwierdzają, że sekretem długiego życia w dobrej kondycji fizycznej i umysłowej są zdrowe kontakty/relacje społeczne, ciągła gotowość uczenia się nowych rzeczy, ak­tywność fizyczna i spokój wewnętrzny, płynący z bliskiej relacji z Bogiem i drugim człowiekiem.

Pozwalanie sobie na rozgoryczenie czy izolowanie się od ludzi, może stać się trucizną dla duszy i ciała. Najgorszym pomysłem jest siedzenie w domu przez cały dzień. Jeśli jest to możliwe, „teraz” pracę zawodową za­stąpmy czymś, co będzie przynosić nam satysfakcję i mo­bilizować do działania. Po przejściu na emeryturę, teraz wiele osób boleśnie przeżywa ograniczenie kontaktów z innymi ludźmi. Dobrym sposobem na uniknię­cie tego jest zaangażowanie w klubie seniora, wolontariacie czy gru­pie modlitewno-formacyjnej w parafii, odnowienie relacji z sąsiadami, podtrzymanie szlachetnych znajomości, i zachowanie innych pozytywnych stosunków z dawnych lat.

Starzenie się pociąga za sobą kon­kretne wyzwania. Z niektórych rzeczy trzeba będzie zrezygnować. Może z ustalonych tradycji i zwyczajów. Może z ulubionego zajęcia, na które nie starcza już energii. Może z rozrywek i przyjemności, na które nie możemy sobie pozwolić przy ograniczonych zasobach i dochodach. Ale ta rezygnacja może mieć też i swoje dobre strony. Wyrzeka­jąc się tego, co dawne, dajemy miejsce Bogu na czynienie w naszym życiu rze­czy nowych i wspaniałych.

Otwartość na otoczenie

• Odnów i podtrzymuj kontakty z otoczeniem, zwłaszcza ze starymi przyja­ciółmi. Unikaj izolacji i zamykania się w sobie, czego symbolem jest zamykanie się „na klucz” w swoim pokoju, jakaś ucieczka od bliźnich!

• Spędzaj czas z ludźmi pogodnymi, przy których często się śmiejesz i rozweselasz swoje serce, stajesz się optymistą.

• Nigdy nie przestawaj uczyć się i poznawać świat, ożywiaj zdrową ciekawość. Opa­nowanie nowej umiejętności i „odkrycie” nowego obszaru spraw - wpływa dodatnio na pamięć.

• Uśmiechaj się. Oczywiście, w sposób naturalny. Uśmiech redukuje stres i łagodzi ból.

• Pomagaj innym, opiekuj się nimi. Bądź wrażliwy, a nie obojętny. Ludzie, którzy poma­gają bliskim/bliźnim, ci żyją dłużej.

Wdzięczność i ufność

Uwierzmy, że najlepsze jeszcze przed nami, a wtedy łatwiej będzie nam te ostatnie lata uczynić „latami mądro­ści", latami cennymi jak złoto. Starajmy się zobaczyć świat takim, jakim widzi go Bóg. Bądźmy dla siebie nawzajem lepsi, łagodniejsi. I bardziej wyrozumiali. Patrzmy wstecz na swoje życie - z wdzięcznością, a w przyszłość - z pełnym zaufaniem do Boga i ludzi. Przed nami ważna podróż przez kolejne lata życia - nasze najlepsze lata.

Zwykła modlitwa

Wielkie znaczenie w podeszłym wie­ku ma modlitwa. Są badania ankietowe, które mó­wią, że już kilkanaście minut poświęco­nych na przebywanie z Bogiem w ciszy, może zmniejszać ból, obniżać ciśnienie krwi, łagodzić stres, objawy de­presji…, czy nawet bezsenność. Po prostu Pan dodaje nam sił! Daje nam też światło! Modlitwa, podejmowana w czasie adoracji Najświętszego Sakramentu, łagodzi napięcia pojawiające się w kon­taktach z dorosłymi dziećmi, pociesza w żałobie i smutku, daje pokój w naszych zmaganiach z problemami zdrowotnymi czy finansowymi. Pomaga nam wyba­czyć sobie i innym wiele błędów i słabości. Uczy, że nie musimy upierać się przy swoim, że możemy po­zwolić, by ktoś inny się o nas zatroszczył. Przekonani o opiece miłującego Bo­ga, teraz, mniej zajęci pracą, szukajmy dla siebie dróg pełniejszego z Nim kontaktu, może dawniej zaniedbanego.

Módlmy się słowami Pisma świętego i własnym słowem, czerpanym z osobistego doświadczenia: „[Panie], naucz nas liczyć dni nasze, abyśmy osiągnęli mądrość serca.” (Ps 90, 12). Z wdzięcznością patrzmy wstecz na swoje życie. Jak Anton Bruckner, kompozytor, który u kresu lat swoich, tak napisał: „Przedstawię Bogu moje Te Deum, a On oceni mnie łaskawie”.

W praktykowaniu modlitwy bywa i tak, że może być podejmowana tylko pojedynczo, a nawet bez posiłkowania się gotowym tekstem czy formułą wziętą „z zewnątrz”. Teraz, w miejsce modlitwy słownej, przychodzi szczególny rodzaj modlitwy, a mianowicie modlitwa serca.

Modlitwa serca rodzi się w nowym kontekście egzystencjalnym, przy spiętrzeniu się trudności. Zwykle redukuje się ona do bardzo intensywnych i krótkich wezwań, wyrażających albo wołanie o pomoc: „Boże, dopomóż!”; albo dziękczynienie: „Boże, dziękuję Ci!”; albo – może najczęściej! – ofiarowanie i poddanie samego siebie planom Boga: „Bądź wola Twoja, Panie! W ręce Twoje, powierzam duszę moją!”. W starszym wieku niejednokrotnie i na nowo odkrywa się sens aktów strzelistych, krótkich inwokacji i litanii. Istotna jest nie ilość, lecz jakość płynąca z dobrej intencji i z trwałego zjednoczenia z Bogiem.

Szczególny rodzaj modlitwy

W trudach i dolegliwościach wieku może pojawić się jeszcze inny rodzaj modlitwy, nazwany lamentacją. - Lamentacja nie jest zwykłą prośbą czy błaganiem, ani rodzajem żalu lub pretensji, lecz prawdziwie lamentem. Niekiedy, dosłownie, jest to jęczenie z bólu i udręki, przy jednoczesnym zjednoczeniu serca z wolą Boga, bez szemrania, bez buntu, bez przeklinania czy złorzeczenia. Tak przeżywana lamentacja staje się aktem samo-ofiarowania się Bogu, w zjednoczeniu z Chrystusem konającym na Krzyżu.

W obliczu ciężkiego doświadczenia tak modlił się król Dawid: Panie, Boże mego zbawienia, za dnia wołam i nocą – przed Tobą. Niech dojdzie do Ciebie moja modlitwa, nakłoń swego ucha na moje wołanie! […] Umieściłeś mnie w dole głębokim, w ciemnościach, w przepaści. […] Czemu odrzucasz mnie, Panie, czemu ukrywasz oblicze swoje przede mną? (Ps 88, 2-3.7.15). Głośno wołam do Pana, głośno błagam Pana. Wylewam przed Nim swą troskę, wyjawiam przed Nim swą udrękę. […] Do Ciebie wołam, o Panie, [kiedy] mówię: Ty jesteś moją ucieczką, udziałem moim w ziemi żyjących. Zważ na moje wołanie, bo jestem bardzo słaby (Ps 142, 2-3.6-7).

Jeśli ktoś modli się lamentacją, przezwycięża chwile buntu, niezadowolenia i goryczy. Serce takiego człowieka wypełnia duch pokoju i zawierzenia. Konsekwentnie, jest to serce otwarte na przyjście Pana: Oto jestem, Panie! Bądź wola Twoja! Z piosenkarzem, Tadeuszem Woźniakiem, można śpiewać, albo tylko nucić, takie słowa: „A kiedy przyjdzie także po mnie Zegarmistrz Światła purpurowy, by mi zabełtać błękit w głowie, to będę jasny i gotowy” [2].

Krok do przodu w podążaniu do Nieba

Ta krótka refleksja, wyrażona językiem psychologa i teologa, przedstawia starość jako dar i błogosławieństwo, za które chwali się Boga, podobnie jak dziękuje się za młodość i za lata pełnej aktywności na ziemi. Ten etap ludzkiej egzystencji i pielgrzymowania ukazuje ona także jako czas oczyszczenia i uświęcenia. Niekiedy złote lata stają się czasem nawrócenia i pokuty, a w relacjach z bliźnimi - stosownym zadośćuczynieniem. One zawsze mogą być szansą na uporządkowanie i pogłębienie relacji z Bogiem i ludźmi, przygotowaniem na ostatni krok w ziemskim pielgrzymowaniu/w podążaniu do Nieba, do Królestwa Bożego, o które prosimy w Modlitwie Pańskiej „Ojcze nasz”.

Marian Pisarzak MIC

Licheń St., 20-IV-2022

***

1. Susan ERSCHEN, Jak przeżyć złote lata?, w: Słowo wśród nas, czerwiec 2021, s. 60-61; Marian PISARZAK MIC, Pod wieczór życia. Czas mądrości, nadziei i zawierzenia, Wyd. Księży Marianów, Warszawa 2018, ss. 63.

2. Zob. A kiedy przyjdzie także po mnie Zegarmistrz - Wyszukaj (bing.com), dostęp 06-02-2022.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama