Level hard, czyli post

Mam wrażenie, że spośród wielkopostnych praktyk, a zarazem filarów chrześcijańskiego życia to właśnie post jest największym wyzwaniem

Mam wrażenie, że spośród wielkopostnych praktyk, a zarazem filarów chrześcijańskiego życia to właśnie post jest największym wyzwaniem. Stosunkowo łatwo jest odmówić jakąś modlitwę, bez większego trudu można zdecydować się na choćby drobną jałmużnę, ale post? To już bywa zadanie dla prawdziwych mocarzy.

Level hard, czyli post

Nasza kultura jest kulturą "natychmiastowości". Żyjemy coraz szybciej i coraz mniej mamy ochotę na cokolwiek czekać. Chcemy mieć wszystko i to „na już”. Jeżeli każdy produkt czy aktywność jest niemal w zasięgu ręki, to dlaczego mam po niego nie sięgać? Po co się trudzić, skoro wszystko może być takie łatwe?

Może właśnie dlatego.

Post przygotowuje i sprawia duchowy wzrost, uczy czekania, rezygnacji, a wszystko w imię wyższego Dobra. Czekania i rezygnacji … wartości ogromnie deficytowych we współczesnym świecie.

Post uczy też prawidłowego patrzenia na rzeczywistość, gdzie nie dobra materialne, a duchowe powinny mieć priorytet. Bo jeśli rezygnuję z czegoś materialnego, dobrego, ale nie niezbędnego, to po to, by zwrócić się ku czemuś ważniejszemu, piękniejszemu, by skoncentrować się na tym, co naprawdę się liczy. Odwracam się od ziemi by zwrócić się ku Niebu. Odwracam wzrok od siebie i moich potrzeb, a patrzę na Tego, który ukochał mnie tak bardzo, że dla mnie umarł. A patrząc na Niego, uczę się rozeznawać, czego On pragnie dla mnie i zdobywam siły, by móc tę wolę wypełnić. To właśnie zbliżenie do Chrystusa ma być celem każdego postu, który niejako jako skutek uboczny, zapewnia nam liczne dodatkowe korzyści.

Po pierwsze, jak już wspomniałam, post uczy rezygnacji, czekania oraz odwracania się od przyziemnych, mniej istotnych spraw. Po drugie, post, jako pewien wysiłek i trud, jest działaniem kształtującym charakter. Co przychodzi z trudem, często jest w naszych oczach bardziej wartościowe. A podejmowany wysiłek owocuje większą wytrwałością, cierpliwością, wzrostem silnej woli. Po trzecie, post uczy podejmowania dobrych decyzji. Bo jeżeli rezygnuję, to z jednej strony podejmuję decyzję. Decyduję, że rezygnuję. Ale także decyduję, dlaczego rezygnuję i decyduję, po co rezygnuję. Decyduję po co, bo życie nie znosi próżni i jeżeli używam, robię czegoś mniej, to muszę zarazem określić, co się stanie z zaoszczędzonym czasem czy środkami. Jak spożytkuję post w zależności do jego specyfiki i komu bądź za co go ofiaruję. Czy na ten moment ważniejsze jest dla mnie moje własne nawrócenie czy może pragnę go ofiarować w czyjejś intencji? Po czwarte, post to utożsamienie się z biednymi. Rezygnuję, czyli chwilowo czegoś nie mam, odczuwam brak, niewygodę, nie zaspokajam pewnego pragnienia. A to prowadzi mnie do bliźnich, dla których brak nie jest wyborem, lecz codziennością i obrazem życiowych okoliczności. To zaś w konsekwencji powinno mnie prowadzić krok dalej – do wyjścia ku nim, do spotkania, do jałmużny. I po piąte, post pozwala na uświadomienie sobie, że nie wszystko nam się należy, że to, co mamy, jest darem, niezasłużonym i hojnie ofiarowanym. Uczy docenienia tego, co mamy oraz wdzięczności wobec Tego, który jest Dawcą.

Po szóste…można by jeszcze wiele napisać, bo post to jeden z najstarszych i największych skarbów Kościoła. Ale żeby poznać je w całej okazałości, trzeba zacząć. Podjąć postanowienie, wejść w post. Post jest trudny, jest zmaganiem, wyrzeczeniem, niewygodą. Ale warto wejść na ten level hard – niezwykle trudny poziom, by zobaczyć, że jest to wysiłek, który przynosi dobre owoce. I który – mówiąc kolokwialnie – duchowo nam się po prostu opłaci.

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama