Bóg ma receptę na szczęśliwe życie

Z krajowym duszpasterzem powołań na temat jego własnego powołania, zainteresowań i pracy rozmawia Marianna Strugińska-Felczyńska

Sensem życia człowieka na ziemi
jest kochać każdego dnia bardziej niż dotąd.

- Dlaczego wybrał Ksiądz kapłaństwo jako swoją drogę życiową?

Jako nastolatek — jak każdy normalny i szczęśliwy chłopak — najbardziej marzyłem o żonie i dzieciach, czyli o założeniu własnej, szczęśliwej i trwałej rodziny. Od dzieciństwa z pomocą rodziców byłem zaprzyjaźniony z Jezusem. Po pierwszej komunii świętej zapisałem się do ministrantów, a później do oazy. Prawie codziennie byłem na Mszy świętej. Mimo to nie myślałem o kapłaństwie, a jedynie o małżeństwie. Cieszyłem się z dobrych księży, jakich miałem w mojej rodzinnej parafii w Radomiu, ale myślałem, że ksiądz nie może być aż tak szczęśliwy, jak kochający mąż i ojciec, kochany przez swoją żonę i swoje dzieci.

W klasie maturalnej Bóg zaczął na swój sposób podpowiadać mi kapłaństwo. Dziwiłem się temu, bo to nie był mój pomysł. Przeciwnie, uważałem, że tylko w małżeństwie i rodzinie mogę być bardzo szczęśliwy. Miałem w tamtym czasie takie przekonanie, że nawet najbardziej życzliwy ksiądz jest jednak tylko urzędnikiem, a nie kimś, kto na co dzień doświadcza radości, bo bardzo kocha i jest bardzo kochany. Po nieprzespanych nocach postanowiłem mimo wszystko zaufać Bogu bardziej niż samemu sobie. Po maturze wstąpiłem do seminarium duchownego. Dopiero wtedy, gdy zostałem księdzem, odkryłem, że ksiądz wierny swemu powołaniu, czyli podobny do Jezusa, to duchowy tata dla dzieci, młodzieży i dorosłych. To ojciec dużej, bardzo wielodzietnej wręcz rodziny, zwanej parafią. Po kilku latach kapłaństwa stało się już dla mnie jasne, że Bóg nie zabrał mi niczego z moich marzeń o wielkiej miłości i o bardzo szczęśliwym życiu, lecz że pomógł mi zrealizować moje pragnienia w sposób, który zaskoczył mnie samego i który jest jeszcze piękniejszy od moich najpiękniejszych młodzieńczych marzeń. Z każdym kolejnym dniem przekonuję się o tym jeszcze bardziej. I coraz bardziej dziękuję Bogu za dar kapłaństwa. A także za to, że jako kapłan mogę tak wielu małżonkom i rodzicom pomagać, by kochali siebie nawzajem i swoje dzieci aż tak, jak Jezus nas pierwszy pokochał.

- Gdzie obecnie Ksiądz posługuje i jakie pełni funkcje?

Po dwóch latach pracy w parafii i po studiach psychologii w Rzymie ksiądz biskup zlecił mi wykłady z psychologii i pedagogiki w Wyższym Seminarium Duchownym w Radomiu. Do tej pory tam mieszkam. Oprócz wykładów dla alumnów mam sporo innych zajęć. Jestem krajowym duszpasterzem powołań i współpracuję z Europejskim Centrum Powołań. Prowadzę telefon zaufania diecezji radomskiej (800-311-800). Pracuję z ludźmi uzależnionymi i ich współcierpiącymi rodzinami. Często spotykam się w szkołach z młodzieżą i nauczycielami. Dużo też piszę książek i artykułów. Wiele moich tekstów i konferencji video można znaleźć w Internecie. Ponadto, często prowadzę rekolekcje, zwłaszcza dla alumnów, księży i studentów. Mam sporo rozmów indywidualnych. Wiem, że mogę być szczęśliwy tylko wtedy, gdy będę co najmniej tak ofiarny i tyle godzin służący ludziom każdego dnia, jak ofiarny i obecny w życiu swoich bliskich jest dobry, bardzo kochający mąż, ojciec i dziadek.

- Czym kierował się Ksiądz, wybierając psychologię, jako dziedzinę zainteresowań?

Studiowanie psychologii nie było wynikiem mojej decyzji. Po święceniach kapłańskich w ogóle nie myślałem o dalszych studiach. Byłem bardzo szczęśliwy jako duszpasterz. Na studia z psychologii wysłał mnie ś.p. Ks. Bp Piotr Gołębiowski. To było dla mnie zaskoczenie. Studia w Rzymie były bardzo interesujące. Poznałem tam profesorowów i studentów z różnych krajów i ze wszystkich kontynentów. Poznawanie ludzi z innych kultur, którzy mieli inne tradycje i obyczaje, było dla mnie radosne i pasjonujące. Te spotkania ze świeckimi i duchownym z kilku kontynentów to był chyba najcenniejszy aspekt moich studiów rzymskich. A przy okazji odkryłem dwie ważne prawdy. Pierwsza to taka, że pomocy psychologów potrzebują ci, którzy nie mają przyjaciół lub którzy mają przyjaciół, ale nie korzystają z ich miłości i obecności. Druga prawda jest równie ważna: odkryłem, że najlepsza, najbardziej realistyczna i najlepiej funkcjonująca jest psychologia zawarta w Ewangelii. Najzdrowsi psychicznie i najszczęśliwsi są ci, którzy kierują się Jego mądrością i naśladują Jego miłość, bo żadnej innej miłości nie ma.

- Czym są rekolekcje i jakie mają znaczenie w życiu duchowym chrześcijanina?

Niektórzy sądzą, że rekolekcje to taki uciążliwy obowiązek, który na nas spada raz czy dwa razy do roku, że to taka dodatkowa okazja do umartwienia. Albo że istotą rekolekcji jest mówienie o grzechu i straszenie piekłem. To są karykaturalne spojrzenia na rekolekcje. W rzeczywistości dobrze przeżyte rekolekcje to czas szczególnej łaski Boga. To oddychanie Bożą prawdą o człowieku i Bożą miłością do człowieka. W Niebie rekolekcji nie będzie, gdyż tam będziemy sobie świetnie radzić z codziennym życiem. Natomiast na tej ziemi są one nam bardzo potrzebne, gdyż nie mamy granic w rozwoju i nigdy nie jesteśmy już aż tak podobni do Boga, żebyśmy nie mogli się stawać jeszcze bardziej podobnymi do Niego i żebyśmy nie mogli kochać jeszcze bardziej niż dotąd.

- Jakie są Księdza refleksje z pobytu w parafii Matki Boskiej Dobrej Rady w Zgierzu?

To były dla mnie wyjątkowo radosne dni. Ogromnie się ucieszyłem z pobytu w Waszej parafii, bo zobaczyłem tu żywą, aktywną wspólnotę parafian — dorosłych, dzieci i młodzieży. Gdy Ksiądz Proboszcz zapraszał mnie przed dwoma laty i wyjaśnił, że rekolekcje będą odbywać się w dni powszednie — bez niedzieli, to myślałem, że w kościele zobaczę jedynie garstkę najlepszych parafian. Tymczasem w świątyni każdego powszedniego dnia było setki dorosłych, a także sporo młodzieży i dzieci. Teraz już się temu nie dziwię, bo przekonałem się na własne oczy, że w Waszej parafii działa czynnie ponad dwadzieścia grup i środowisk formacyjnych. Wyjątkowo silna i wszechstronnie zaangażowana jest Akcja Katolicka. Cieszę się, że macie wspaniałego Proboszcza. Ksiądz Dziekan jest prawdziwym, dobrym, zatroskanym i wspierającym ojcem Waszej rodziny parafialnej. To wręcz parafia wzorcowa, w której mocni wspierają słabszych, zdrowi - chorych, a szczęśliwi — osamotnionych czy bezradnych.

- Co chciałby Ksiądz przekazać Czytelnikom „Dobrej Rady” w Zgierzu?

Pragnę wszystkich Czytelników upewnić o tym, że najlepsze rady daje Maryja. Ona mówi krótko i konkretnie: czyńcie wszystko, co mój Syn Wam powie! Nie istnieje żadna mądrzejsza rada! Nie istnieje żaden radośniejszy sposób życia, niż naśladowanie Jezusa! Syn Boży, który stał się człowiekiem, nie tylko nas bezwarunkowo kocha, ale też w pełni rozumie. Nawet wtedy, gdy my nie rozumiemy samych siebie czy gdy czujemy się bezradni. Również w XXI wieku Chrystus ma najlepszy pomysł na życie dla każdego z nas. On codziennie pomaga nam nawracać się i kochać bardziej niż dotąd, albo zacząć kochać, jeśli dotąd żeśmy jeszcze nie zaczęli mocno i ofiarnie kochać. Dzięki Jezusowi nie musimy już szukać miłości po omacku czy uczyć się jej niebezpieczną metodą prób i błędów. W Nowym Roku udzielajmy sami sobie i naszym bliskim oraz naszym przyjaciołom tej najmądrzejszej rady świata: Człowieku, słuchaj zawsze i wszędzie Jezusa!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama