Pierwsze, co mnie uderzyło to zapach włoskiego kościoła. Inny niż w Polsce, duszący, słodki.
Pierwsze, co mnie uderzyło to zapach włoskiego kościoła. Inny niż w Polsce, duszący, słodki. Włoskie kwiaty, tak jak owoce słonecznej Italii, pachną intensywniej. Weszłam do turyńskiej katedry, jeszcze kwadrans postałam w kolejce (przed wejściem do budynku w kolejce spędziłam ponad godzinę) i wreszcie go zobaczyłam.
Całun Turyński - świadek Zmartwychwstania. Całun Turyński – ikona tajemnicy Wielkiej Soboty. Całun Turyński – zapis niewyobrażalnego okrucieństwa. Trzy podejścia do jednej relikwii, trzy prawdy, które możemy usłyszeć kontemplując to lniane Płótno.
Najczęstszym komentarzem, jaki słyszałam rozmawiając z ludźmi wychodzącymi z kościoła po zobaczeniu Całunu, były refleksje dotyczące obrazu cierpienia, który jest zapisany na Całunie. Wierzący mówili o męce Chrystusa i o tym, że dopiero patrząc na Całun Turyński są w stanie uświadomić sobie ogrom ofiary Chrystusa. Niewierzący (a takich również było sporo) o tym, jak bardzo są poruszeni cierpieniem zapisanym na tym Płótnie – nawet jeśli byłoby to cierpienie anonimowego człowieka, którego ukrzyżowano, by uzyskać falsyfikat bezcennej relikwii.
2 maja br. Ojciec Święty Benedykt XVI nawiedził Całun Turyński. „Można powiedzieć, że Całun jest ikoną tajemnicy Wielkiej Soboty, która jest dniem ukrycia Boga”. A „ukrycie Boga jest częścią duchowości współczesnego człowieka, w sposób egzystencjalny, prawie nieświadomy, niczym pustka w sercu, która coraz bardziej się rozszerza” – powiedział papież.
Benedykt XVI przypomniał, że po dwóch wojnach światowych, po łagrach i gułagach, Hiroszimie i Nagasaki „nasze czasy stały się w coraz większej mierze Wielką Sobotą: ciemność tego dnia przywołuje tych wszystkich, którzy zadają sobie pytanie o życie, zwłaszcza nas, wierzących”. „Święty Całun zachowuje się jak dokument «fotograficzny», obdarzony «pozytywem» i «negatywem». I tak właśnie jest: najmroczniejsza tajemnica wiary jest zarazem najjaśniejszym znakiem nadziei, która nie ma końca” – rozważał papież. „Jeśli tysiące ludzi przychodzi tu, aby go uczcić, nie licząc tych, którzy kontemplują go na podstawie obrazów, to dlatego, że widzą w nim nie tylko mrok, ale także światło, nie tyle porażkę życia i miłości, ile przede wszystkim zwycięstwo życia nad śmiercią, miłości nad nienawiścią, widzą owszem śmierć Jezusa, ale dostrzegają za nią Jego Zmartwychwstanie” – powiedział Ojciec Święty.
„Dla mnie jako naukowca najważniejsza jest prawda i jej odkrywanie. A prawdą jest, że obraz ukrzyżowanego na Całunie Turyńskim nie należy do któregokolwiek z ukrzyżowanych ludzi tamtych czasów, o których zachowały się źródła historyczne. Ślad korony cierniowej, ślad przebicia boku w celu ostatecznego stwierdzenia śmierci skazańca, wreszcie fakt, że Całun się zachował, a nie został zgodnie z tamtejszą tradycją spalony, są silnymi przesłankami, że Człowiek z Całunu był kimś szczególnym” – mówi Bruno Barberis, przewodniczący Międzynarodowego Centrum Syndonologii. Ten naukowiec, współpracujący z badaczami różnych narodowości i religii, jest przekonany, że ma okazję pracować w szczególnym czasie. Jeszcze 30 lat temu nie można było badać tej Relikwii za pomocą tak zaawansowanych metod jak dzisiaj. Pokolenia badaczy przed nim miały do dyspozycji jedynie metody, które nie były w stanie odkryć ogromu informacji ukrytych w Całunie. Tak naprawdę technika, dostępna dopiero w naszych czasach, może ukazać, jak szczególną relikwią jest Całun. „Całun to znak naszych czasów, mimo że jest znany od wieków, dopiero teraz zaczynamy go tak naprawdę odkrywać” – mówi naukowiec z pełną świadomością, jaki ogrom nowych badań – fizycznych i biochemicznych – stoi przed instytucją, której przewodniczy.
Do czasów pierwszego wizerunku negatywowego odpowiedź była prostsza: na lnianym płótnie, w które owinięto Chrystusa po złożeniu do grobu, odcisnął się Jego niewyraźny wizerunek, co jest możliwe do wytłumaczenia. Negatyw przyniósł tysiące nowych precyzyjnych szczegółów. A dopiero badania ostatnich dziesięcioleci wykazały, że każdy centymetr kwadratowy Płótna zawiera dziesiątki informacji. Oto niektóre z doniesień:
- Na Całunie odkryto odbicie monet umieszczonych w oczodołach. Są to monety bite w czasach Chrystusa. Na płótnie odcyfrowano napis: TIBERIOU KAICAPOS. To imię panującego wtedy Tyberiusza Cezara, napisane jednak z błędem (K zamiast C). Takie egzemplarze monet powstały tylko w latach 29-30 naszej ery.
- Całun Turyński zawiera napisy, odkrywane stopniowo pod koniec ubiegłego wieku. Jeden z nich brzmi: NAZARENU, czyli Nazarenyjczyk. Słowo IBBER to pozostałość od imienia panującego w czasach Chrystusa Tyberiusza (Tiberiusa) Cezara. Jest też napis INNECE, czyli „skazany na śmierć”, ale w wersji występującej jedynie do drugiego wieku. Gdyby ten napis powstał później, brzmiałby IN NECEM.
- Botanik Max Frei pozyskał z Płótna, a następnie zidentyfikował pyłki 76 roślin. Na ich podstawie odtworzył drogę, jaką przez wieki wędrował Całun - przez Konstantynopol, Francję do Włoch. 41 spośród odkrytych pyłków pochodzi od roślin rosnących w Azji lub Afryce. Istnieje tylko jeden region geograficzny, gdzie spotyka się 38 z tych 41 pyłków - to Judea. Kolejni badacze odkrywali nowe rewelacje. Paul Maloney zidentyfikował pyłki niewielkiego krzewu, Cistus Cretius L., którego rejon występowania jest ograniczony do okolic Jerozolimy. Kolejny badacz wyróżnił na Całunie 27 pyłków roślin kwitnących na przełomie marca i kwietnia, czyli w czasie Wielkanocy.
- Na płótnie, w okolicach gdzie znajdowały się stopy Jezusa, odnaleziono cząstki o wysokiej zawartości węglanu wapnia w formie aragonitu oraz dużą ilość strontu i żelaza. Aragonit jest pochodnym trawertynu, z którego budowano miasta śródziemnomorskie, w tym Jerozolimę. Taki sam aragonit odnaleziono w innym grobie w Jerozolimie.
- Stwierdzono, że ciało Chrystusa zostało zawinięte w płótno nie mniej niż dwie i pół godziny po śmierci i pozostawało w nim od 36 do 40 godzin. Proces krzepnięcia krwi odbywa się w kilku etapach, możliwych do wyodrębniania. Gdyby Ciało zostało w Całunie dłużej, skrzepy krwi rozpuściłyby się tworząc plamy, a wizerunek straciłby ostrość.
- Ciało Jezusa odbiło się na nim w stanie pośmiertnego zesztywnienia mięśni - dla anatomów jest to oczywiste po pierwszym rzucie oka na Całun. Świadczy o tym choćby sposób ugięcia nóg w kolanach. Sztywność stężenia pośmiertnego ustępuje po kilkudziesięciu godzinach po śmierci na skutek stopniowego rozkładu - dla naukowców oczywiste jest, że Ciało opuściło Całun przed tym momentem.
Nikt z badaczy Całunu nie jest w stanie jednoznacznie powiedzieć, czy to jest Płótno, w które owinięto po śmierci Chrystusa. Nikt też nie jest w stanie wykazać, że Całun jest wynikiem fałszerstwa. Jednak kolejne lata przynoszą kolejne badania, których wyniki, tak zgodne z tym, co o męce Chrystusa mówi Ewangelia, są trudne do zignorowania.
KU
opr. aś/aś