Wypowiedzi Papieża Franciszka na temat etyki, dyscypliny kościelnej czy nauczania różnią się stylem, ale nie treścią od nauczania poprzednich papieży. Tego, jak się wydaje, nie zauważają głodne sensacji media
W jednej z homilii powiedział Ksiądz Arcybiskup, że w Polsce próbuje się straszyć Kościół papieżem Franciszkiem. Jak pamiętam, stało się to obiektem krytyki wielu mediów „postępowych”. W poprzednim numerze „Niedzieli” mieliśmy okazję zapoznać się z całym obszernym wywiadem Ojca Świętego, udzielonym jezuickiemu periodykowi „La Civilta Cattolica”. Chciałbym prosić o refleksje na temat owego „straszenia” Papieżem. [Ks. Zbigniew Suchy]
Bardzo się cieszę, że pojawił się obszerny wywiad z papieżem Franciszkiem, który przybliża nam zarówno osobę oraz duchowość Ojca Świętego, jak i jego nauczanie, będące świadectwem wiary i ewangelicznego autentyzmu. Pojawiające się denuncjacje i „odkrycia” niektórych redaktorów zdradzają albo ich ignorancję, albo złą wolę, ilekroć w sposób kłamliwy wypaczają słowa i myśli papieża Franciszka. Dzieje się to często przez cytowanie zdań i słów wyjętych z kontekstu.
Wracając do zadanego mi pytania, warto zwrócić uwagę na kilka szczególnie przeinaczanych stwierdzeń Ojca Świętego, ujawniających swoiste „zaniepokojenie” niektórych komentatorów Papieża. W pierwszych zdaniach wywiadu papież Franciszek podaje niezwykle ujmującą i piękną „autodefinicję” swojej osoby, mówiąc, że czuje się „grzesznikiem, na którego spojrzał Pan”. To zdanie jest kluczem do duchowości naszego Papieża. Następnie omawia swoją drogę do kapłaństwa i fascynację duchowością ignacjańską oraz wypowiada ważne słowa dotyczące poczucia tożsamości z Kościołem jako wspólnotą wierzących: „Lud jest podmiotem, a Kościół jest Ludem Bożym pielgrzymującym przez historię, z radościami i smutkami. (...) Wspólnota wiernych jest niezawodna w wierze (...) poprzez nadprzyrodzony zmysł wiary całego ludu pielgrzymującego. To właśnie rozumiem dzisiaj jako «trzymanie z Kościołem», o którym mówi św. Ignacy. Kiedy dialog pomiędzy ludem, biskupami i papieżem podąża tą drogą i jest wierny, wtedy jest prowadzony przez Ducha Świętego. Nie jest to więc trzymanie z Kościołem wyłącznie w odniesieniu do teologów. To jest tak jak z Maryją: jeśli chcemy wiedzieć, kim jest, trzeba pytać teologów; jeśli chcemy wiedzieć, jak Ją kochać, trzeba się pytać ludu. Z drugiej strony Maryja kochała Jezusa sercem prostego ludu, jak czytamy w «Magnificat». Nie należy więc sądzić, że rozumienie «trzymania z Kościołem» jest związane tylko i wyłącznie z trzymaniem z jego częścią hierarchiczną. (...) Widzę świętość w Ludzie Bożym, jego świętość powszednią. Jest to «klasa średnia świętości», której wszyscy możemy być częścią. (...) Widzę świętość w cierpliwym Ludzie Bożym: kobieta, która wychowuje dzieci, mężczyzna, który pracuje, aby przynieść do domu chleb, chorzy, starzy księża, którzy mają wiele ran, ale uśmiechają się, ponieważ służyli Panu, siostry zakonne, które pracują wiele i żyją świętością ukrytą. (...) «Kościół, z którym mamy trzymać, jest domem dla wszystkich, nie tylko małą kaplicą, która może pomieścić małą grupkę wybranych osób. Nie powinniśmy zawężać łona Kościoła powszechnego do gniazda chroniącego naszą przeciętność. Kościół jest Matką, Kościół jest płodny i musi taki być»”.
Portale internetowe niby „wyczuły”, że Papież jakoby pomniejsza tragizm aborcji i ważność etyki małżeńskiej. Nic bardziej mylnego. W czasie powitania w Brazylii wypowiedział ważne słowa, które przesuwają ciężar z negatywnego spojrzenia na życie — na dostrzeganie jego wartości i cudu: „Jest u was rzeczą powszechną, że rodzice mówią: Dzieci są źrenicą naszego oka. Jakże piękny jest ten wyraz brazylijskiej mądrości, która stosuje w odniesieniu do ludzi młodych obraz źrenicy oka — okna, przez które wpada w nas światło. (...) Młodzież jest oknem, przez które przychodzi na świat przyszłość. Jest oknem, a więc stawia przed nami wielkie wyzwania. Nasze pokolenie stanie na wysokości obietnicy, która jest w każdym młodym człowieku, gdy będzie umiało zapewnić mu przestrzeń. To znaczy: zatroszczyć się o warunki materialne i duchowe dla pełnego rozwoju; dać mu mocne fundamenty, na których będzie mógł budować życie; zagwarantować mu bezpieczeństwo i oświatę, aby stawał się tym, kim może być”.
Warto zaakcentować słowa: „zatroszczyć się”. Nikt bardziej niż Kościół nie przejawia tej troski o życie. Wysiłki duszpasterzy i rosnąca świadomość ludu Bożego przynależności do wspólnoty, o czym wspomniałem wyżej, doprowadziły do zapewnienia narodzin wielu dzieci poprzez zmianę ustawy o dopuszczeniu aborcji i dalej trwają wysiłki, aby tę troskę poszerzyć. Tak zwalczane przez niektórych ideologów „okna życia” raz po raz ratują życie dzieci, których rodzice z jakichś powodów nie chcieli lub nie mogli przyjąć. A to właśnie na te „okna” skierowano słowa krytyki i pojawiły się inicjatywy ich likwidacji.
Głosy przestrogi i prawdy o tym, że aborcja jest wielkim złem i grzechem, są także wyrazem tej troski, wszak zły to ojciec, który by nie karcił swoich dzieci — poucza Pismo Święte. Św. Paweł też z troską i w dość ostrych słowach wskazywał na konsekwencje złego czynu, jakie spotkają ludzi źle używających swojej płciowości: „Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego. A takimi byli niektórzy z was. Lecz zostaliście obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa i przez Ducha Boga naszego. (...) Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie?” (1 Kor 6, 9-10; 18-19).
Św. Paweł widzi zło, przestrzega przed nim, ale też zachęca, dodaje nadziei, przypomina odkupienie i wskazuje na Jezusa jako punkt oparcia ku nawróceniu.
W kontekście Pawłowego pouczenia należy spojrzeć także na problem zaburzeń życia seksualnego, określanych jako dewiacje seksualne. W rozmowie z dziennikarzami Papież, zapytany o homoseksualistów, powiedział, że nie zamierza nikogo potępiać za stan, w jakim się znajduje, że nie jest niczyim sędzią. Uznano to za jakieś novum, a przecież Kościół katolicki mówi to samo od wieków. Warto sięgnąć po tekst Katechizmu Kościoła Katolickiego (nr 2358 n.), aby to stwierdzić i jednocześnie odnaleźć zachętę do zachowania czystości. Żaden homoseksualista ani heteroseksualista, o ile wykazuje chęć poprawy i żałuje za swoje grzechy, nie odchodzi od konfesjonału bez rozgrzeszenia. Problem zaczyna się w obydwu przypadkach wówczas, kiedy nie ma woli poprawy, a sytuacja życiowa wskazuje, że istnieje domniemanie popełnienia kolejnych grzechów. W życiu społecznym od dawna funkcjonowali ludzie o innej orientacji seksualnej i Kościół ich nie dyskryminował, ale zachęcał do zachowania Bożych przykazań, podobnie jak nie przekreślał żadnego grzesznika, piętnując jedynie jego złe czyny zewnętrzne czy wewnętrzne. Zdecydowany sprzeciw dotyczy sytuacji, w której oni sami w ekshibicjonistyczny sposób epatują swoją innością i domagają się dla tej przypadłości szczególnych przywilejów, skazując innych na poczucie zawstydzenia i poniżenia. W dalszej perspektywie może to doprowadzić nawet do relatywizowania prawa naturalnego i Bożego oraz piętnowania osób heteroseksualnych.
Podobny zarzut spotyka nas w odniesieniu do rozwiedzionych małżonków. Kapłani związani są w tej sprawie przepisami prawa kanonicznego — mimo szczerego współczucia, a nawet wielkiej sympatii do ludzi, którym nie udało się ich sakramentalne małżeństwo, nie mogą udzielić rozgrzeszenia tym, którzy podjęli nowe wspólne życie bez sakramentu małżeństwa. Nie znaczy to jednak, że takich ludzi pozostawia się na obrzeżach Kościoła. Bóg zna serce człowieka i Jemu pozostawiamy prawo sądu w nadziei na Boże miłosierdzie i pomoc w rozwikłaniu najtrudniejszej sytuacji. Zachęca się ich do podtrzymywania kontaktu z Bogiem przez wiarę i modlitwę i zaprasza na rekolekcje dla osób żyjących w związkach niesakramentalnych, do uczestnictwa w życiu Kościoła na sposób dla nich dostępny. Trzeba wspomnieć o wielkiej pracy sądów kościelnych, które pomagają w wyjaśnieniu sytuacji, jeśli zachodzi podejrzenie, że pierwotne małżeństwo sakramentalne nie zaistniało.
Warto przytoczyć rozmowę Ojca Świętego z brazylijską dziennikarką, która miała miejsce podczas konferencji prasowej w samolocie, którym Papież w lipcu 2013 r. wracał z Brazylii:
„Patricia Zorzan: — Mówię w imieniu Brazylijczyków. Społeczeństwo się zmieniło, zmienili się ludzie młodzi i w Brazylii można zobaczyć bardzo wielu młodych. Ojciec Święty nie wspominał o aborcji, o małżeństwach między osobami tej samej płci. W Brazylii została uchwalona ustawa poszerzająca prawo do aborcji i zezwalająca na małżeństwa między osobami tej samej płci. Dlaczego Ojciec Święty o tym nie mówił?
Papież Franciszek: — W tych sprawach wypowiedział się już doskonale brazylijski Kościół. Nie trzeba było powracać do tych spraw, tak jak nie mówiłem o oszustwach, kłamstwie czy innych sprawach, odnośnie do których nauczanie Kościoła jest jasne!
Patricia Zorzan: — Ale jest to kwestia interesująca młodych...
Papież Franciszek: — Tak, ale nie było konieczne mówienie o tym, lecz o rzeczach pozytywnych, które otwierają młodym drogę. Czyż nie? Ponadto młodzi ludzie doskonale znają stanowisko Kościoła.
Patricia Zorzan: — A jakie jest stanowisko Waszej Świątobliwości, czy możemy prosić o wypowiedź na ten temat?
Papież Franciszek: — Moim stanowiskiem jest stanowisko Kościoła. Jestem synem Kościoła!”.
Wreszcie sprawa kuriozalna, ostatnio szczególnie nagłaśniana, dotycząca zalecenia, by nie brać ofiar za udzielanie sakramentów. To szkolny przykład manipulacji. Ojciec Święty nie może akceptować nadużyć, a nawet, dzięki Bogu, zachęca księży do realnej ascezy w korzystaniu z dóbr materialnych i kiedy mówił o tym do rzymskich kapłanów, dodał, że ma świadomość, iż parafia potrzebuje środków na utrzymanie świątyni i zapewnienie godziwych warunków życia kapłanom.
W archidiecezji przemyskiej mamy przeszło 100 małych parafii, które od lat korzystają z pomocy innych parafii, koordynowanej przez Kurię, aby im przynajmniej trochę ulżyć w trudzie administracji. Ostatnio zlikwidowano wiele szkół i może się zdarzyć, że kapłani, nie ucząc w szkole, będą musieli z konieczności odwoływać się do ofiarności ubogich jak oni parafian. Sytuacja jest różna w poszczególnych diecezjach. Poza tym w wielu diecezjach nie obowiązuje cennik za poszczególne posługi. Są to dobrowolne ofiary. Bądźmy uczciwi — dekoracja świątyni, którą organizują nowożeńcy, kosztuje niekiedy tysiąc złotych, a nawet więcej. Czyż zatem nie należy się jakiś wyraz materialnej wdzięczności za sprzątanie, utrzymanie kościoła, a także za posługę kapłana? W jednej z parafii ksiądz proboszcz zbiera podczas ślubu składkę. Mając świadomość, że wśród gości są ludzie spoza parafii, informuje o motywach tego gestu: „Za chwilę zasiądziecie przy weselnym stole. Będziecie się cieszyć i korzystać z darów przygotowanych na tę okoliczność. A w naszej parafii jest wiele rodzin biednych. Te złożone pieniądze zostaną im przekazane”. I często okazuje się, że ludzie chętnie składają ofiary na ten cel. Powtórzmy słowa Papieża z wywiadu: „Nikt nie zbawia się sam, jako odizolowana jednostka, ale to Bóg nas pociąga ku sobie, uznając złożoną treść stosunków międzyosobowych, jakie dokonują się we wspólnocie ludzkiej”.
Mam świadomość, że refleksja ta nie wyczerpuje całego bogactwa wypowiedzi papieża Franciszka, m.in. w obszernym wywiadzie, którego udzielił włoskiemu pismu jezuitów „La Civiltŕ Cattolica”, dlatego odsyłam Czytelników do jego pełnego tekstu, zamieszczonego w poprzednim numerze „Niedzieli” (nr 40/2013). Jestem przekonany,
że tekst wywiadu doczeka się wnikliwych analiz i opracowań. A dyskusja jest potrzebna, bo ożywia zainteresowanie Papieżem i Kościołem, pogłębia wiedzę.
Podsumowując, z całą mocą pragnę podkreślić, że nic, o czym mówi Ojciec Święty, nie „straszy” polskiego Kościoła. Jego słowa są dla nas drogowskazem, aby zarówno duchowni, jak i świeccy dorastali do tej wizji Kościoła, którą prezentuje papież Franciszek. Wszyscy „jesteśmy grzesznikami, na których spojrzał Pan” — a to znaczy bardzo wiele.
opr. mg/mg