Powierzenie kierownictwa Episkopatu abpowi Stanisławowi Gądeckiemu wskazuje na duszpasterskie serce Episkopatu: to pragnienie, by Kościół wychodził naprzeciw współczesnego człowieka
Powierzenie przez polskich biskupów kierownictwa Episkopatu metropolicie poznańskiemu abp. Stanisławowi Gądeckiemu i funkcji jego zastępcy metropolicie łódzkiemu abp. Markowi Jędraszewskiemu wskazuje, jak bardzo pasterzom naszego Kościoła zależy, by wychodził on na spotkanie współczesnego człowieka. By każdemu niósł radość Ewangelii.
Chociaż prezydium Konferencji Episkopatu Polski nie ma żadnej władzy nad innymi biskupami, księżmi czy wiernymi świeckimi, to jednak wskazuje kierunki działania Kościoła w Polsce. Reprezentuje go także na zewnątrz. Decyzje podjęte 12 i 13 marca ukazują nam więc wyraźnie, kogo biskupi uważają za swych najgodniejszych przedstawicieli i jakie wyzwania uznają za najpilniejsze.
Publicyści wielu mediów świeckich pisząc o Kościele, lubują się w dzieleniu go na tzw. Kościół otwarty i przeciwstawianiu go wstecznemu, niepotrafiącemu nawiązać dialogu ze współczesnością „Kościołowi tradycyjnemu, zamkniętemu”. Kiedy biskup, kapłan czy też katolicki publicysta usiłuje bronić, wyjaśniać nauczanie Kościoła, od razu przypisywany jest do określonego obozu. Media chętnie przyjęłyby natomiast wszelkie wypowiedzi zgodne z ich tonem, potwierdzające ich opinie. Dlatego tak chętnie prezentują osoby powtarzające jak papugi opinie powielane w najpotężniejszych „przekaziorach”. Tymczasem cały Episkopat jest wierny nauce Kościoła i przestrzega przed istotnymi zagrożeniami. Zdaje też sobie sprawę z wielkiego potencjału Kościoła w naszej ojczyźnie. Obydwaj, abp Stanisław Gądecki i abp Marek Jędraszewski, wstępowali do seminarium w okresie entuzjazmu związanego z II Soborem Watykańskim. Stąd zapewne w przypadku przewodniczącego KEP zafascynowanie tak bardzo docenionym przez sobór Pismem Świętym, zaangażowanie w dialog religijny z judaizmem, nieograniczające się jedynie do obowiązków formalnych, czy udział w dialogu międzyreligijnym.
Urodzony 19 października 1949 r. w odległym niecałe sto kilometrów od Poznania Strzelnie, abp Stanisław Gądecki wstąpił do Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie w 1967 r., a jego decyzja o pójściu za głosem powołania dojrzewała w czasie brutalnej konfrontacji reżimu Gomułki z Kościołem w okresie obchodów milenijnych. Kiedy ten komunistyczny aparatczyk krzyczał z trybuny pod adresem kard. Stefana Wyszyńskiego: „Jakże ograniczony i wyzbyty narodowego poczucia państwowości musi być umysł przewodniczącego Episkopatu polskiego” — abp. Gądecki jako młody człowiek nie miał wątpliwości, po której stronie jest prawda. W rozmowie z KAI, krótko po swoim wyborze, nie krył, że Prymas Tysiąclecia wywarł ogromny wpływ na niego osobiście i na jego seminaryjnych kolegów. Po dziś dzień podkreśla, że święcenia kapłańskie przyjął właśnie z rąk Prymasa Tysiąclecia. A zmagania sprzed niemal pół wieku, czas, kiedy reżim komunistyczny nie zezwolił na przyjazd Pawła VI, tłumaczą, dlaczego zależy mu tak bardzo na godnym przeżyciu 1050. rocznicy chrztu Polski, jak ufamy, z udziałem papieża Franciszka. 1 lutego 1992 r. bł. Jan Paweł II mianował go biskupem pomocniczym archidiecezji gnieźnieńskiej, a 28 marca 2002 r. arcybiskupem metropolitą poznańskim.
Abp Marek Jędraszewski urodził się w Poznaniu trzy miesiące wcześniej, 24 lipca 1949 r. Przed wstąpieniem do Arcybiskupiego Seminarium Duchownego uczęszczał do „Marcinka” — I Liceum Ogólnokształcącego im. Karola Marcinkowskiego, szkoły w owym czasie męskiej, do której swych synów posyłała poznańska inteligencja, w której nie brakowało barwnych osobowości, zarówno wśród pedagogów, jak i uczniów. Także i w jego życiu ogromną rolę odgrywała postać poddawanego przez trzy lata (1953—1956) brutalnemu śledztwu i torturom oprawców z Urzędu Bezpieczeństwa abp. Antoniego Baraniaka. Z rąk tego bliskiego współpracownika kard. Wyszyńskiego przyjął święcenia kapłańskie w 1973 r. Później była praca duszpasterska, studia w Wiecznym Mieście, praca naukowa skoncentrowana na problemach człowieka, ale także w latach 1990—1996 redaktorska w „Przewodniku Katolickim”. 17 maja 1997 r. bł. Jan Paweł II mianował go biskupem pomocniczym archidiecezji poznańskiej, a 11 lipca 2012 r. Benedykt XVI arcybiskupem metropolitą łódzkim. 30 listopada 2013 r. z kolei papież Franciszek mianował go członkiem Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej w Watykanie. Arcybiskupi Gądecki i Jędraszewski przez 10 lat pracowali razem w archidiecezji poznańskiej. Są też naukowcami, znającymi wiele języków, Watykan i świat. Studiowali w Rzymie i tam uzyskali doktoraty. Nie mają więc kompleksów, a ich wystąpienia nacechowane są dobrym przygotowaniem metodycznym. Znają wartość prawdy i gotowi są dla niej cierpieć. Nie jest to dobra wiadomość dla ludzi domagających się od Kościoła zmiany nauczania i przepraszającego, że istnieje. Potrafią też uzasadniać swoje racje, odpowiadając na wyzwania współczesności. Wiedzą, iż jak ujął to Ojciec Święty Franciszek: „Duszpasterstwo w kluczu misyjnym wymaga rezygnacji z wygodnego kryterium pasterskiego, że «zawsze się tak robiło»” (Evangelii gaudium, 33), że trzeba być odważnym i kreatywnym w przemyśleniu celów, stylu i metod ewangelizacyjnych swojej wspólnoty. „Kościół zawsze musi się reformować, zachowywać i rozwijać to, co istotne, a usuwać to, co błędne” — powiedział abp Gądecki.
Pytani o priorytety polskiego Kościoła obydwaj arcybiskupi wskazują na młodzież, rodzinę, powołania i troskę o ubogich. Zastrzegają, że trzeba przy tym dostrzegać różne poziomy nędzy: materialny, moralny i duchowy. Kościół ma w tych wszystkich sytuacjach głosić ludziom zbawcze dzieło Chrystusa. „Nikogo nie wykluczamy, każdego chcemy przygarnąć, do każdego też wychodzimy z życzliwością” — podkreślił w swojej pierwszej wypowiedzi dla KAI abp Gądecki. Ale abp Jędraszewski dostrzega także wyzwania społeczne związane z wielką skalą bezrobocia, wymierania aglomeracji łódzkiej, do której młodzi po studiach nie chcą wracać, nie widząc tam dla siebie miejsca. „Najważniejszym więc zadaniem Kościoła jest pomóc tej społeczności w przywróceniu i w odzyskaniu godności” — powiedział metropolita łódzki. Takich miejsc jest w Polsce więcej. Czy to oznacza, że Kościół będzie wyraziściej mówił o problemach społecznych? Abp Jędraszewski wskazuje też na konieczność powrotu do prawdy. „Im więcej prawdy, tym więcej wolności — taka jest prawda o kondycji człowieka. Chodzi tu o prawdę, którą Kościół głosi w imię Jezusa Chrystusa, powtarzając: «Prawda was wyzwoli» — a tą prawdą jest Jezus Chrystus. Jezus pokazywał całym swoim życiem, że wizja człowieka, wizja Kościoła jest oparta na wolności. Jest propozycją, którą można przyjąć i niestety — tragiczna możliwość — można odrzucić. Cały wysiłek Kościoła polega na tym, iż przekazuje, że nie ma lepszej drogi dla człowieka, jak właśnie przyjąć to orędzie” — podkreślił nowy wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.
Abp Gądecki myśli z troską o duszpasterstwie młodzieży. Dostrzega niedostatki w tej dziedzinie, spowodowane głównie tym, że często ogranicza się ono w pojęciu wielu księży jedynie do katechizacji. Tymczasem ludzie młodzi często odczuwają dziś pod wpływem dominującej kultury zagubienie i nie potrafią znaleźć swego miejsca w Kościele. Świadectwem osobistego zaangażowania metropolity poznańskiego w tej dziedzinie było zaproszenie do stolicy Wielkopolski, na przełomie roku 2009 i 2010, młodych całej Europy na spotkanie organizowane przez Wspólnotę z Taizé. Dlatego też stara się on wspierać Spotkania Lednickie organizowane przez o. Jana Górę. W tym kontekście postrzega również przygotowania do Światowych Dni Młodzieży w Krakowie jako wielką szansę dla całego duszpasterstwa młodzieży w Polsce. Każda diecezja będzie bowiem za dwa lata gościła grupy młodych przybywających na to spotkanie z całego świata. A jest też i codzienna praca, kontakty z wiernymi i angażowanie ich do współpracy w Radzie Społecznej, troska o obecność i rzeczywistą działalność rad parafialnych.
Abp Jędraszewski wprowadził w archidiecezji łódzkiej „Dialogi w katedrze”, odpowiadając na pytania internautów i zebranych w katedrze wiernych. Z jego inicjatywy w Wielkim Poście biskupi łódzcy odwiedzają „kościoły stacyjne”, starając się, by ten czas intensywnej liturgii służył ożywieniu Kościoła lokalnego. To tylko niektóre inicjatywy, którymi mogą się dzielić ze swoimi współbraćmi w Episkopacie.
Obydwaj arcybiskupi są ludźmi głębokiej wiary, zakotwiczonej w Piśmie Świętym, konsekwentnymi w swym działaniu, mądrymi. Można więc oczekiwać, że w większym jeszcze stopniu okażą się autorytetami moralnymi. Choć niewątpliwie stają na czele Kościoła w czasach próby i mają świadomość, że kiedy dzieje się jakieś dobro, to nie brak również prób jego dyskredytowania. Nadziei związanych z nowym kierownictwem Episkopatu nie kryją biskupi. Ordynariusz rzeszowski bp Jan Wątroba powiedział o abp. Gądeckim, że dał się on poznać jako człowiek wewnętrznie spokojny i opanowany. „W czasie żywiołowych dyskusji potrafił nabrać zdrowego dystansu i wyrazić wyważoną opinię. Także poczucie humoru pomagało mu rozładować napiętą sytuację. Wyróżniał się odważną, czytelną i jasną myślą oraz umiejętnością wskazania nowych kierunków” — stwierdził bp Wątroba. Podkreślił też głębokie zakorzenienia w Piśmie Świętym, a zarazem zmysł praktyczny nowego przewodniczącego Episkopatu. Biskup radomski Henryk Tomasik wskazał w osobowości abp. Gądeckiego na dobre odczytanie Ewangelii i zdecydowane jej wprowadzenie do codziennego życia. Wyraził przekonanie, że skoncentruje się on na pogłębionej formacji biblijnej i liturgicznej. Przypomniał zarazem, że abp Gądecki profilował program duszpasterski w Polsce. Ma ogromne doświadczenie w tym zakresie. Metropolici poznański i łódzki nie boją się wysłuchiwania ludzi, ich trosk i niepokojów, wychodzenia naprzeciw ludzkiej biedzie, i na miarę tego, jak jest to w Polsce możliwe, realizowania wizji papieża Franciszka „Kościoła ubogiego dla ubogich”, wychodzącego na peryferie.
— Niespodzianki nie było. Abp Stanisław Gądecki był naturalnym kandydatem na nowego przewodniczącego. O wyborze przesądziły dwie sprawy: to, że był osobą dobrze znaną biskupom z pracy jako wiceprzewodniczący Episkopatu oraz że ma opinię człowieka środka. Z pierwszych wypowiedzi nowego przewodniczącego, z wywiadów, jakich udzielił tuż przed wyborem, wynika, że to nie będzie prosta kontynuacja dotychczasowej linii. Widzi on konieczność korekty w pracy duszpasterskiej całego Kościoła w Polsce w duchu tych wskazań, których udzielił biskupom papież Franciszek na zakończenie wizyty ad limina apostolorum. Ale potrzebę takiej korekty widzą także inni biskupi, co miała pokazać dyskusja nad adhortacją Evangelii gaudium w czasie obrad Episkopatu. To dobrze rokuje na przyszłość. Przewodniczący KEP, jak wiadomo, może jedynie proponować, inicjować, ale wszystko rozgrywa się w diecezjach i parafiach. Ważną jego rolę widzę w reprezentowaniu Episkopatu na zewnątrz, na forum publicznym. To jest bardzo ważne, jakim będzie mówił językiem — konfrontacji czy dialogu, jakie będzie czynił gesty, które — jak pokazał nam już Jan Paweł II — mają niebywałą siłę oddziaływania. Bardzo duża część społeczeństwa kształtuje sobie bowiem obraz Kościoła na podstawie tego, co mówią o nim media. A częścią tego jest to, co i jak mówią w nich sami księża i świeccy. Myślę, że ważne będzie w tym względzie doświadczenie, jakie abp Gądecki zdobył w dialogu międzyreligijnym. Oczekiwałabym natomiast wzmocnienia w pracach Episkopatu tematyki społecznej, ukazywania, co katolicka nauka ma do zaproponowania w rozwiązywaniu bieżących problemów społecznych.
Wybór na wiceprzewodniczącego abp Marka Jędraszewskiego też mnie nie zdziwił. To dobrze, że biskupi zgodzili się, aby mogły ze sobą pracować osoby, które — jak sądzę — podzielają ten sam sposób myślenia i sobie ufają.
— Jest znaczące, że wybory te siłą rzeczy odbyły się w szczególnych okolicznościach: w kontekście pierwszej rocznicy wyboru papieża Franciszka i w bezpośrednim następstwie wizyty ad limina apostolorum. Braterska i rzeczowa komunia biskupów polskich z Ojcem Świętym znalazła też swoje odzwierciedlenie w wyborze dwóch spośród nich, aby pokierowali teraz pracami Konferencji Episkopatu. Dobrze przygotowani i właściwie zmotywowani będą wspomagać Kościół w Polsce w urzeczywistnianiu Ewangelii w życiu osobistym, wspólnotowym i społecznym.
— Wybór arcybiskupa Stanisława Gądeckiego na przewodniczącego Episkopatu i jednocześnie arcybiskupa Marka Jędraszewskiego na wiceprzewodniczącego budzi zarówno nadzieje, jak i oczekiwanie. Obaj pasterze — Wielkopolanie — pozwalają spodziewać się w działaniu rzetelności i pragmatyzmu. Ale przykłady z historii pokazują nam, że nieraz postawa odbierana jako szaleństwo, brawurowa odwaga i pomysły oceniane jako nieracjonalne okazywały się najbardziej owocne. Ile było krzyku, gdy prymas oddał Polskę w macierzyńską niewolę Matce Najświętszej? Czy wtedy racjonalna była peregrynacja Jasnogórskiej Ikony? Przecież traktowano to jako skrajną dewocję i sakralny kicz. Czy postawa wyrażona w słowach Non possumus! była pragmatyczna? Wyroki Opatrzności sprawiły jednak, że właśnie te dzieła Prymasa Tysiąclecia okazały się najbardziej zwycięskie. Dziś wobec zagrożeń wewnętrznych, ale i tych zewnętrznych potrzebujemy znów śmiałego programu duszpasterskiego. Takiego, który wyrwie nas z letargu, uskrzydli, będzie zrozumiały, komunikatywny i da siłę do świadczenia o Bogu. Dwaj wielcy Polacy, prymas Stefan Wyszyński i Jan Paweł II, dokonali niemożliwego, zawierzając siebie osobiście i zarazem Kościół Matce Najświętszej — Maryi. To sprawdzony sposób i pewna droga. Życząc nowym przewodniczącym odwagi w pełnieniu podejmowanej właśnie misji, wypraszajmy u Matki Najświętszej Królowej Polski opieki dla nich i dla Kościoła w Polsce. Nie wstydźmy się znów zawołać „Pod Twoją Obronę...”!
— Wielkopolska bierze wszystko. Tak najkrócej skomentować można wybory w Konferencji Episkopatu Polski. Arcybiskup Stanisław Gądecki jest metropolitą poznańskim, arcybiskup Marek Jędraszewski z Poznania pochodzi, a biskup Polak posługuje w Gnieźnie — trudno więc o bardziej jednoznaczne wskazanie części Kościoła — z całą jej specyfiką — która przez najbliższe lata nadawać będzie ton katolicyzmowi w naszym kraju.
Rewolucji jednak bym się nie spodziewał. Abp Gądecki będzie raczej kontynuował linię abp. Józefa Michalika. Określić ją można bardziej jako strategię koordynacji prac i spokojnego ucierania stanowisk, bez mocnego stawiania własnego zdania niż wyznaczania wielkich strategii eklezjalnych. I nie ma w tym nic dziwnego. Sytuacja prawna w Kościele jest taka, że przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski zwyczajnie nie może pełnić swojej posługi na wzór kard. Stefana Wyszyńskiego. Ten ostatni miał bowiem uprawnienia nie tylko przewodniczącego KEP, ale także nuncjusza apostolskiego, delegata ds. zakonów oraz inne szczególne uprawnienia. W efekcie sprawował w zasadzie władzę niepodzielną. Obecny przewodniczący KEP ma o wiele mniejsze uprawnienia i w zasadzie bardziej symbolizuje władzę, niż ją realnie sprawuje. Choćby tylko dlatego nie może i nie będzie wprowadzał rewolucji.
Abp Gądecki nie jest zresztą do niej stworzony. To człowiek, który pokazuje, że doktryna Kościoła jest dla niego istotna i że nie zamierza od niej odstąpić ani na jotę. W metropolii poznańskiej pokazał zaś, że potrafi być także zdecydowany i twardy. Ale jednocześnie umie rozmawiać i ma świadomość, że specyfiką Kościoła w Polsce jest jego różnorodność. To więc co sprawdza się w Wielkopolsce, niekoniecznie musi zdać egzamin na Podkarpaciu czy na Dolnym Śląsku. A poza tym, i o tym też warto pamiętać, przyszłość Kościoła w Polsce zależy nie tylko (choć obecnie w ogromnym stopniu także) od abp. Gądeckiego, ale od każdego z nas. To my mamy być zaczynem ewangelizacji. I albo będziemy działać i modlić się, albo nawet ktoś formatu abp. Gądeckiego sobie nie poradzi.
opr. mg/mg