Pięć lat pontyfikatu

Pięć lat temu nie można było przewidzieć, że pontyfikat Papieża Franciszka będzie tak przełomowy. Być może stąd biorą się głosy podważające papieski autorytet

Krótko rozpoczęciem pracy w  „Przewodniku” jeden z dziennikarzy zapytał mnie, jakie są moje plany. Byłem trochę zaskoczony, ponieważ decyzja o pracy w redakcji spadła na mnie zupełnie niespodziewanie. Do jednej rzeczy już wtedy byłem jednak przekonany i do dziś pozostałem jej wierny: „Idziemy za papieżem Franciszkiem”.

Oczywiście to był dopiero początek jego pontyfikatu. I wtedy chyba nikt nie spodziewał się, jak bardzo będzie on przełomowy. Nikt nie mógł też przewidzieć, że w Polsce, zakochanej w papiestwie w stylu Jana Pawła II, tak szybko pojawią się głosy podważające autorytet następcy św. Piotra. Te okoliczności mogły oczywiście zweryfikować to moje pierwsze przekonanie. Mogły, ale tak się nie stało.

Nie zmienił się mój entuzjazm wobec tego papieża. Choć nie uważam, że każdą wypowiedź Franciszka należy traktować za godną tej samej powagi i podziwu. W tekście, który napisałem z okazji piątej rocznicy wyboru kard. Jorge Marii Bergoglia na stolicę Piotrową, nie ukrywam, że czytając najnowszy wywiad z papieżem, chwilami odczuwałem dyskomfort. Trudno było mi się na przykład pogodzić z faktem, że Franciszek tak stanowczo krytykuje grzechy duchownych, a tak mało broni tych księży, którzy zostali skrzywdzeni przez media.

Te i podobne wątpliwości to jednak margines. To bowiem, co naprawdę stanowi o sile tego pontyfikatu, wykracza poza wszelkie opinie krytyków. Temu papieżowi udała się bowiem rzecz niezwykła. Na nowo obudził on w zlaicyzowanym świecie zainteresowanie tematem zbawienia. Ojciec Święty nieustannie prowokuje — i to zarówno wierzących, jak i niewierzących — do stawiania pytań o zbawienie ludzi z przeróżnych obszarów ucisku i utraconej godności. Pyta o to w kontekście spraw codziennych, prostych, najbliższych życiu. Pyta o niewolę chciwości, władzy i egoizmu. Pyta o ciemność serca, które żyje nienawiścią. Bo zdaniem papieża od wszelkiego zła, grzechu i śmierci zbawia ostatecznie Bóg. Ludzie, którzy odnaleźli w Nim zbawienie, nie mogą jednak zapomnieć o konieczności swojego zaangażowania na rzecz zbawienia ludzi już tu i teraz z wszystkiego, co odbiera im godność. I to jest największe osiągnięcie tego pontyfikatu.

ks. Mirosław Tykfer, redaktor naczelny tygodnika „Przewodnik Katolicki”

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama