• Gość Niedzielny

W cieniu proroctwa

Papież Polak jest obecnie oskarżany o zaniechania w zwalczaniu grzechu, choć to on zainicjował de facto proces oczyszczania z niego Kościoła. No cóż… każda epoka ma swoich proroków. I w każdej popełniane są te same błędy.

Każda epoka miała swoich proroków. I w każdej popełniano te same błędy. Po pierwsze: mylono ich z przepowiadaczami przyszłości. Owszem, zdarzało się, że do przyszłości się odnosili, ale bynajmniej nie o wróżbiarstwo w ich posłannictwie chodziło. Po drugie: jeśli głosili coś wykraczającego poza myślowe schematy słuchających, zdarzało się, że ci odmawiali im posłuchu. Twierdząc na przykład: „On na pewno prorokiem nie jest”. Po trzecie: zawsze pojawiali się uzurpatorzy, którym wystarczyło, by głosili to, co sami uważali za słuszne i zgodne z wolą Boga, aby nazwać siebie prorokami. Trochę tak jak w 27. rozdziale Księgi Jeremiasza: „To mówi Pan: »Nie słuchajcie słów waszych proroków, przepowiadających wam: Oto naczynia domu Pańskiego wrócą z Babilonu, teraz, natychmiast«. Prorokują wam bowiem kłamstwo. Nie słuchajcie ich, bądźcie poddani królowi babilońskiemu, a będziecie żyć. Dlaczego to miasto ma się obrócić w gruzy?”. Gdyby to było dziś, wielu z nas zapewne oburzyłoby się propozycją: „Poczekajmy z tymi naczyniami i bądźmy poddani królowi babilońskiemu”. I zrobiłoby to zapewne w jak najlepszej wierze. No właśnie, naprawdę o wiarę tu chodzi, a raczej o jej brak. Jeśli samemu się kreuje to, co rzekomo ma być wolą Najwyższego, to wierzy się raczej w siebie, a nie w Niego.

W dniach, w których słuchamy proroctwa Symeona: „Twoją duszę miecz przeniknie”, warto o tym sobie przypomnieć. Właściwa postawa proroka to ta z jego hymnu – „teraz pozwól mi odejść, bo zobaczyłem to, co miałem zobaczyć – światło. I zobaczyłem je, bo Ty zechciałeś, abym tej chwili doczekał”. Krótkie wspomnienie sprzed dwóch lat: Valdeblore, Francja. Niewielki kościół. U wejścia szklana gablota, w niej figura Maryi, która podtrzymuje zmarłego Jezusa. Ukoronowana cierniem głowa spoczywa na Jej łonie, wydawać by się mogło, że Chrystus śpi. Jej głowa również jest ukoronowana – wieńcem z gwiazd. Po ciele Jezusa spływa krew, w Jej piersi tkwi sztylet. Dwa niewielkie aniołki unoszą nad Jej głową królewską koronę, dwa inne spoglądają na tę scenę z dołu. Są co najmniej pogodne, o ile nie… radosne. Kiedy opisywałem tę scenę w wielkopostnym cyklu, pytałem, jak to możliwe: ktoś tak wymyślił czy to jedynie przypadek? Na większości przedstawień tej sceny anioły przecież płaczą. Te z Valdeblore z iście barokowym zacięciem wręcz, wydaje się, skaczą z radości, a intuicja podpowiada, że to nieodpowiednie w tej sytuacji zachowanie. Zupełnie jak z tymi prorokami z Księgi Jeremiasza. A przecież kiedy Symeon wypowiadał swoje słynne proroctwo, to nie tyle o miecz chodziło, ile o część drugą – „aby na jaw wyszły zamysły wielu”.

Do bieżącego numeru „Gościa” załączamy specjalny dodatek, przygotowany wespół z redakcjami katolickich tygodników „Niedziela” oraz „Idziemy”, zatytułowany: „Jan Paweł II. Odkrywamy prawdę”. W tekstach autorów związanych z tymi redakcjami prezentujemy paradoks: papież Polak jest obecnie oskarżany o zaniechania w zwalczaniu grzechu, choć to on zainicjował de facto proces oczyszczania z niego Kościoła. No cóż… każda epoka ma swoich proroków. I w każdej popełniane są te same błędy.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama