To, czym martwimy się na co dzień, dla nas, jako chrześcijan, stanowi nie tylko wyzwanie, ale i konieczność reinterpretacji w kontekście pustego grobu. Idąc do niego, robi się to zawsze z miłości. Wracając od niego, zawsze robi się to w radosnych podskokach.
A gdyby tak nowy rok rozpoczynał się w Wielkanoc? Zgodnie z noworocznymi tradycjami to w Wigilię Paschalną, a nie w sylwestra robilibyśmy podsumowania i rachunki sumień. A w niedzielę wielkanocną – od rana postanowienia! Wszystko to – rzecz jasna – w kontekście… zmartwychwstania, bo jakże inaczej. Czy przez ostatnie 365 dni robiłem wystarczająco dużo, aby inni dowiedzieli się i uwierzyli, że Chrystus zmartwychwstał? I jaki ma to wpływ na ich los – zastanawiałby się chrześcijanin Kowalski w Wielką Sobotę. Co zrobię w ciągu najbliższego roku, by najważniejszą prawdę, w którą wierzę, widać było po moich wyborach – planowałby katolik Nowak. To by naprawdę mogło ustawić nasze życie na właściwych chrześcijańskich torach, wszak prawda o zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa faktycznie jest centrum tego, w co wierzymy.
W Wigilię Paschalną 2013 roku papież Franciszek, nawiązując do kobiet, które poszły do grobu namaścić ciało Jezusa, ale go nie znalazły, powiedział tak: „To, co było prostym gestem, aktem dokonanym niewątpliwie z miłości – udanie się do grobu – teraz przemienia się w wydarzenie, które naprawdę zmienia życie. Nic nie jest już takie jak wcześniej, nie tylko w życiu tych kobiet, ale także w naszym życiu i w dziejach ludzkości. Jezus nie pozostał martwy, zmartwychwstał. Żyje! Nie powrócił po prostu do życia, ale jest samym życiem, bo jest Synem Bożym, jest żywy. Jezus nie należy już do przeszłości, ale żyje w teraźniejszości i jest ukierunkowany ku przyszłości, Jezus jest wiecznym »dzisiaj« Boga. I tak nowość Boga ukazuje się oczom kobiet, uczniów, nas wszystkich jako zwycięstwo nad grzechem, złem, śmiercią, nad tym wszystkim, co gnębi życie i czyni je mniej ludzkim. To właśnie jest orędzie skierowane do mnie, do ciebie, droga siostro, do ciebie, drogi bracie. Jakże często potrzebujemy, aby Miłość nam powiedziała: dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Problemy, troski dnia powszedniego sprawiają, że skłonni jesteśmy zamknąć się w sobie, w smutku, zgorzknieniu... a tam jest śmierć. Nie szukajmy tam Tego, który żyje!”
Co prawda nowy rok nie rozpoczyna się w Wielkanoc, ale wspominając tamtą papieską homilię, myślę, że należałoby się odwrócić. Pomyśleć, co od ostatnich wielkanocnych świąt w roku 2021 wydarzyło się pomiędzy nami. Co wydarzyło się w świecie i co Bóg chce nam przez to powiedzieć? Jak nas przemienić? Wojna na Ukrainie? Poważne ekonomiczne problemy? Inflacja, drożyzna, pogłębianie się biedy ubogich? Znaki zapytania sugerują, że to, czym martwimy się na co dzień, dla nas, jako chrześcijan, stanowi nie tylko wyzwanie, ale i konieczność reinterpretacji w kontekście pustego grobu. Idąc do niego, robi się to zawsze z miłości. Wracając od niego, zawsze robi się to w radosnych podskokach. Z miłością i zmartwychwstaniem tak już jest, że przezwyciężą wszelkie zło i zaradzą każdej nędzy. Ale to, czy dla sprawy pokoju i na świecie, i w Polsce zrobimy cokolwiek, zależy od nas. Czy przez najbliższe 365 dni będziemy o tym pamiętać?