Rozmowa z Księdzem Arcybiskupem Wojciechem Ziembą, Metropolitą Białostockim
rozmowa z Księdzem Arcybiskupem Wojciechem Ziembą, Metropolitą Białostockim
Ekscelencjo, na wstępie naszej rozmowy chciałabym złożyć najlepsze życzenia i wyrazić ogromną radość wszystkich wiernych Archidiecezji Białostockiej, że wśród nas będzie Ksiądz Arcybiskup obchodził 35-lecie święceń kapłańskich i 20-lecie sakry Biskupiej.
Ojciec Święty Jan Paweł II w książce Dar i Tajemnica napisał: „Każde powołanie w swej najgłębszej warstwie jest wielką tajemnicą, jest darem (...)”. Szanujemy tajemnicę, ale prosimy o podzielenie się refleksjami na temat daru - jakim jest powołanie w życiu Księdza Arcybiskupa.
Bardzo serdecznie dziękuję za życzenia. Przyjmuję je z wdzięcznością, zwłaszcza modlitwę w mojej intencji.
Gdy chodzi natomiast o wypowiedź Ojca Świętego, z pewnością miał na myśli swoje własne powołanie do kapłaństwa, które ostatecznie jest wielką tajemnicą. Ale to samo możemy powiedzieć o każdym powołaniu, które człowiek odkrywa jako własne. Odkrywamy, czasem z wielkim trudem, tę własną drogę życia, która jest jednocześnie drogą zamierzoną przez Boga. Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię (...), usłyszał prorok Jeremiasz (Jr 1, 5). Jeżeli komukolwiek uda się te same słowa usłyszeć i je zaakceptować, to właściwie osiągnął już wszystko. Tego wszystkiego doświadczyłem. Święcenia kapłańskie w roku 1967 potwierdziły zgodność mojego wyboru z zamierzeniem Boga, potwierdzonym decyzją Kościoła. Natomiast czas po święceniach kapłańskich, to droga niekoniecznie najwygodniejsza, ale z całą pewnością najpewniejsza.
Na tej kapłańskiej drodze jest data: 4 lipca 1982 r., czyli święcenia biskupie. Czy ta data stanowi początek jakiegoś szczególnego etapu życia?
I tak, i nie. Święcenia biskupie, wprowadzające w pełnię kapłaństwa, są prostą konsekwencją tego wszystkiego, o czym powiedziałem wcześniej. Jeżeli odkrywa się i przyjmuje powołanie do kapłaństwa, to nie można tego powołania ograniczać do jakiejś jego części. Natomiast posługa biskupia wyznacza nieco inny, żeby tak powiedzieć, teren kapłańskiej służby.
Jednym z ważnych wydarzeń w posłudze Biskupa jest wyświęcanie młodych kapłanów. Czy powraca wówczas Ksiądz Arcybiskup myślami do swoich święceń i prymicji?
Powiem więcej. Biskup co roku święci nowych kapłanów. To prawda. Ale biskup w jakiś sposób także dzieli los swoich kapłanów. Skierowanie kapłana do poszczególnych zadań duszpasterskich nie jest aktem czysto administracyjnym. Jest natomiast aktem wzajemnego zawierzenia. Biskup powierza kapłanowi jakąś część problemów duszpasterskich diecezji, które w ostatecznym wymiarze są troską samego biskupa. Dlatego powodzenia i niepowodzenia w pracy duszpasterskiej kapłana, są powodzeniem i niepowodzeniem samego biskupa. Biskup nie tylko rodzi nowych kapłanów poprzez święcenia, ale najczęściej także żegna odchodzących z tego świata. Tajemnica paschalna przechodzenia ze śmierci do życia jest naszym, niemal codziennym, doświadczeniem. Tak więc, przy święceniach młodych kapłanów, wspominam swoje własne święcenia kapłańskie, prymicję, swoją pierwszą placówkę duszpasterską... Bardziej jednak patrzę w przyszłość. W nowych kapłanach widzę nadzieję na jeszcze lepsze wypełnianie własnego powołania kapłańskiego i biskupiego.
Ojciec Święty Jan Paweł II, po reorganizacji administracji kościelnej w Polsce, powierzył Waszej Ekscelencji organizowanie nowej diecezji z siedzibą w Ełku. Które z zadań Ksiądz Arcybiskup postrzegał wówczas jako najważniejsze?
Związek biskupa z Kościołem ma coś ze związku łączącego małżonków. Znak tego związku jest taki sam, mianowicie: pierścień. Ta analogia jest tym bardziej czytelna, jeżeli ten pierścień oznacza związek biskupa z Kościołem lokalnym, jakim jest diecezja. Moja nominacja na biskupa ełckiego oznaczała więc nie tyle zadanie, ile skonkretyzowanie miłości Kościoła, tym razem oznaczonym granicami i mającym swoje nowe uwarunkowania. Unikam więc terminu: „zadania”, ponieważ zadania można nie przyjąć lub nie wykonać, jeżeli zajdą jakieś poważne przyczyny. Natomiast powołania nie można nie przyjąć, ponieważ jest ono znakiem miłości. Dlatego nie podjęcie powołania określa się, podobnie jak w małżeństwie, zdradą. W tym świetle wszystko było nowe co do sposobu, ale to samo, co do swojej istoty. Małżonkowie nie wspominają trudów tworzenia nowej rodziny, wychowania dzieci, zdobywania środków na utrzymanie... Najważniejsza jest dla nich radość, że swojego powołania nie zdradzili... Ośmioletnią pracę w diecezji ełckiej wspominam więc bardzo pogodnie, tym bardziej, że moja miłość do tego lokalnego Kościoła spotykała się ze wzajemnością.
Jak wspomina Ksiądz Arcybiskup wizytę Ojca Świętego w Ełku w 1999 r. oraz jej wymiar religijny?
Pielgrzymowanie Ojca Świętego Jana Pawła II było wielkim darem dla Kościoła w Polsce, a tym bardziej dla diecezji ełckiej. Podobnie jak inne nowe diecezje, tak również i diecezja ełcka, pragnęła zaprezentować się Ojcu Świętemu jako błogosławiony skutek jego decyzji z dnia 25 marca 1992 roku. Tym bardziej byliśmy wdzięczni Ojcu Świętemu za to, że poza wielkim zgromadzeniem modlitewnym w Ełku, zechciał skorzystać z piękna krajobrazu Suwalszczyzny i Augustowszczyzny, nawiedzając także Maryjne Sanktuarium w Studzienicznej. Na osobne podkreślenie zasługuje wizyta Ojca Świętego w domu rolnika w Leszczewie oraz obiad na plebanii w Studzienicznej. Głowa Kościoła Katolickiego składa wizytę polskiemu rolnikowi i korzysta z gościny proboszcza małej, wiejskiej parafii! Widzę w tym pokorną służbę Kościoła w osobie Jana Pawła II na rzecz maluczkich tego świata. Otrzymaliśmy w tych pięknych dniach przejmującą lekcję miłości do piękna ojczystej ziemi oraz szacunku dla polskiego rolnika i polskiego duszpasterza.
W herbie biskupim Waszej Ekscelencji widnieją: krzyż, symbol św. Wojciecha, Matka Miłosierdzia oraz słowa pasterskiego zawołania: Dives, in misericordia, Deus - Bóg bogaty w miłosierdzie. Czy zechciałby Ksiądz Arcybiskup przybliżyć czytelnikom Czasu Miłosierdzia symbolikę zawartą w herbie Waszej Ekscelencji, która wpisuje się w historię Miasta Miłosierdzia, miasta Sługi Bożego ks. Michała Sopoćki?
Swój znak biskupi wybrałem przed dwudziestu laty i zasadniczo pozostał bez zmian. Św. Wojciech, mój patron, i Najświętsza Maryja Panna, patronka Polski, nie wymagają komentarzy. Jedynie, podejmując służbę biskupią w Białymstoku, zamiast znaku wskazującego na Maryję, Królową Polski, umieściłem wizerunek Maryi, Matki Miłosierdzia, patronki Archidiecezji Białostockiej. Natomiast zawołanie: Bóg, bogaty w miłosierdzie, wybrałem w roku 1982 pod wpływem Encykliki Jana Pawła II ogłoszonej pod tym samym tytułem. Nie przypuszczałem wówczas, że po latach, przyjdzie mi podjąć posługę w Kościele, któremu patronuje Maryja, Matka Miłosierdzia, i w mieście zwanym Miastem Miłosierdzia, w mieście Sługi Bożego ks. Michała Sopoćki.
W posłudze pasterskiej Waszej Ekscelencji obserwujemy postępujący proces beatyfikacyjny Sługi Bożego ks. Michała Sopoćki, tworzenie nowych parafii, dążenie do ekumenizmu. Jakie zadania niosą jeszcze najbliższe lata w kościele białostockim?
Posługa pasterska oznacza skuteczne głoszenie Ewangelii. Ono określa zadania i metody ewangelizacji. W samym pytaniu zostały zauważone dzisiejsze priorytety duszpasterskie. Jest ich obecnie na pewno więcej i będą się pojawiać nowe w przyszłości. Najważniejsze, aby nie dać się tak pogrążyć w tym, co jest dzisiaj, by nie zauważyć tego, co nadchodzi. Jesteśmy wprawdzie ludem kapłańskim, aby strzec depozytu wiary. Jesteśmy także obdarzeni duchem prorockim, aby już dzisiaj dostrzegać problemy przyszłości.
Serdecznie dziękuję Waszej Ekscelencji za rozmowę.
rozmawiała Ewa Bobowska
Białystok, 15 czerwca 2002 r.
opr. ab/ab