Cotygodniowy felieton z Gościa Niedzielnego (46/99)
Z ciekawością i uwagą przeczytałem artykuł Włodzimierza Paźniewskiego „Potrzeba trzeciej siły” (GN 44 z 31 X). Bardziej zgadzam się z diagnozami niż z prognozami. Przykro mi, ale jego marzenie o „trzeciej sile”, nowej partii, która miałaby pokonać w wyborach AWS i SLD, i rozpocząć nowe, sprawiedliwsze rządy - muszę uznać za naiwność. Pokolenie trzydziestolatków, na które liczy autor „trzeciej siły” - pokolenie inteligentne i wykształcone, jest raczej pragmatyczne niż romantyczne. Niestety, najlepsi ludzie tego pokolenia mają tak złe mniemanie o klasie politycznej, że stronią od polityki, wolą realizować się w świecie biznesu, mediów, ostatecznie nauki. Do polityki biorą się - z małymi wyjątkami - ludzie, którzy doświadczyli już pewnych porażek, ci właśnie, o których Paźniewski pisze „mierni, bierni, ale wierni”.
O AWS pisze Paźniewski, że „formacja ta doskonale obywa się bez wartości i ideałów solidarnościowych, choć działa w niej wielu ludzi o solidarnościowych korzeniach”. To prawda. Dodać można jeszcze prywatę, korupcję i nepotyzm. Niestety, to jest materia, z której zrobiona jest polska i nie tylko polska polityka. Nie wiem dlaczego Paźniewski przemilcza istnienie UW, to ostatecznie też istotny partner polityczny. Może to przemilczenie z litości? Może ze wstrętu? Nieważne, ta partia też ma swoje wady, z arogancją i niedowładem informacyjnym na czele.
Mimo to nie stawiam na jednym poziomie koalicji SLD-PSL i AWS-UW. Może tym razem ja jestem naiwny i ulegam sentymentom. Jedno jest pewne - komunizm skompromitował się ostatecznie, etos solidarnościowy nie skompromitował się, chociaż tak często bywa zdradzany. Dlatego widzę sens w trwaniu koalicji, jaka popiera rząd Buzka i jego reformy. Tej koalicji nie ma czym zastąpić, „trzecia siła” istnieje w marzeniach. Z czego wniosek - tę koalicję, mimo jej wszystkich błędów i słabości, trzeba naprawiać, łatać, z nią wiązać nadzieję - w nią pompować wartości, ludzi, pomysły.
Koalicji AWS-UW trzeba trzech rzeczy - dialogu, skandali i partnerstwa. Z tego może rosnąć jej siła. Głęboka wzajemna niechęć, wszelkie możliwe podejrzenia - to osłabia dialog wewnątrz koalicji, uniemożliwia partnerom wzajemne korygowanie programów i polityki kadrowej. Na razie do takich kontaktów politykom dwu stron brak motywacji i optymizmu, ale gdyby dostali zaproszenie od autorytetów spoza sceny politycznej?
Skandale to podnoszenie wrzawy wokół przykrych spraw, zawinionych i niezawinionych - od tego są media, wolność słowa, konkurencyjność prasy. Oczywiście skandale powodują wzrost społecznej frustracji, zagrażają wynikom wyborczym, ale są potrzebne, aby pozbywać się osób, które nie dorosły do funkcji publicznych - nie dorosły etycznie, profesjonalnie i intelektualnie.
Trzecim czynnikiem, który może przywrócić koalicji siłę, to partnerstwo - wymagające i różnorodne partnerstwo organizacji pozarządowych, fundacji, stowarzyszeń, a także Kościoła wypowiadającego się głosem zaangażowanego laikatu. Taki głos przyjmowany jest przez opinię publiczną przychylniej niż oświadczenia Kościoła instytucjonalnego - też uprawnione i potrzebne w rozstrzyganiu ważnych kwestii moralnych.
Dziś postulat głębokiego dialogu wewnątrz koalicji może się komuś wydać równie nierealny, jak postulat Paźniewskiego dotyczący „trzeciej siły”. Nie zapominajmy, że od dziesięciolecia korzystamy z dobrodziejstw cudownie przychylnej koniunktury politycznej dla Polski. Niech to trwa, tego Polsce i sobie życzę. Świat jest jednak taki, że koniunktury zmieniają się. W gorszych warunkach politycznych też będziemy musieli żyć, bronić państwa, które jest wspólnym domem. Przyda się więc szykowanie sił na zapas - oby tylko na to, aby były strategiczną rezerwą mądrości politycznej i woli trwania.
Piotr Wojciechowski