Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (49/99)
W ostatniej dekadzie listopada mass media informowały o wydarzeniu bez precedensu, które miało miejsce w Ziemi Świętej. Przez dwa dni zamknięte były tam wszystkie chrześcijańskie świątynie. W ten sposób zjednoczone wspólnoty wyznawców Chrystusa zaprotestowały przeciwko budowie meczetu w Nazarecie, w bezpośrednim sąsiedztwie Bazyliki Zwiastowania NMP. Stolica Apostolska również zajęła w tej kwestii zdecydowane stanowisko. Jej rzecznik prasowy Joaquin Navarro-Valls stwierdził, że decyzja rządu izraelskiego zezwalająca na tę budowę „zamiast sprzyjać jedności żyjących w Ziemi Świętej wspólnot chrześcijańskiej i muzułmańskiej, buduje podwaliny pod przyszłe konflikty i napięcia”. Chrześcijanie obawiają się, że powstanie meczetu tak blisko Bazyliki Zwiastowania NMP utrudni pielgrzymom do niej dostęp. Sprawa jest tym bardziej skomplikowana, że zdecydowanie negatywne stanowisko wobec tej budowy zajęła Najwyższa Rada Islamska w Jerozolimie, a mimo to 23 listopada odbyła się uroczystość wmurowania kamienia węgielnego pod przyszłą muzułmańską świątynię.
W Polsce pod koniec listopada odbyło się 302. zebranie plenarne Konferencji Episkopatu Polski. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że przed biskupami zgromadzonymi na Jasnej Górze wystąpiło dwóch ministrów polskiego rządu: Jan Kułakowski, główny negocjator ze strony Polski w rozmowach z Unią Europejską, oraz minister Skarbu Państwa Emil Wąsacz. Podczas konferencji rozmawiano bowiem między innymi o integracji europejskiej oraz o prywatyzacji.
Czy zaproszenie ministrów na obrady Konferencji Episkopatu Polski było próbą „mieszania się Kościoła do polityki”? Z pewnością nie. Katolicy — co wielokrotnie podkreślał Ojciec Święty Jan Paweł II — nie mogą unikać zajmowania się kwestiami politycznymi i gospodarczymi. Tak ważne kwestie, jak integracja Europy i prywatyzacja mają swój wymiar moralny. Kościół nie tylko ma prawo, ale także obowiązek zabierać na ich temat głos. Jego wypowiedzi nie mają jednak charakteru politycznego.
Polscy biskupi zgodnie i zdecydowanie twierdzą, że nie ma alternatywy dla zjednoczonej Europy. Obawy części z nich dotyczą jedynie sposobu rozumienia tej jedności zarówno w Polsce, jak i w Unii Europejskiej. Nie wszyscy bowiem zwolennicy zjednoczenia pojmują je tak, jak Ojciec Święty Jan Paweł II. Ograniczając się tylko do sfery materialnej, zapominają, że Europa powinna też być kontynentem jednego ducha.