Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (37/2000)
Tragiczna śmierć marynarzy z łodzi podwodnej „Kursk” wstrząsnęła całą Rosją. Rosjanie winą obarczają przede wszystkim rząd i wojskowych dowódców. Dla Putina chętnie szukają usprawiedliwień. Odwieczny schemat — dobry car i źli czynownicy — jest nadal aktualny. Rosjanie wolą nie pamiętać, że ich państwo jest republiką prezydencką i że praktycznie wszystkie istotne decyzje (a należy do nich z pewnością decyzja o szukaniu pomocy za granicą dla uwięzionych w stalowej trumnie marynarzy) podejmuje prezydent. Sfrustrowanym dekadą kryzysów obywatelom byłego mocarstwa wiara w silnego człowieka na Kremlu jest najwidoczniej niezbędna.
Szok spowodowany katastrofą zmusił jednak prezydenta Putina do przyznania, że militarna potęga Rosji to mit. Pożar wieży telewizyjnej w Ostankino unaocznił rozmiary technologicznej katastrofy: „Nasz potencjał przemysłowy to w ogromnej większości szmelc” — powiedział prezydent w wywiadzie telewizyjnym. „Kursk” i Ostankino to z pewnością gorzka lekcja dla rosyjskiego przywódcy, jeszcze nie tak dawno snującego wizje odbudowy mocarstwowej potęgi swojego kraju. (Swoją drogą — ciekawe, jak ta lekcja smakuje przywódcom grupy G—7 tuż po przyjęciu Rosji do grona najbogatszych państw świata?).
Rosyjski prezydent zdaje sobie sprawę z tego, jak dramatycznemu wyzwaniu musi sprostać. Wydaje się także oczywiste, że słowa o konieczności odbudowy silnego państwa rosyjskiego i przywróceniu mu międzynarodowej pozycji mocarstwa traktuje serio. Pytanie, które musi teraz sobie zadać — i które razem z nim zadaje sobie cały świat — brzmi: czy Rosja będzie zawdzięczać swoją mocarstwową pozycję wyłącznie odbudowie potencjału militarnego, czy też podejmie wysiłek gruntownej modernizacji struktur całego państwa, a swoją gospodarczą siłę oprze nie na eksporcie surowców, lecz nowoczesnych technologiach? Na jedno i drugie jej po prostu nie stać. Realizacja pierwszego celu oznaczać będzie w dalszej perspektywie cywilizacyjną katastrofę i z pewnością zagrozi, budowanemu z takim trudem, systemowi globalnego bezpieczeństwa. Podjęcie drugiego wyzwania, znacznie trudniejszego, może zaowocować jakościową zmianą o niespotykanej skali. Prezydent Putin z pewnością zdaje sobie sprawę z konsekwencji wyboru, którego będzie musiał dokonać. Czy silny człowiek na Kremlu znajdzie dość siły, by wybrać wbrew tradycji i własnym politycznym interesom?
opr. mg/mg