Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (4/2001)
Przeciągający się kryzys wewnętrzny AWS, przybranie lewostronnego kursu przez UW i umocnienie się SLD na pozycji niezagrożonego lidera w przedwyborczych sondażach nie wróży Polsce niczego dobrego. W opinii tej grupy wyborców, którzy zdecydowanie opowiadają się za konserwatywnym stylem w polityce musi pogłębiać się frustracja, zniechęcenie i niesmak do stylu, w jakim spora część elit uprawia politykę. Zamieszanie, pogłębione także osobistymi rozczarowaniami, postanowili wykorzystać trzej popularni politycy ogłaszając nową "Platformę Obywatelską". Według Tuska, Olechowskiego i Płażyńskiego (nazwijmy ich roboczo "platformą TOP") Polacy czekają na zdroworozsądkowy i pragmatyczny "sojusz prawicy demokratycznej", gdzie miejsce publicznych sporów, licytacji nawet najbardziej śmiesznych ekonomicznie pomysłów i rywalizacji w konkurencji "kto ma jeszcze większe ambicje" zajmie spokojna i zdyscyplinowana formacja polityczna, zdolna odzyskać przynajmniej część utraconego przez prawicę elektoratu z 1997 roku. Jednak nie jestem pewien, czy spore grono wyborców podzielając tę diagnozę czeka właśnie na TOP? Czy nie jest czasem tak, że ów koncert trzech tenorów (jak media określiły inicjatorów platformy) musi zgodnie zabrzmieć z chórem i orkiestrą, bo inaczej zmieni się jedynie w kupletowy popis mistrzów, których życiowe role należą już do przeszłości? Jednak chciałbym zwrócić uwagę na jeden jeszcze fakt: szybko okazało się, że niedawni ulubieńcy wysokonakładowych dzienników i najpopularniejszych programów radiowych i telewizyjnych z dnia na dzień stali się odszczepieńcami. Marszałek Płażyński, wynoszony np. przez "Gazetę Wyborczą", kiedy swoimi uwagami chłostał AWS, był przez ten dziennik uznawany za polityka umiaru i środka, podobnie było z Olechowskim. To właśnie z nim wiązano nadzieję na przejęcie utraconego elektoratu. Jednak wystarczyło, że obaj panowie zagrali na politycznym nosie Unii Wolności, aby stali się "przyjaciółmi Leszka Millera". Bo, nie ma co ukrywać, inicjatywa TOP najbardziej zaszkodzi właśnie partii Geremka, stąd być może zdenerwowanie czołowej gazety. Tymczasem, choć nie odbieram szans propozycji "platformy TOP", dostrzegając nie tylko ich medialną atrakcyjność, ale i sporo trzeźwego, konserwatywnego i zdrowego myślenia o sytuacji w Polsce, trzeba zwrócić uwagę, że o sukcesie zadecyduje doszusowanie do trzech tenorów potężnego chóru wyborców i orkiestry. Pierwsze notowania są zachęcające, ale trzeba obiektywnie przyznać, że poza deklaracją chęci i wyjściem (głównie z UW) kilku znanych polityków, o nowej formacji jeszcze nic nie wiemy. No, może jedno: nie zabraknie środowisk politycznych bankrutów, którzy niczym liście przyklejone do statku krzykną za chwilę "płyniemy".
opr. mg/mg