Nie tylko Kaucz

Cotygodniowy komentarz z "Gościa Niedzielnego" (47/2001)

Dymisja zastępcy prokuratora generalnego Andrzeja Kaucza dowodzi, jak problemy z przeszłości komplikują bieżące życie polityczne. W tej sprawie rzeczą najważniejszą nie jest fakt, że minister Piwnik uczyniła swym zastępcą człowieka niegodnego tej funkcji. Ważniejsze jest pytanie, dlaczego tacy jak on nadal mają możliwości zajmowania kluczowych pozycji w państwie. W latach 80. Kaucz swą karierę budował na oskarżaniu w procesach politycznych. Występował z taką gorliwością, że nawet daleka od gromkiego antykomunizmu Barbara Labuda, określiła jego zachowanie jako „podłe”.

Upadek Kaucza nie nastąpił jednak w wyniku zmiany oceny środowisk wykonujących haniebną robotę w stanie wojennym. Wielu ludzi o podobnych, jak Kaucz, biografiach nadal pracuje w sądownictwie i prokuraturze, a także w administracji państwowej. Dymisja dyspozycyjnego prokuratora z Wrocławia była prawdopodobnie wynikiem konfliktu między Kancelarią Prezydenta a premierem Millerem. Ludzie z byłej PZPR, chociaż stale mówią o wybieraniu przyszłości, chyba jako jedyna siła polityczna w Polsce, mają świadomość znaczenia spraw z przeszłości. Pierwszą inicjatywą ustawodawczą, jaką zgłosił prezydent Kwaśniewski, nie był projekt mający na celu poprawę losu najuboższych, czy zmianę sytuacji gospodarczej, o czym tak wiele mówił w czasie ostatniej kampanii. Był to projekt nowelizacji ustawy lustracyjnej, która z tego aktu robi farsę. Postuluje bowiem, aby z lustracji wyłączyć wszystkich tajnych współpracowników wywiadu i kontrwywiadu, a rygorowi sprawdzania poddać jedynie agenturę Służby Bezpieczeństwa. Tymczasem zarówno wywiad, jak i kontrwywiad, podobnie jak SB, były organami bezpieczeństwa komunistycznego państwa. Ponoszą odpowiedzialność za represje wobec wielu Polaków w kraju i za granicą, także wobec ludzi Kościoła. Co ważne, były częścią sowieckiego imperium służb specjalnych, działającego przeciwko suwerenności Polski. Różnica polega jedynie na tym, że najczęściej współpracownikami zarządów wywiadu i kontrwywiadu byli członkowie PZPR. Kwaśniewski, występując z nowelizacją ustawy, chroni więc przed odpowiedzialnością byłych towarzyszy, z których wielu miało już problemy przed Sądem Lustracyjnym. Lustracji mieliby podlegać głównie złamani przez bezpiekę ludzie z szeregów b. opozycji lub współdziałający z Kościołem. Jednocześnie trwa czystka w UOP. Wyrzucani są ludzie, którzy przyszli tam po 1989 r. Czy zastąpią ich „fachowcy” z lat 80.? Być może mają rację ci, którzy twierdzą, że rdzeniem formacji postkomunistycznej jest układ związany z byłą tajną policją PRL. Pozostaje w cieniu, lecz posiada istotny wpływ na kadry, finanse oraz media bliskie SLD.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama