Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (45/2002)
Jesteśmy w trakcie wyborów samorządowych — piszę ten tekst między ich dwiema turami — i choć dotyczą one spraw lokalnych, trudno nie odnieść się przy tej okazji do szerszych kontekstów tego wydarzenia.
Jednym z nich jest wpływ polityki krajowej na sytuację polityczną w społecznościach lokalnych. Polacy najwyraźniej zmęczeni bałaganem, jaki zapanował w kraju po objęciu władzy przez SLD-UP-PSL, dosyć wyraźnie odrzucili dominację lewicową w samorządach. Nie udało się udawanie pracy przez minister Łybacką, mącenie w głowach przez ministra Łapińskiego. O tym zapomniała lewica i przegrała, co potwierdzają wyniki wyborów m.in. w Poznaniu, Warszawie, Gdyni czy Krakowie. Nawet w millerowej Łodzi sytuacja lewicy jest niejasna. To jeden aspekt wyborów samorządowych.
Innym jest sprawa realizacji katolickich postulatów w życiu publicznym, podnoszonych przez niektóre stowarzyszenia i ruchy. Ważnym dla nich problemem jest znalezienie i uznanie określonej siły politycznej jako wiarygodnej i zdolnej do realizacji takich postulatów. W demokracji naturalna jest symbioza pomiędzy stronnictwami uczestniczącymi w bieżącej polityce a organizacjami społecznymi w polityce na co dzień nie zaangażowanymi. W tym wypadku może ona polegać na wspieraniu przez katolickie ruchy społeczne konkretnych osób lub list partii politycznych i w konsekwencji na realizacji przez środowiska polityczne postulatów programowych tych stowarzyszeń. Taka współpraca prowadzona w interesie społeczności lokalnych jest potrzebna i możliwa. Taka jest istota samorządności.
Marcin Libicki jest posłem „Prawa i Sprawiedliwości”
opr. mg/mg