Pieniądze, władza i stanowienie prawa

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (2/2003)

Dwa wydarzenia wzbudziły ostatnio wątpliwości co do mechanizmów stanowienia prawa w Polsce. Oto po pierwsze, pewien znany biznesmen, powołując się na ludzi władzy, obiecuje wpływowemu dziennikowi — za przelanie znacznej sumy dolarów m.in. na rzecz rządzącej partii — załatwienie korzystnych dla prywatnych nadawców ustępstw w nowelizowanej ustawie o radiofonii i telewizji. Dziennik informuje o tym publicznie po kilku miesiącach i dopiero wtedy minister sprawiedliwości zwraca się do prokuratury o zbadanie tej sprawy w kontekście także innych nacisków wywieranych na posłów pracujących nad ustawą, a marszałek Sejmu zleca zbadanie przez specjalny zespół zgodności tej ustawy z prawem. Po drugie, w wyniku różnych nacisków, Sejm uchwala ustawę o biopaliwach odpowiadającą wyraźnie interesom jednej tylko grupy producentów, a nie uwzględniającą wielu zastrzeżeń ekspertów.

Wpływanie na decyzje parlamentarzystów jest w demokracji rzeczą normalną. Chodzi jednak o jego metody i cele. Wywieranie wpływu na posłów stanowiących prawo dokonywać się powinno za pomocą kartki wyborczej, a pomiędzy wyborami głównie poprzez lobbying, czyli — tak jak to się np. formalnie definiuje w USA — jawne, otwarte, publiczne przekonywanie prowadzone przez zarejestrowane grupy. W publicznej dyskusji pomiędzy grupami interesu dochodzić można najłatwiej do kompromisowych, korzystnych dla wszystkich rozwiązań. W Polsce tymczasem zbyt często stosuje się niejawne naciski i układy, posuwając się niekiedy nawet do prób szantażu albo przekupstwa, a w rezultacie tworząc złe, nieskuteczne i niestabilne prawo mające na względzie interesy partykularne, a nie dobro wspólne.

Autor jest profesorem, wykładowcą na UAM w Poznaniu


opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama