Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (2/2006)
Pamiętacie, czcigodni utracjusze raju, pierwsze słowa „Wesela" Stanisława Wyspiańskiego? Pytał Czepiec Dziennikarza, nawiązując do słynnego Powstania Bokserów: „- Cóż tam, panie, w polityce? Chińcyki trzymają się mocno?! I dopowiadał: - A i my tu cytomy gazety i syćko wiemy...".
Cóż, jeśli nawet lektura gazet i serwisów internetowych nie daje poczucia, że wiemy wszystko, to jednak nie pozostawia cienia wątpliwości: Chińczycy trzymają się mocno, jak nigdy! Niedawno ogłoszono, że Chiny awansowały w rankingach na szóstą gospodarkę świata. To ogromne państwo i niezwykle chłonny rynek, o zdumiewającym wprost tempie wzrostu. Chyba nawet nazbyt szybkim, skoro komunistyczni władcy Chin głowią się teraz, co uczynić, aby nieco przyhamować jego dynamikę.
Źródeł chińskiego cudu gospodarczego jest wiele: otwarcie na świat, kapitał zachodni oraz inwestycje zagraniczne, rezygnacja z gospodarki kolektywnej na wsi, przekształcenie przedsiębiorstw państwowych w spółki akcyjne, a także tania siła robocza, niskie koszty produkcji i napływ miliardów dolarów od diaspory chińskiej, nie tylko z Tajwanu i Hongkongu. Przywódcy gospodarczego „smoka", napędzającego światową koniunkturę, niezbyt chętnie mówią ostatnio o socjalizmie i marksizmie, za to odwołują się coraz częściej do buddyzmu, taoizmu oraz dawnych obyczajów chińskich. Co nie oznacza, że zamierzają zdemokratyzować kraj - wszak trwają represje, zwłaszcza wobec związków, ruchów i grup wyznaniowych - bo byłoby to sprzeczne z chińską tradycją. Potencjał Chin budzi jednak respekt, więc może warto - pomimo sporej odległości - powalczyć o naszą obecność na tym rynku?
Koleżanka mojej córki przywiozła jako pamiątkę z Bułgarii kubek z mapką tego kraju; dopiero w domu odkryła napis „made in China". Od pewnego czasu w całej Europie narasta obawa przed dalszą ekspansją chińskich towarów. Czegóż to oni nie produkują: od fajerwerków i zabawek poczynając, przez terakotę i glazurę, buty i odzież, aż po laptopy. A ponieważ większe kłopoty niż z produkcją, mają z transportem swoich towarów, więc Czesi i Słowacy zabiegają o to, aby droga z Chin na Zachód prowadziła przez ich kraje. Dlaczego nie słychać, aby i Polska czyniła takie starania?
Ale warto uważnie przyglądać się również Indiom, bo i ten rynek rozwija się nadzwyczaj szybko, a wielu młodych Hindusów zdobywa wykształcenie na najlepszych uczelniach świata i powraca nad Ganges. Prognozuje się, że za kilkanaście lat to właśnie Indie będą miały najpotężniejszą w świecie gospodarkę. A i na tym rynku - poza toruńskimi Zakładami Materiałów Opatrunkowych - Polska jest właściwie nieobecna. Dlaczego?
W gospodarce światowej zaczynają dominować najliczniejsze narody Azji. W obu tych krajach żyje blisko połowa ludności świata. Czy to nie groźne memento dla nas, starzejących się narodów Starego Kontynentu?
opr. mg/mg