Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (34/2007)
Jeśli wierzyć sondażom, 3/4 Polaków jest znudzonych polityką i domaga się wcześniejszych wyborów, bo są „zniesmaczeni" tym, co się dzieje w polityce. Miejmy tylko nadzieję, zacni utracjusze raju, że nie „rozsmakują się" znowu w SLD i Kwaśniewskim.
Jesteśmy po rekonstrukcji rządu. Minister Giertych pożegnał się z resortem edukacji. Nam pozostanie po nim w pamięci bitwa o Gombrowicza, którego obecności w spisie lektur domagało się tak wiele osób. Ciekawe, ilu spośród nich przebrnęło choćby przez jedno dzieło tego autora? Na komentowanie zmian w pozostałych resortach - gospodarki morskiej, pracy oraz budownictwa - szkoda czasu. Premier oświadczył bowiem, że są to zmiany polityczne, definitywnie kończące koalicję PiS z LPR i Samoobroną. Zapowiedział też skrócenie kadencji Sejmu i przyspieszone wybory, co powinno ucieszyć owych „zniesmaczonych".
Na chłopski rozum wydawałoby się jednak, że Jarosławowi Kaczyńskiemu i politykom PiS powinno zależeć na tym, aby do tych wyborów na razie nie doszło, bo wiele wskazuje na to, że w ich wyniku PiS straciłoby większość parlamentarną. Ale chłopski rozum może się mylić, zwłaszcza w polityce, która niewiele ma wspólnego z hodowlą zwierząt, czy uprawą roli.
Pisząc te słowa, nie wiem jeszcze, czy podczas pierwszego po wakacjach posiedzenia Sejmu pojawi się inicjatywa zmierzająca do nowelizacji ordynacji wyborczej. Wieść głosi, jakoby podczas czterogodzinnej rozmowy prezydenta Kaczyńskiego z liderem „platformersów" Donaldem Tuskiem, obie strony doszły do wniosku, że w zaistniałej sytuacji najlepszym rozwiązaniem będą jesienne wybory. Toczą się teraz spekulacje, czy pośród zapowiadanych „ustaw niezbędnych dla państwa", które należałoby wcześniej przyjąć, znajdzie się projekt nowelizacji ordynacji? A jeśli tak, czy znowelizowana ordynacja ustalałaby tak wysokie progi wyborcze, że większość partii - od SLD i Samoobrony, po PSL i LPR - nie miałaby szans na ich przekroczenie? W konsekwencji takie wybory mogłyby doprowadzić do oczyszczenia sceny politycznej z „planktonu" i podziału wszystkich mandatów parlamentarnych pomiędzy PO i PiS. Pożyjemy, zobaczymy, ale mam wrażenie, że taki scenariusz mógłby znaleźć niemałe grono „smakoszy". Ś
opr. mg/mg