Żadne wcześniejsze badania nie wykryły wad u Antosi. Ciąża przebiegała prawidłowo...
A było to wtedy, gdy wiosna budziła się do życia… 21 marca 2013 roku, kiedy wszystko wokół zaczynało kwitnąć, na świat przyszła Antosia Wieczorek – najpiękniejszy Kwiatuszek dla jej rodziców (tak to się pięknie składa, że imię Antonina znaczy „Kwitnąca”). Jednak zaraz po przyjściu na świat okazało się, że ten wspaniały Kwiatuszek nie rozwinął od razu wszystkich „płatków” na wiosnę. Odkryto, że potrzebna będzie duża pomoc w ich rozwinięciu…
Antosia urodziła się z rzadkim zespołem wad wrodzonych – fibular hemimelią (czyli brakiem kości strzałek) oraz niewykształconą w pełni lewą dłonią. W związku z wadą nóżek, u Antosi nie wykształciły się prawidłowo stawy kolanowe, skokowe oraz stópki. Dziewczynka ma trzy paluszki w lewej nóżce, a w prawej dwa. Jej kości piszczelowe są wygięte, zgrubiałe i mają różną długość. Jeśli zaś chodzi o lewą rączkę Antosi, to w jej dłoni brakuje kości śródręcza oraz paliczków. Również kość przedramienia jest minimalnie krótsza. Rodzice dowiedzieli się o tym wszystkim w dniu jej przyjścia na świat. Żadne wcześniejsze badania nie wykryły wad u Antosi. Ciąża przebiegała prawidłowo. Córeczka Liliany i Radosława urodziła się w planowanym, wiosennym terminie.
Młodzi rodzice doświadczyli wsparcia rodziny i przyjaciół już od pierwszych chwil: - Bez wsparcia najbliższych na pewno nie dalibyśmy sobie rady. Dzięki rodzinie i przyjaciołom nie poddaliśmy się na początku – mówią Wieczorkowie. A potem zaczęła się „lawina wsparcia”, także od strony ludzi całkowicie im obcych. Dobre słowa i przyjazne gesty zaczęły coraz mocniej dodawać wiary i siły do działania rodzicom Antoniny. Liliana i Radosław postanowili, że zrobią, co tylko mogą, aby znaleźć jak najlepszą drogę leczenia dla swojej córeczki, wierząc, iż Bóg im w tym dopomoże: - Wiara odgrywa bardzo ważną rolę w walce z chorobą naszej córki. Dzięki wierze i ludziom, którzy wierzą w powodzenie leczenia oraz modlą się za naszą córeczkę mamy siłę, aby walczyć o jak najlepszą i najsprawniejszą przyszłość dla Antosi.
Wada nóżek dziecka jest jednak bardzo skomplikowana. Nóżki Antosi wymagają rekonstrukcji stawów skokowych i kolanowych, ustawienia w prawidłowej pozycji stóp, wyprostowania piszczeli oraz wyrównania długości nóg. Jest to bardzo trudna, złożona operacja, stąd żaden lekarz w Polsce, ani nawet w Europie, nie miał takiej odwagi, aby się jej podjąć. Zdecydował się na to dopiero dr Paley ze Stanów Zjednoczonych: - Żaden lekarz oprócz dr Paley'a nie rokował na samodzielne poruszanie się naszej córki – mówią Wieczorkowie i walczą dalej, gdyż trzeba „łapać” tak wielką szansę. Operacja jest bardzo kosztowna, stąd potrzebna była, i wciąż jest, organizacja zbiórek pieniędzy. Dziś Antosia ma swoją stronę internetową, na której podane są wszystkie informacje oraz numer konta. Także na portalu społecznościowym Facebook, Antosia ma bardzo wielu pomocników. Powstały tam nawet specjalne wydarzenia, zachęcające do pomocy dziewczynce. Antosią zainteresowało się sporo popularnych ludzi. Mówią o niej media, trwają różne licytacje, organizuje się koncerty… Rodzice Antoniny mają świadomość tego, że Antosia nie jest jedyną młodą osóbką potrzebującą pomocy, stąd tym bardziej są wdzięczni każdemu, kto decyduje się na wsparcie ich córeczki. Na blogu i profilu o Antosi piszą także o innych dzieciach. To pokazuje otwartość serc i wrażliwość na otoczenie.
29 października 2013 roku Antosię czeka w Ameryce rekonstrukcja stawów skokowych, ustawienie prawidłowej pozycji stóp, skorygowanie koślawości kolan, założenie aparatu Ilizarova na 5-6 miesięcy w celu wyprostowania oraz wydłużenia piszczeli. - Chcielibyśmy podziękować wszystkim czytelnikom Opoki, którzy wesprą dalsze leczenie i rehabilitację naszej Antosi. Chcielibyśmy również prosić o modlitwę i wsparcie podczas tej pierwszej operacji – mówią rodzice dziecka.
Do tej pory Antosia znosi wszystko bardzo dzielnie. Na wielu zdjęciach widać piękny uśmiech na twarzy dziecka – uśmiech mimo wszystko... Na pewno jest to w największej mierze zasługa rodziny i przyjaciół. Liliana i Radosław wiedzą, że najgorsze ciągle przed nimi – planowane są cztery operacje Antosi. Starają się, aby wizyty u specjalistów nie kojarzyły się Antoninie jedynie z bolesnymi, czy też traumatycznymi przeżyciami. Pokazują więc Antosi nowe miejsca również z pozytywnej strony. Jak jest okazja, zwiedzają ciekawe obiekty w odległym miejscu. Szukają atrakcji dla dziecka. Niewątpliwie ogromnym wsparciem są dla Antosi i jej rodziców także dziadkowie, ciocie, wujkowie i przyjaciele, na których zawsze mogą liczyć.
Jak widać, już bardzo wiele osób wkłada serce w pomoc Antosi. Oby tak dalej. Daje to nadzieję na to, że Antosia „zakwitnie” tak, aby mogła być samodzielna. A jak rodzice dziewczynki zwalczają trudy dnia codziennego? Sami odpowiadają tak: - Zauważając pozytywy w każdym trudzie oraz ciesząc się i dostrzegając dobro wokół nas.
Polecamy:
opr. aś/aś