Czy dziecko może zażądać śmierci? Czy rodzice, w trosce o dobro dziecka, mogą je zabić? Czy są to chore pytania? Niestety społeczeństwo i władze Belgii odpowiedziały na nie pozytywnie
Czy dziecko może zażądać śmierci? Czy rodzice, w trosce o dobro dziecka mogą je zabić? Czy są to chore pytania? Niestety, społeczeństwo i władze belgijskie odpowiedziało na nie pozytywnie.
W połowie lutego świat obiegła informacja, iż parlament belgijski przegłosował nowe prawo zezwalające na przeprowadzenie eutanazji w stosunku do dzieci, które z racji na doświadczane cierpienie wyrażą zadanie by zakończyć ich życie . Nim podjęte zostanie podobne działanie zgodnie z nowymi przepisami kompetentny psycholog ma określić czy dziecko posiada emocjonalne oraz intelektualne kompetencje by podjąć podobną decyzję. Nowe prawo nie wprowadza żadnej, dolnej granicy wieku od którego młodzi pacjenci będą mogli podjąć podobną decyzję. Głębsza refleksja dotycząca podobnych informacji musi w tym temacie zacząć się od pewnej futurologicznej wizji.
Koniec XXI w. W Europie zapanowała kulturą wolności. Człowiek może wybrać wszystko: płeć, sposób poczęcia dziecka, może wybrać, jak żyć i jak umrzeć. Wolność uznana jest za najważniejsze prawo człowieka, istotniejsze niż życie i godność. W kolejnych krajach powstają nowe ośrodki medyczne zwane, "Klinikami dobrej śmierci". To w nich lekarze, świadczą pomóc medyczną tym pacjentom, którzy chcą zakończyć życie bo cierpią, są smutni, lub mają taki "plan na życie". Podobną wizję w jednej ze swoich książek snuje Tomasz P. Terlikowski. To właśnie na kartach "Operacji chusta" widzimy realizację planów, jakie liberałowie obrali w kwestii aborcji oraz eutanazji. Stają się one nie tylko prawami człowieka lecz stanowić mają fundament nowego wspaniałego świata, w którym każdy, robiąc co chce, może być sobą. Wracając do naszych czasów dojść można do wniosku, iż refleksje naczelnego Frondy stają się faktem. Gdy spojrzymy bowiem na sposób, w jaki doszło do przyjęcia przez parlament belgijski nowego eutanazyjnego prawa uznać należy, że wizja przed jaką przestrzega Terlikowski, coraz odważniej wprowadzana jest w czyn, „treścią kolejnych ustaw”. Sformułowanie "dobra śmierć" wydaje się mieć tutaj kluczowe znaczenie. Jakiej bowiem chcemy śmierci dla naszych dzieci? Powyższe pytanie wybrzmiewało w belgijskich debatach publicystyczno-politycznych. Odpowiedź była jedna. Społeczeństwo chce dla cierpiących dzieci dobrej śmierci. Cierpienie dziecka jest przecież tym zjawiskiem, którego nikt nie chce, z którym każdy chce walczyć. Dla społeczeństwa Holandii, Belgii odpowiedz jest zatem jedna. Dajmy dzieciom prawo do dobrej śmierci, dajmy im prawo do eutanazji.
Myli się ten kto stwierdzi, iż akceptacja dla eutanazji w ww. krajach nastąpiła w szybki sposób. Obserwując kolejne kroki akceptacji dla zabijania osób chorych i niepełnosprawnych widać, iż obserwujemy precyzyjny plan antywychowawczy, jakiemu podlegają kolejne narody. Rozpoczęły go działania, jakie w od końca lat 70tych do zaczęły podejmować sądy krajów, w których dziś można dokonać legalnej eutanazji. To holenderskie oraz belgijskie sądy w sprawach dotyczących tzw. zabójstwa z litości (gdy dana osoba odbiera życie innej osobie motywowana chęcią skrócenia jej cierpienia) coraz chętniej wydawały niezwykle łagodne wyroki; symbolicznej kary, uniewinnienia, bądź odstąpienia od wymierzenia kary. Omawiane wyroki, obszernie komentowane oraz promowane przez proeutanatyczne organizacje, bazując na rozbudowywaniu postawy fałszywej troski, kształtowały w społeczeństwach akceptację dla podobnych działań. Przywołując w tym miejscu Antonina Scalię - sędziego Sądu Najwyższego USA - można dostrzec, iż zachodnie trybunału zaczęły zatrudniać nie sędziów, lecz "mułłów", którzy w kulturach zachodniej Europy zaczęli wskazywać, co jest moralnie dobre, a co złe. W ostatnich dniach w Belgi- przyzwyczajonej do praktyk eutanazyjnych, język prawny był używany niezwykle często. Podkreślano, że dziecko ma prawo zakończyć własne życie, ma prawo powiedzieć "dość", ma prawo zażądać by odebrano mu życie, bez względu na wiek, w jakim się znajduje.
Zastanawiając się nad podstawą na jakiej uchwalone zostały nowe przepisy w Belgii dojść można do wniosku, iż zarówno politycy, jak i propagatorzy podobnych rozwiązań stoją na stanowisku, że dziecko doświadczające cierpienia jest w stanie podjąć dojrzałą decyzję dotyczącą zakończenia własnego życia. Z całą pewnością doświadczanie bólu, trudów oraz cierpienia przez dziecko powoduje, iż znacznie szybciej zaczyna ono rozumieć otaczającą je rzeczywistość, pewne zjawiska stają się dla niego bardziej oczywiste, łatwiej mu być może podjąć pewne decyzje wyobrażając sobie ich konsekwencje. Ból z całą pewnością hartuje. Czy jednak powoduje on, iż u młodej osoby w podobnej sytuacji pojawiają się tzw. myśli rezygnacyjne. Z całą pewnością każdy przypadek jest inny. Zależy on od wieku danej osoby, jej stanu klinicznego obecności osób bliskich lub też odczuwaniu długotrwałej samotności. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż bunt w stosunku do choroby jest zjawiskiem całkowicie naturalnym. Śledząc jednak konkretne sytuacje z jakimi stykają się osoby pracujące z młodymi, umierającymi pacjentami dojść można do wniosku, że dojrzałość dzieci w kontekście śmierci objawia się nie w chęci rezygnacji z walki, ale w postawie odwagi.
Kilka lat temu, w trakcie jednej z pedagogicznych konferencji prof. Józef Binebesel — współautor jedynej w Polsce książki poświęconej zagadnieniu rozmowy z dziećmi o śmierci - podzielił się z uczestnikami swoimi refleksjami dotyczącymi zachowania się dzieci w terminalnym stanie choroby nowotworowej. Wspomniany pedagog oraz terapeuta zwrócił uwagę, iż małe dzieci (nawet w wieku 5-6 lat) nie tyle „wołają o śmierć”, ile raczej zarażają swoich rodziców siłą. Ich postawa charakteryzuje się niejednokrotnie wspomnianą odwagą, ale również dojrzałością duchową, której objawem jest dostrzegalny pokój. W pewnym sensie dzieci potrafią przygotowywać własnych rodziców na przychodzącą do nich śmierć. Do podobnych wniosków dochodzą pracujący w hospicjach kapelani. W opinii księży dzieci potrafią z niezwykłą pokorą przyjąć nadchodzącą śmierć. Ich dojrzałość nie jest w tym miejscu psychologicznie mierzalna. Odnosi się ona raczej do stanu ducha, któremu coraz bliżej do Boga. Innymi słowy rację ma dr Wanda Półtawska, która stwierdziła, iż „To dzieci wychowują rodziców”.
Patrząc na podobne działania, jakie promowane są w zachodniej Europie, warto wskazać jaki powinien być model opieki nad umierającym dzieckiem. Umieranie dziecka jest dramatem trudnym do porównania z czymkolwiek. Jakie zatem prawa posiada umierające dziecko? Zgodnie z np. polską ustawą o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, wszyscy pacjenci - w tym dzieci - posiadają prawo do godnej śmierci. Zabicie drugiej osoby nie ma jednak nic wspólnego z szacunkiem dla godności człowieka. Jak podkreśla ks. Wojciech Bołoz jedyną alternatywą w stosunku do eutanazji jest tzw. ortotanazja. Przywołany bioetyk w książce Bioetyka i prawa człowieka podkreślił, iż umierający człowieka posiada prawo do troski, pomocy oraz opieki. Nie jest wsparciem zadanie mu śmierci lecz jest nim zapewnienie mu: obecności osób bliskich, wsparcia psychologicznego oraz duchowego, a także pomocy w opanowaniu bólu. Obserwując działania społeczeństw zachodnich dojść można w tym sensie do przekonania, iż podobna postawa troski została w owych krajach wypaczona i stanowi próbę wyeliminowania ze społeczeństwa nie tyle chorób, ile raczej osób chorych oraz niepełnosprawnych. W tym miejscu trudno nie wrócić do słów Jana Pawła II, która zwrócił uwagę, iż „Naród, który zabija własne dzieci jest narodem bez przyszłości”. Czy Belgia i Europa ma jeszcze zatem jakąkolwiek przyszłość?
opr. mg/mg