Psycholog Elżbieta Trawkowska-Bryłka o syndromie poaborcyjnym
Zwolennicy aborcji twierdzą, że nie ma ona szczególnego wpływu na zdrowie kobiety. Nie jest to prawdą, podobnie jak wiele innych argumentów środowisk proaborcyjnych.
Istnieją publikacje oraz świadectwa psychiatrów i terapeutów potwierdzające negatywne skutki aborcji dla zdrowia kobiety. Niestety, nie są to informacje nagłaśniane. Tymczasem fakty wyglądają tak, że aborcja niejednokrotnie zagraża życiu i zdrowiu kobiety, a zawsze niszczy jej psychikę. Wiedza, jaką posiadam, na temat skutków aborcji pozwala mi stwierdzić z całą stanowczością, że ze wszystkich rodzajów ciąży, ta, która kończy się aborcją, ma najbardziej negatywny wpływ na zdrowie i psychikę kobiety.
Zwolennicy aborcji mogą w tym miejscu zapytać: a ciąża, która kończy się śmiercią matki, czy nie jest gorsza od aborcji? Odpowiedź na to pytanie zależy od przekonań na temat tego, co czeka nas po śmierci. Osoby wierzące (mówię tu o katolikach, którzy przyjmują nauczanie Kościoła o Sądzie Ostatecznym, niebie i o piekle) nie mają wątpliwości, że lepiej stracić swoje życie w obronie życia dziecka, niż zachować je, mordując bezbronną osobę.
Opisany przez psychologów zespół poaborcyjny (nazywany też „syndromem postaborcyjnym”) powoduje silne zaburzenia emocjonalne, a nawet psychiczne u matek, które dokonały przerwania ciąży. Świadomie użyłam tu słowa „matka”, a nie „kobieta”, ponieważ faktu poczęcia nowego życia nie da się odwrócić. Kobieta, która urodzi dziecko, jest matką dziecka żyjącego, zaś ta, która dokona aborcji, też jest matką, ale dziecka zabitego.
Typowe objawy zespołu poaborcyjnego są następujące: patologiczne poczucie winy i żal zbliżony do żałoby po stracie bliskich, lęk, poczucie zagrożenia i odrzucenia przez najbliższych, depresja, zaburzenia snu, niekontrolowane wybuchu złości i agresji. Z czasem pojawiają się też choroby somatyczne i psychiczne. Niektóre kobiety cierpią tak bardzo, że podejmują próby samobójcze.
Większość matek twierdzących, że nie odczuwa żadnych następstw straty ciąży, stara się zachować równowagę psychiczną, stosując podświadomie mechanizmy obronne. Najczęstsze z nich to: racjonalizacja (czyli wmawianie sobie, że to nie było dziecko, że nie było innego wyjścia, że wszyscy tak robią, poza tym prawo na to zezwala itd.), zaprzeczanie odpowiedzialności (ja niczego złego nie zrobiłam), projektowanie (czyli zrzucanie winy na innych - to on mnie zmusił, to koleżanka mnie namówiła itp.), odwracanie uwagi poprzez kompulsywne zajęcia i uzależnienia (pracę, podróże, seks, zakupy, przemoc, alkohol, leki), namawianie innych (np. koleżanki) do dokonywania aborcji, co ma potwierdzić słuszność własnego postępowania, zażywanie środków przeciwdepresyjnych i nasennych (powoduje to otępienie, przez co zmniejsza wrażliwość na ból psychiczny), zachowania agresywne (zwłaszcza do mężczyzn, dzieci i kobiet w ciąży) oraz autoagresywne (samoniszczenie siebie), wielokrotne spowiadanie się z tych samych grzechów - często u różnych księży, a nawet zmiana światopoglądu (np. odrzucenie wiary w sąd Boży, niebo albo piekło, i zastąpienie go wiarą w reinkarnację czy przyjęcie filozofii New Age).
Mechanizmy obronne zawodzą w sytuacjach, gdy kobieta: widzi dziecko w wieku, w jakim byłoby jej własne - zabite; gdy zauważa inne matki z dziećmi; kolejny raz jest w ciąży; w rocznicę aborcji; gdy żyjące dzieci wchodzą w fazę prokreacji albo mają własne dzieci; w rocznicę niedoszłych urodzin dziecka. Stopień nasilenia konfliktów, czyli siła zespołu poaborcyjnego, zależy od wielu czynników, m.in. od czasu trwania ciąży, wieku kobiety, cech osobowości, przyczyn aborcji, liczby wcześniejszych strat związanych z ciążą, siły mechanizmów obronnych oraz pomocy ze strony najbliższych i specjalistów.
Wśród wielu czynników doprowadzających kobietę do decyzji o dokonaniu aborcji, najistotniejszym okazał się, brak męża (partnera) lub brak jego rzeczywistej pomocy. Wiele kobiet, będąc szantażowanymi przez partnera, decyduje się na aborcję, chcąc utrzymać go przy sobie. Tymczasem badania pokazują, że 80% takich związków, w następstwie aborcji, rozpada się. Często kobiety po jej dokonaniu pozostają osamotnione, bez wsparcia najbliższych i pomocy psychologa, co powoduje, że ich kondycja psychiczna pogarsza się.
Aby zrozumieć, czym jest zespół poaborcyjny, przyjrzyjmy się bliżej tej procedurze oraz następstwom, jakie pozostawia ona w psychice kobiety. Zacznijmy od tego, co dzieje się z matką w trakcie aborcji. Jest to zwykle „zabieg” wykonywany w znieczuleniu oponowo-rdzeniowym, co oznacza, że kobieta jest świadoma - widzi i zapamiętuje wszystko, co się z nią i jej dzieckiem dzieje (zapachy, kolory, dźwięki, głos lekarza). Później, jeżeli doświadczy podobnych bodźców, z ogromną siłą wyzwalają się w niej wewnętrzne konflikty.
Zdarza się też, że kobieta widzi resztki zmasakrowanego ciała dziecka. Takie obrazy zapadają na zawsze w jej pamięci. Często nie zdaje sobie ona sprawy z tego, jak wygląda płód, np. w 6 tygodniu ciąży, i gdy później przypadkowo zobaczy ciało swojego (lub innego) dziecka jest w szoku.
Po aborcji pojawia się uczucie pustki, żal i smutek podobny do żałoby. Jest to odczucie normalne, ponieważ - rzeczywiście - zostało przerwane życie człowieka. Niestety, w przypadku aborcji kobiety boją się przeżywać żałobę, gdyż nie chcą uznać, że przyczyniły się do śmierci człowieka. Jeżeli wmówimy sobie, że w wyniku „zabiegu” pozbyliśmy się jakiejś bezładnej masy komórek, to po kim mamy przeżywać żałobę? Żal i smutek po stracie dziecka nie może być wtedy właściwie przeżyty, i przybiera on formę patologiczną. Objawia się nieumiejętnością przebaczenia sobie, Bogu, lekarzom, ojcu dziecka. Towarzyszy mu lęk, niskie poczucie własnej wartości, poczucie porażki życiowej, nienawiść do samego siebie. Kobiety, które dokonały aborcji, skarżą się na koszmary senne, w których słyszą krzyk dziecka lub widzą je. Są to przeżycia tak traumatyczne, że aby móc zasnąć, trzeba stosować środki nasenne i przeciwdepresyjne. Sny mówią nam wiele o podświadomości, a tego typu koszmary potwierdzają, że w podświadomości kobiety żyje obraz jej zgładzonego dziecka. Patologiczny żal, bezsenność i lęk mogą doprowadzić do klinicznej depresji.
W następstwie aborcji cierpią też żyjące dzieci kobiety. Często są one obarczone nierealistycznymi oczekiwaniami ze strony matki oraz tłumionym gniewem i agresją. Zdarza się, że po stracie ciąży matka decyduje się na urodzenie dziecka „zastępczego”. Nakłada na nie nierealistyczne oczekiwania, tak jakby chciała, żeby to żyjące dziecko uciszyło jej sumienie i złagodziło ból. Ponieważ jest to niemożliwe, wpada w złość i frustrację, którą zazwyczaj słownie wyładowuje na dziecku, dając wyraz swemu rozczarowaniu. Jednocześnie przyjmuje wobec niego postawę nadopiekuńczości (odczuwa nadmierny lęk o jego zdrowie i bezpieczeństwo, przesadnie dba o zaspokojenie materialnych oraz fizjologicznych potrzeb), ale nie potrafi okazać mu swoich uczuć, jest zimna emocjonalnie. Dlatego dzieci takich matek mówią: „Wiem, że mama mnie kocha, ale ja tego nie czuję...”. Podświadomie wyczuwają w jej zachowaniu odrzucenie i agresję, dlatego często mają zaburzenia emocjonalne, sprawiają trudności wychowawcze, a w skrajnych przypadkach zdarza się nawet, że podejmują próby samobójcze.
opr. aw/aw