Czy da się pomóc ojcom, którzy nie dorastają do rodzicielskich wymagań?
Czy da się pomóc ojcom, którzy nie dorastają do rodzicielskich wymagań? - Trudno ich wychowywać, ale na pewno można formować - wyjaśnia o. Andrzej Grad i podaje narzędzia służące rozwijaniu instynktu ojcowskiego: - Spowiedź, kierownictwo duchowe, Eucharystia i ciągłe odnoszenie się do Boga Ojca.
Z analizy współczesnej męskości dokonanej przez Zbigniewa Lwa-Starowicza przebija smutna diagnoza: „Mężczyźni są nieobecni - ogromnie brakuje wzorców męskich”. Prymat żeńskiego pierwiastka kulturowego psychoterapeuta upatruje m.in. w polskim katolicyzmie. „Kobiety mają dużo silnych wzorców, łącznie z kultem maryjnym” - klaruje. Jego opinii zdają się wtórować głosy innych moich rozmówców. Czy jednak zrzucanie odpowiedzialności na czasy, w jakich przyszło nam żyć, nie jest zbyt tanią wymówką?
źródło: photogenica.pl
- Dawniej żyło się łatwiej. Nie było telewizji ani książek, które uczyły mężczyzn, jak być ojcem. Z konieczności więc ufało się własnej intuicji. I powielało schemat rodzicielstwa praktykowany przez własnego ojca - wyjaśnia Krzysztof Płaszejski, tata: Karola, Mateusza i Stasia. Z urodzenia Podlasiak, z wyboru warszawianin, bo - jak zaznacza - miasto daje więcej możliwości. - Tym sugerowaliśmy się, myśląc przed laty o przeprowadzce. Dziś inaczej pokierowałbym losami rodziny - wyznaje.
Zdaniem Leszka Kuczyńskiego, ojca dwóch córek, kiedyś niewłaściwe zachowania stopowała świadomość kary. - Rozumiałem, co mogę, a czego nie, bo wiedziałem, jak w danej sytuacji zachowa się mój ojciec. Był lęk, ale i szacunek - wspomina, jak grymaszenie przy jedzeniu natrafiało na ojcowskie upomnienie: „Nie chcesz, nie jedz! Ale kolejny posiłek będzie dopiero rano”. - To skutecznie hamowało wybrzydzanie - przyznaje.
Janusz Olewiński, ojciec czwórki dzieci, w tym nieżyjącej córki, nie ma wątpliwości: - Trudno było kiedyś i jest dziś. Bo jak wyglądają te lepsze czasy, na które od pokoleń czekamy? - bawi się w retorykę. Przyczyn kryzysu ojcostwa - zjawiska, o jakim głośno w ostatnich latach - upatruje w postawie wobec życia. - Dawniej bardziej pożądany był jednak świat wartości, samo bycie - tłumaczy z zaznaczeniem, iż współczesność zdominowało podejście materialne, nastawienie na posiadanie, mające usprawiedliwić brak czasu i zaangażowania w wypełnienie ojcowskiego powołania. Wspomina przy okazji własne początki. - Miałem 21 lat, jak po raz pierwszy zostałem ojcem. Pamiętam radość i oczekiwanie. Nie wahaliśmy się, czy sobie poradzimy. Wsiadaliśmy na rowery, chodziliśmy nad zalew. Byle być razem - podsumowuje. I przyrównuje dziecko do gąbki. - Ono chłonie i to, co dobre, i to, co złe. Jeśli nauczymy je dobrych zwyczajów, pozostanie nadzieja, że nawet jeśli zbłądzi, będzie wiedziało, jak wrócić...
- Arabowie mówią, że człowiek bez granic jest jak rzeka bez brzegów - przywołanie powiedzenia L. Kuczyński poprzedza stwierdzeniem, że kiedyś głupota była nazywana... głupotą! - Dziś żyjemy w świecie relatywizmu - ocenia.
O powszechnej tolerancji i zagrożeniach, które stają na przeszkodzie wpojeniu młodemu pokoleniu określonych zasad, wspomina też o. Andrzej Grad, paulin duszpasterzujący we Włodawie. - I młodzież, i nas wychowuje, najogólniej mówiąc, świat. Niestety, zło przejawiające się w różnej postaci jest najbardziej krzykliwe, dlatego najłatwiej je zauważyć - wyjaśnia z zaznaczeniem, że niewłaściwy przekaz trafia też do młodych, którzy są bardzo podatni na sugestie.
- Dojrzali czy nie, zamiast płakać nad rozlanym mlekiem, trzeba odrobić lekcję z bycia ojcem. Dobrym nauczycielem bywają dzieci! Wystarczy dać im szansę - K. Płaszejski stoi na straży stanowiska, że nigdy nie jest za późno na zmiany oraz że droga do poprawienia wizerunku współczesnego ojca wiedzie przez pracę nad relacjami w poszczególnych rodzinach.
źródło: photogenica.pl
Po pierwsze: szacunek! Wychowaniu do wierności czwartemu przekazaniu - zdaniem L. Kuczyńskiego - służyło przeświadczenie, że dzieci zapewnią rodzicom godną starość. Wychowywali je więc poniekąd „pod siebie”. Nauce szacunku służyły też mniejsze metraże. - W kuchni stał stół, przy którym jadło się obiad i odrabiało lekcje. Miałem pięcioro rodzeństwa. Jeśli brat rozłożył swoje książki, musiałem uszanować jego prawo do miejsca - wspomina K. Płaszejski. J. Olewiński podkreśla, że jego dzieci nigdy nie zwracały się do babci na „ty”. - Zamiast „podaj”, mówiły: „niech babcia poda”. Jak już wyfrunęły z gniazda, przynajmniej raz w miesiącu dzwoniły, by z nią porozmawiać - opowiada. Przywołując słowa własnego ojca, który powtarzał: „Żyjcie tak, by nikt przez was nie płakał i was nie przeklinał”, kończy wyznaniem, że mądrość tę starał się wpoić też swoim dzieciom.
A ponieważ teoria bez praktyki na niewiele się zdaje, lekcji szacunku towarzyszyła nauka bycia razem! Pan Janusz wspomina, jak podczas wyjazdu na Węgry spędzili pół niedzieli na poszukiwaniu kościoła. - Są zasady, których nie unieważniają nawet wakacje - podkreśla z sugestią, że bycie razem nauczyło jego rodzinę wzajemnego zaufania, co procentuje do dziś. - Dzieci są już dorosłe. Córka, która chodzi do liceum, śpiewa w katedralnym chórze. Druga, będąca już mamą, świadomie zrezygnowała z telewizora, chcąc mieć wpływ na to, z jakim przekazem zetkną się jej dzieci. A my nadal jesteśmy do ich dyspozycji - zaznacza, dodając, iż od troski o los potomstwa nie uwalnia nawet ich dorosłość. - Rodzicielstwo to zadanie na całe życie i wieczność - wyznaje.
Inną kwestią pozwalającą mieć wpływ na przyszłość dziecka i wzajemne relacje jest troska o jego bezpieczeństwo! - Lekceważymy niepokojące symptomy - sugeruje L. Kuczyński. - Jeśli małe dziecko chwyci za nóż, bojąc się, że może zrobić sobie krzywdę, natychmiast mu go zabieramy. A dlaczego nie reagujemy, kiedy ociera się o niebezpieczeństwo jako nastolatek? - pyta. I podaje przykład braku kontroli w sytuacji, gdy potomek spędza godziny przed komputerem, a dorośli nie monitorują jego poczynań w sieci. - Znajoma chciała sprawdzić, z kim w świecie wirtualnym rozmawia jej 13-letnia córka. Okazało się, że dziennie dostawała od dwóch do siedmiu propozycji seksualnych. Mimo iż jej rozmówcy wiedzieli, że dziewczyna jest niepełnoletnia!
Wychowujemy przez przykład. - Jeśli nie ma mocnych wzorców w domu i rodzinie, istnieje duże prawdopodobieństwo, że młody człowiek ukształtuje się w niewłaściwy sposób - sygnalizuje o. A. Grad. - Grając mecz z ojcem, syn obserwuje, czy jego ojciec gra fair play i zaszczepioną (albo i nie) uczciwość przenosi na swoje życie. Dziecko uczy się przez naśladownictwo - zaznacza L. Kuczyński. - Jeśli rola ojca ogranicza się jedynie do dostarczania pieniędzy, życie syna będzie podporządkowane roszczeniom i gromadzeniu - wtóruje mu J. Olewiński, wyjaśniając, iż realizacja ojcostwa polega nie tylko na stosowaniu nakazów i zakazów, ale uczeniu dokonywania wyborów. - Rodzinny dom uczy pielęgnowania wartości. Jeżeli jednak sami w obecności dzieci oczerniamy innych, nie liczmy, że podejdą one z szacunkiem do drugiego człowieka - apeluje K. Płaszejski. Pan Leszek zwraca dodatkowo uwagę na niebezpieczeństwo nudy. - Stawiając zakazy, trzeba dać dzieciom coś w zamian. I należy wychowywać je do pracowitości, a nie cwaniactwa - kończy.
- Jeżeli przyszli ojcowie pochodzą z rodzin z niezaburzonym obrazem ojca, będą wiedzieli, czym jest troska i odpowiedzialność za każde nowe życie. Jeśli jednak w latach ich dzieciństwa dominowała obojętność czy wręcz agresja, trzeba im pomóc - apeluje o. Grzegorz Maria Szymanik, franciszkanin. - Ważni są ludzie, jakich człowiek spotyka na swojej drodze - J. Olewiński podaje przykład ojca pomniejszającego talent i pracowitość swojego syna oraz mądrego nauczyciela, który słowami uznania pod adresem ucznia potrafi zmienić nastawienie rodzica. - Niestety, najczęściej to rodzice ranią swoje dzieci, a rola ojca jest tutaj nie do przecenienia - diagnozuje o. P. Gomulak, oblat z Kodnia. - Jeśli ojciec nie doceni swojej córki, nie powie jej, że w jego oczach jest najpiękniejszą dziewczynką świata, gdy ona dorośnie, będzie szukała potwierdzenia własnej atrakcyjności u pierwszego lepszego chłopaka - wyjaśnia z konkluzją, że podobne sytuacje często wieńczy zgoda na życie z przemocą czy pijaństwem męża. Smutny finał przynosi też brak dowartościowania przez ojca męskości syna.
Czy da się pomóc ojcom, którzy nie dorastają do rodzicielskich wymagań? - Trudno ich wychowywać, ale na pewno można formować - wyjaśnia o. A. Grad i podaje narzędzia służące rozwijaniu instynktu ojcowskiego: - Spowiedź, kierownictwo duchowe, Eucharystia i ciągłe odnoszenie się do Boga Ojca.
opr. ab/ab