Dylematy mamy

Artykuł z tygodnika Echo katolickie 21 (725)


Iwona Zduniak-Urban

Dylematy mamy

Mamę i niemowlę w pierwszym roku wspólnego życia łączy bardzo silne uczucie graniczące niemalże z nierozerwalnością. Stąd decyzja kobiety o powrocie do pracy po urodzeniu dziecka bywa nieraz bardzo trudna...

Myśl o ponownym wdrożeniu się do życia zawodowego może przyprawić młode mamy o ból głowy. Z jednej strony, myśląc o powrocie do pracy, kobietą targają silne wyrzuty sumienia i poczucie winy matki porzucającej dziecko dla kariery. Z drugiej zaś strony wyobrażenie siebie aktywnej zawodowo daje poczucie, że jest się wartościowym i potrzebnym - nie tylko swoim dzieciom... Konflikt wewnętrzny bywa silny, bo w grę wchodzą często sprzeczne pragnienia wynikające z różnych potrzeb bliskich nam osób.

Dziecko a praca

Panie, które są dziś równie aktywne zawodowo jak mężczyźni, mają poważny dylemat - muszą pogodzić macierzyństwo z karierą. Nie od dziś wiadomo bowiem, że pierwsze lata życia dziecka oddziałują fundamentalnie na osobowość maleństwa. To wtedy kształtuje się sposób jego postrzegania świata, wyrażania uczuć oraz zdobywania umiejętności w późniejszym okresie życia. Należy więc zadbać o poczucie bezpieczeństwa malucha, o to, by nieustannie było ono otoczone miłością i szacunkiem, co, gdy mama pracuje, jest możliwe, choć z pewnością niełatwe. Idealnym rozwiązaniem byłoby więc, gdyby każda ze świeżo upieczonych mam mogła ze swoją pociechą spędzać tyle czasu, ile potrzebuje. Psychologowie zgodnie twierdzą, że nikt, bo nawet najlepsza babcia, nie zastąpi dziecku jego mamy.

W kontekście decyzji o powrocie do pracy pojawiają się pytania i wątpliwości dotyczące samego dziecka: czy jak rozpocznę aktywność zawodową, nie ucierpi na tym syn lub córka? Rzeczywistość czasami jednak decyduje za nas. Szybki powrót do zawodowej aktywności wynika bowiem z obowiązku utrzymania rodziny, choć ma to podobno i swoje dobre strony, bo, jak twierdzą niektórzy, kobiecie, która ma ciągłość zawodową, na pewno będzie łatwiej w życiu niż tej z wielką dziurą w życiorysie.

Na drugim biegunie znajdują się jednak niewiasty, które wracają do pracy, bo same tego chcą. I choć nie ma w tym nic złego, bo kobieta ma prawo realizować się zawodowo i rozwijać, to jednak nie wszyscy są w stanie to zaakceptować. - Na mnie wszyscy patrzyli, jak na wyrodną matkę, gdy zostawiłam swojego syna i na dwa miesiące wróciłam do pracy. I mimo że mały był w tym czasie pod opieką męża i nic złego mu się nie działo, to ja jeszcze przez długi czas doświadczałam nietolerancji ze strony bliskich i znajomych - wspomina rozżalona Julia. Po chwili wyjaśnia, że ostatecznie rzuciła jednak pracę, choć nie przez nacisk otoczenia. - Po prostu nie dałam rady. Bywały dni, że wychodziłam rano, kiedy Maksymilian jeszcze spał i wracałam, kiedy już spał - mówi. - Cieszę się, że miałam wybór i że mogę teraz pobyć z dzieckiem. Ale nie zamierzam całe życie prać i sprzątać. Wierzę, że za 2-3 lata uda mi wrócić do mojej pracy lub znaleźć inną, lepszą - dodaje.

Znaczącą rolę w podejmowaniu decyzji kobiety o powrocie do życia zawodowego odgrywa mąż. Dlatego tak ważne jest, by szczerze mówić o swoich pragnieniach i wspólnie poszukać rozwiązania akceptowanego przez obie strony.

Prawo mamy

Polskie prawo umożliwia pracującej mamie skorzystanie z urlopu macierzyńskiego i wychowawczego. Zgodnie z przepisami, wymiar pierwszego z urlopów jest uzależniony od liczby dzieci urodzonych podczas jednego porodu. I tak w czasie urlopu macierzyńskiego kobiecie, która urodzi jedno dziecko, przysługuje 20 tygodni płatnego czasu na doglądanie pociechy i regenerowanie sił po trudach porodu. W przypadku kobiet, które urodzą dwoje dzieci, urlop macierzyński wydłuża się do 31 tygodni. Zaś tym z nich, które za jednym razem wydały na świat więcej niż trzech potomków, prawo umożliwia 33 tygodnie urlopu. I odpowiednio dalej - zwolnienie wydłuża się o kolejne 2 tygodnie. Ale czy to młodej mamie wystarczy?

- Uważam, że urlop macierzyński powinien być dłuższy - zwierza się mama dwumiesięcznego Filipa. - Moment, kiedy trzeba zostawić pięciomiesięczne dziecko i wrócić do pracy, jest naprawdę bardzo trudny, a każde dodatkowe kilka tygodni wspólnego przebywania to nieoceniony czas dla dziecka i mamy - kontynuuje, żaląc się jednocześnie, że polskie prawo tak dalece odbiega od standardów, jakie zapewnia swoim obywatelkom, np. ustawodawstwo w Szwecji. - Długi urlop macierzyński (aż 480 dni!), który może wykorzystać jedno z rodziców, ale jest też możliwość podzielenia go pomiędzy mamę i tatę, plus inne udogodnienia... - wymienia. - Korzyści z takiego rozwiązania są podwójne: buduje się silna więź ojca z dzieckiem, a jednocześnie szanse mężczyzn i kobiet na rynku pracy zrównują się - ocenia.

Wychowawczy to luksus?

Urlop wychowawczy stanowi kontynuację urlopu macierzyńskiego. Przysługuje zarówno mamie, jak i tacie, przy czym maksymalnie może trwać trzy lata i nie dłużej niż do ukończenia przez dziecko 4 roku życia. Okres urlopu wychowawczego wlicza się do okresu zatrudnienia, ale, niestety, w jego ramach nie przysługuje wynagrodzenie, a jedynie można ubiegać się o zasiłek wychowawczy, o którego przyznaniu decyduje poziom dochodów rodziny. Z pewnością nie każdą rodzinę stać więc na to, by móc skorzystać z urlopu wychowawczego. W rzeczywistości bowiem kobiety najczęściej decydują się tylko na urlop macierzyński, po czym posłusznie wracają do pracy. Jednak mamy i z takiej sytuacji widzą dogodne dla obu stron, czyli pracownicy i pracodawcy, wyjście. - Większość znanych mi kobiet chętnie wraca do pracy po urlopie macierzyńskim, ale chciałyby mieć możliwość częstszego kontaktu ze swoim dzieckiem - wyznaje Karolina. - Dużym ułatwieniem byłaby możliwość elastycznego czasu pracy i ewentualność wykonywania części obowiązków w domu. W przypadku dużej grupy pracownic biur, urzędów i firm możliwe jest przecież wykonywanie części pracy przy domowym komputerze i w dogodnych godzinach... - dodaje. By można było skorzystać z takiego trybu pracy, trzeba by wprowadzić stosowne regulacje prawne, obligujące pracodawców do umożliwienia takiego sposobu aktywności zawodowej kobiet. Rozwiązanie to z pewnością znalazłoby uznanie wśród mam, bo, jak zgodnie twierdzą rodzicielki, ułatwienie kobiecie powrotu do pracy jest ważniejsze niż becikowe czy inne gratyfikacje.

Nie ulega wątpliwości, że paniom nie jest łatwo. Każda matka powinna więc móc decydować o tym, co będzie najlepsze dla niej i jej rodziny, a polska „polityka prorodzinna” powinna jej w tym tylko pomagać...

3 pytania

Elżbieta Trawkowska-Bryłka, psycholog

1. Czym kobiety powinny kierować się podczas podejmowania decyzji o tym, czy wrócić do pracy zaraz po porodzie, czy pozostać w domu z dzieckiem?

Przede wszystkim dobrem dziecka. Nikt nie zastąpi bowiem maleństwu matki. Czym mniejsze dziecko, tym więcej troski i opieki potrzebuje. Badania udowodniły, że rozłąka z rodzicielką zaraz po porodzie niekorzystnie wpływa na rozwój maleństwa. W chwili rozdzielenia w organizmie noworodka dochodzi do pobudzenia osi podwzgórze - przysadka - nadnercza, typowego dla sytuacji zagrożenia. Mówiąc prościej: dziecko przeżywa wtedy silny stres. Jeśli matka codziennie opuszcza je na kilka godzin, wtedy przedłużający się stres może spowodować trwałe uszkodzenia kory mózgowej. W przyszłości takie dzieci mają trudności w nauce oraz zaburzenia emocjonalne.

2. Czy można określić dobry moment na rozstanie?

Z czasem więź między matką a dzieckiem ulega zmianie, co nie oznacza, że zmniejsza się lub zanika wraz z upływem lat. Z wiekiem potomek staje się coraz bardziej samodzielny. Maluchy w wielu przedszkolnym rozumieją, że rodzice mają inne obowiązki i muszą chodzić do pracy. Bardziej potrzebują wtedy rzeczywistego, intensywnego kontaktu z matką niż jej stałej obecności. Najlepiej, gdy kobieta może i chce świadomie opiekować się dzieckiem do około 4 roku życia, ponieważ w tym czasie kształtują się podstawowe struktury jego osobowości.

3. Jak przyzwyczajać dziecko do rozstania z matką?

Należy rozmawiać z nim, odpowiadać na jego pytania, uspokajać lęki związane z nieobecnością mamy. Maluchowi będzie wtedy łatwiej uporać się z emocjami, zaakceptuje swój pobyt w przedszkolu czy pod opieką niani. Dobrze jest też konkretnie określić czas swojej nieobecności (np. lepiej powiedzieć dziecku: „przyjdę po ciebie do przedszkola po podwieczorku”, zamiast mówić: „wrócę za 8 godzin”). Nie wolno wymykać się z domu cicho, bez słowa, bo dziecko zaskoczone nagłą nieobecnością matki przeżywa silny lęk. Nie wie, co się stało, obawia się, że mama odeszła na zawsze. Nie należy też przesadzać w drugą stronę i przedłużać pożegnania w nieskończoność, użalając się nad losem dziecka, mówiąc: „mamie jest tak smutno, że musi cię zostawić”, bo nabiera ono wtedy przekonania, że tyko przy niej może być bezpieczne i każde rozstanie z nią poprzedza płaczem.

opr. aw/aw



Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama