Daję słowo milczeni jest złotem...

Milczenie jako forma komunikacji ma wiele znaczeń.

Milczenie jest złotem…

…i na wagę złota. Uzupełniając stare jak świat przysłowie nową mądrością, warto pomyśleć - w ciszy - nad (wy)mową milczenia. Bywa, że powie ono więcej niż tysiąc słów.

Czasami po prostu wynika z introwertycznej natury człowieka - nieskorego do dzielenia się myślami. Ale w komunikacji, która jest świadomym procesem wymiany informacji, zamierzone milczenie ma coś znaczyć. Ale rozgryźć jego sens - to prawdziwa sztuka.

Gdy zapada cisza

Wspominając beztroskę przeszłości - zgodnie z zasadą, że jak dzieci małe, to i kłopoty z nimi związane rodziców nie przerastają, Agata napomyka o tych problemach, na które dzisiaj, gdy ma w domu dwoje pyskatych nastolatków: Marysię i Janka, brakuje czasami prostych rozwiązań. - Teraz „mówić do oporu” to jakby rozmawiać ze ścianą. Fakt: jak mąż piąty raz poprosi syna o umycie samochodu, to odpowiedzi i tak się nie doczeka, ale jest szansa, że auto będzie czyste. Maryśka w środku rozmowy potrafi strzelić focha, obrócić się na pięcie i z trzaskiem drzwi zamknąć się w pokoju - podaje przykłady. W domu zapada milczenie - kłopotliwe o tyle, że wyedukowana w kwestiach komunikacji mama zaczyna bić się z myślami… I o co tym dzieciakom chodzi?

I kto to mówi?

Przysłuchując się rozmowie starszego brata z żoną, Piotrek uśmiecha się sam do siebie. Bratowa opowiada właśnie o konferencji, na którą została wysłana z pracy, przeplatając uwagi na temat tego, o czym były referaty, z relacjami (i rewelacjami) kto przyjechał czy jak ubrała się pani prezes... „Napraaawdę, kochanie?”, „Widzisz?”, „A ty co na to?”, „Hmmm…” - rzuca od czasu Irek, uśmiechnięty, wpatrzony w Ewkę jak w obrazek. A ona - zwykle taka skromna myszka, teraz - kwitnie. „Jaki to dyplomata się z niego zrobił. A niedawno - największa gaduła, dusza każdego towarzystwa, prowodyr. Tu niby rozmawia, a siedzi cicho jak mysz pod miotłą” - myśli Piotrek. I wzdycha (po cichu!): ot, co znaczy siła milczenia.

Opłaca się milczeć

Opowiadania wnuczka, jak to godzinami przesiaduje na skypie i gada z kolegami, babcia Józia zawsze wysłucha. A na koniec, ukradkiem machnie ręką, chociaż nie taka znowu leciwa i od nowoczesności się nie odżegnuje. - Zagadają się te dzieciaki na śmierć - stwierdza, opowiadając, ile w ogóle czasu ludzie potrafią zmarnować na rozmowy o niczym. Bo nie dość że telefon prawie w każdym domu, to i komórka w każdej kieszeni. - 20 lat temu telefon w naszej wiosce najpierw był tylko u sołtysa. Chodziło się dzwonić wtedy, jak się paliło, trzeba było wezwać lekarza albo ktoś umarł, słowem - od wielkiego dzwonu. Potem, jak już aparaty mieli wszyscy, to wykręcało się numer syna czy kuzynki i mówiło o tym, co najważniejsze. O tym, co chciało się powiedzieć naprawdę, a nie co ślina na język przyniesie - stwierdza dobitnie pani Józefina. - Nie ma to jak porozmawiać człowiekiem twarzą w twarz, patrząc w oczy. Jak się tak siedzi razem, dajmy na to z sąsiadką, w kuchni, to nawet milczenie nie przeszkadza. Można dobrać słowa. Przemyśleć, co się usłyszało. Odwrócić uwagę, jak temat niewygodny. Posłuchać tykania zegara... A przez telefon milczeć - jakoś głupio. I nie opłaca się, bo impulsy lecą.

KL

To dzisiaj deficytowy towar

PYTAMY Martę Kozaczuk, psychologa

Podobno milczenie to nie to samo, co cisza. Stwierdzenie to osłabi dylemat rodziców mówiących do dziecka jak do ściany?

Zastanawiając się nad różnicą między tymi pozornie identycznymi wyrazami, można dojść do wniosku, że cisza jest faktem, zaistniałym stanem rzeczy, milczenie z kolei to forma przekazu, używana mniej lub bardziej świadomie.

A jeśli chodzi o drugą kwestię - problem nieprawidłowości we wzajemnym zrozumieniu siebie nie musi wynikać z niechęci i nieposłuszeństwa dziecka, jak zwykle sądzimy. Powód może być bardziej prozaiczny. Na każdym z etapów komunikacji: intencja - nadawca - kanał komunikacyjny - odbiorca - intencja, może pojawić się zakłócenie, które zaburzy prawidłowe zrozumienie siebie. Pamiętajmy też, że „słyszenie a słuchanie to dwie różne rzeczy”. Upewniajmy się za każdym razem, że dziecko nie tylko mnie słyszało, ale też słuchało.

Zatem - jak interpretować sytuację, gdy ja mówię, a mój rozmówca milczy?

Milczenie jako forma komunikacji ma wiele znaczeń. W psychologii stosowanej mówi się, że pacjent milczy, gdy „dotyka” tematu dla niego trudnego. Rodzice często skarżą się na swoje nastoletnie dzieci, że te ignorują ich milczeniem, i uznają je za formę buntu, wręcz arogancji. Nie idziemy odwiedzić chorego sąsiada, bo nie wiemy co mu powiedzieć, jak go pocieszyć słowami. Zakładamy z góry, że słowa są niezbędne. Nawet do głowy nam nie przyjdzie, żeby móc wspólnie pomilczeć.

Jeden z humanistów powiedział też kiedyś, że „milczenie jest oznaką przyzwolenia” i rzeczywiście może być tak odbierane. Przytoczmy sytuację świadomości przemocy dokonywanej na dziecku. Wiemy o niej, ale nie mówimy i nie robimy nic - milczymy - a zatem dajemy przyzwolenie na dalszą agresję. Zatem różne sytuacje to różne znaczenia milczenia.

A z drugiej strony - jak twierdził przekornie Stanisław Jerzy Lec - czasem trzeba zamilknąć, żeby zostać wysłuchanym. Czy milczenie może mieć taką siłę?

Zdecydowanie tak. W dzisiejszym świecie, pełnym chaosu i gadulstwa, milczenie jest „towarem deficytowym”. Jesteśmy zasypywani lawiną newsów, plotek, sensacji. Codziennie do naszej głowy docierają informacje albo o życiu prywatnym celebrytów, albo o tragedii zwykłych osób. Dużo tego. W pewnym momencie nie wiemy, co jest mniej, a co bardziej dla nas istotne. Mówimy, mówimy, mówimy - głównie przekazując sobie informacje o faktach, rzadziej schodzimy na poziom rozmowy o emocjach, który jest znacznie trudniejszy. Wówczas trzeba się zatrzymać, wsłuchać w drugą osobę, spróbować empatycznie zrozumieć.

Ale milczeniem można też ranić…

Milczenie samo w sobie ma neutralny charakter. To jak zostanie ocenione, zależy od innych elementów komunikacji, np. gestykulacji czy postawy ciała. Zależy od intencji, w jakiej jest stosowane.

Oczywiście zdarzają się też i takie sytuacje, że milczenie rani, stając się np. karą. Bywa że rodzic karze nim swoje dziecko. Aczkolwiek wówczas do ciszy słownej dochodzi jeszcze gniewny wyraz twarzy, ignorowanie unikającym zachowaniem. Wówczas milczenie przybiera formę przemocy psychicznej.

Echo Katolickie 11/2013

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama