Decyzja niesie konsekwencje

Każda decyzja niesie ze sobą konsekwencje - nawet, gdy ma się 11 lat. Jak przeciwdziałać agresji i przemocy wśród dzieci

Czy reagować, gdy widzimy przemoc? Większość dorosłych zna odpowiedź, dzieci - niekoniecznie.

Jak trudne są decyzje i motywy, jakimi kieruje się młodzież, pokazała sytuacja sprzed dwóch tygodni, do której doszło w Siedlcach. Na filmie widać nastolatkę klęcząca na kolanach. Na jej szyi - głębokie, świeże rany. Dookoła stoją inne dziewczęta palące papierosy. Jedna z nich wyciąga dłoń z tlącym się papierosem w kierunku skóry klęczącej dziewczynki...

Nikt nie reaguje, nikt jej nie pomaga. Na dodatek film zostaje wrzucony do sieci, a robi to osoba, która nie brała udziału w zajściu. To pokazuje, że młodzież, a raczej dzieci przekazują sobie różne treści. A rodzice nic nie wiedzą, nic nie widzą...

Wciąż aktualny problem

Sprawa, o której mówiły wszystkie media, zarówno lokalne, jak i ogólnopolskie, nie jest jedyna tego typu. I nie chodzi o tanią sensację, bo problem jest coraz poważniejszy i wciąż aktualny. Często nawet rodzice nie wiedzą o trudnych wyborach swoich dzieci, bo te potrafią się maskować. - O tym, że mój syn jest regularnie okradany z drobnych sum pieniędzy, dowiedziałam się przypadkiem - mówi pani Anna, mama dziesięcioletniego Kacpra. - Był zastraszany, trwało to kilka miesięcy. Wygadał się zupełnie przypadkiem, a wtedy mogłam interweniować. Pomogły władze szkoły i na szczęście nie wydarzyło się nic gorszego - przyznaje.

Inną kwestią jest to, z czym dzieci mają styczność w internecie. Także tutaj nie da się ustrzec młodzieży przed niechcianymi treściami. Co więcej - ona sama często ich poszukuje. Dlatego odpowiednie służby starają się monitorować sieć pod tym kątem. - Policjanci z pionów operacyjnych, przeglądając fora internetowe, stykają się z tego typu treściami i wówczas reagujemy od razu - tłumaczy A. Świerczewska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Siedlcach. Dodaje, że nie są jednak w stanie dostrzec wszystkiego, ale bardzo dużo informacji spływa do samych internautów, którzy dzwonią lub przysyłają maile.

Szybka reakcja

W przypadku nastolatki z Siedlec jej rodzice zareagowali od razu. - Sprawa została zgłoszona 20 czerwca przez matkę pokrzywdzonej - mówi A. Świerczewska. - Tego samego dnia zostało wszczęte postępowanie - dodaje. Dzięki szybkim działaniom już następnego dnia udało się ustalić tożsamość większości sprawczyń. Dlatego, kiedy 21 czerwca w sieci pojawił się film ukazujący całe zajście, policja poprosiła o nieudostępnianie go oraz wystąpiła do administratora o zablokowanie treści. - Wszystko ze względu na dobro poszkodowanej - tłumaczy A. Świerczewska i zauważa, że mieszkańcy zareagowali prawidłowo. - Chcemy również bardzo podziękować za odzew, bo po ukazaniu się filmu w sieci był on bardzo duży. Siedlczanie zgłaszali nam, że pojawił się film, który zawiera przemoc wobec dziecka - zaznacza i dodaje, że z tak drastycznym zachowaniem siedleccy policjanci mieli styczność po raz pierwszy.

Nieunikniona kara

Policja przyznaje, że przypadki przemocy rówieśniczej mają miejsce, ale nie aż tak często, jak mogłoby się wydawać. Zazwyczaj są to nieporozumienia koleżeńskie i udaje się je szybko zażegnać. Duża w tym zasługa samych szkół, które na bieżąco rozwiązują zaistniałe konflikty czy współpracują z rodzicami i odpowiednimi instytucjami.

W toku śledztwa okazało się, że oprawczyniami dziewczynki z Siedlec było osiem nastolatek w wieku od 11 do 16 lat. - Wykonaliśmy już czynności procesowe z udziałem wszystkich nieletnich, zabezpieczyliśmy materiał filmowy, kopie zdjęć i w czwartek 23 czerwca akta postępowania zostały przekazane do sądu rejonowego w Siedlcach - tłumaczy A. Świerczewska, dodając, że o karze zdecyduje sąd dla nieletnich.

JAG

 

Trzeba rozmawiać, nie oceniać

PYTAMY Małgorzatę Zych, psychologa.

Skąd w dzieciach, bo przecież tak trzeba nazwać 11- czy 12-latki, tyle agresji, złości, chęci skrzywdzenia?

W publikacjach naukowych zawarto wiele różnych teorii, w jaki sposób powstaje agresja. Jednak moim zdaniem należy przede wszystkim spojrzeć na czynniki zewnętrzne. Dzisiaj agresja bardzo dobrze się sprzedaje, stąd pełno jej w telewizji, grach komputerowych, internecie, a to siłą rzeczy przekłada się na relacje rówieśnicze. Wiek 11, 12 lat to czas, kiedy dzieci niejako wychodzą spod opieki rodzicielskiej i ważniejsze stają się relacje rówieśnicze. Priorytetem wówczas staje się nie rodzina, lecz koledzy, znajomi. A skoro przemoc tak dobrze się sprzedaje i jest wszechobecna, może stawać się motorem napędowym relacji rówieśniczych. Stąd potem dochodzi do tragedii.

Czy rzeczywiście rodzice mogą nie dostrzec, że ich dziecko jest w stanie zadać komuś ból, wyrządzić krzywdę?

Bardzo trudno to oceniać. My, rodzice, nie chcemy myśleć o naszych dzieciach, że mogą być agresywne, stosują przemoc, zrobić komuś krzywdę. Jestem biegłym sądowym od 13 lat i niejednokrotnie na sali rozpraw, nawet w przypadku rodziców dorosłych dzieci, kiedy sprawca mówi: „to ja zrobiłem, przyznaję się”, matka do końca w to nie wierzy i mówi: „nie, on tego nie zrobił”. Takie zachowanie wynika właśnie z tego, że rodzice nie chcą źle myśleć o swoich dzieciach. Jest jeszcze inna kwestia. Jako rodzice nie widzimy, jak nasze dzieci zachowują się w relacjach społecznych. Niejednokrotnie nie mamy wpływu na to, w jakie towarzystwo wchodzą. Możemy rozmawiać, wychowywać, ale istnieje wiele innych czynników determinujących to, w jakim środowisku odnajdzie się dziecko. Kwestia bycia w grupie, pozycji w niej i tego, co trzeba zrobić, by tę pozycję osiągnąć - tego wszystkiego rodzic nie widzi.

A to często rodzicom zarzuca się winę: że nie wychowali, że zaniedbywali itp.

Kiedy czytałam, jaka fala hejtu wylała się na rodziców siedleckich nastolatek, jestem zdumiona. To wielki dramat dla nich, całych ich rodzin, zaś osobom postronnym zbyt łatwo przychodzi osądzanie. Sprawca na pewno zostanie prawidłowo osądzony i ukarany. Przecież każdy z nas mógłby znaleźć się w takiej sytuacji. Ocenianie rodziców jest tutaj bardzo nie na miejscu. Warto pamiętać, że nigdy nie wiemy, z jaką sytuacja przyjdzie nam samym się zmierzyć.

Patrząc z drugiej strony - dlaczego ofiara daje się tak traktować? Nie powie stanowczo: nie?

Tu również działa mechanizm bycia w grupie. Po pierwsze powiedzenie „nie” niesie za sobą dalsze konsekwencje. To jedna osoba przeciwko kilku i nie wiadomo, z jaką odpowiedzią, reakcją się spotka. Przeciwstawić się grupie jest bardzo trudno, zwłaszcza, gdy dochodzi do aktu fizycznej przemocy. Myślę, że często ofiara wybiera to, co jest dla niej bezpieczniejsze, godząc się na agresję. Przeciwstawienie się jest bardzo trudne, szczególnie na tym etapie rozwojowym. Często dzieci po prostu nie mają innego wyjścia, bo lęk przed tym, co może się wydarzyć, jest dużo większy niż ta możność przeciwstawienia się.

Jak powinien zareagować rodzic dziecka, które miało styczność z przemocą rówieśniczą - czy to poprzez obejrzenie filmu w sieci, czy osobiste zetknięcie się z nią?

Trzeba rozmawiać, pokazywać, tłumaczyć, bo jeśli my tego nie zrobimy, dzieci i tak się zetkną z tym problemem. Nastolatki są dziś bardziej biegłe w kwestiach internetu niż rodzice. Dla nas istnieje świat offline i online. Dla dzieci już nie, dla nich to jedność. Sytuacja z Siedlec doskonale to pokazuje, ponieważ dziewczynki same upubliczniły film w internecie. My to jeszcze różnicujemy, młodzież, dzieci nie. Dlatego warto mówić, rozmawiać, pokazywać. Być może dzięki temu, kiedy znajdzie się w podobnym położeniu, odpowiednio zareaguje - czy to jako ofiara, czy jako obserwator. Bo ofiara nie zareaguje, gdyż się boi. Głównego sprawcę napędza pozycja. Stąd - według mnie - jedynie obserwatorzy mogą taką sytuację powstrzymać, przerwać.

Dziękuję za rozmowę.

NOT. JAG
Echo Katolickie 35/2018

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama