Przejście do innego, trzeźwego życia wiąże się z doświadczeniem własnej niemocy
- Przejście do innego, trzeźwego życia wiąże się z doświadczeniem własnej niemocy. Ale właśnie dlatego czuję, że osoby ze wspólnoty Anonimowych Alkoholików tak bardzo mnie, kapłana, ubogacały - mówi ks. Józef Chaim.
Nie głaskać, ale wspierać duchowo - stwierdza krótko marianin, podsumowując istotę tej posługi. Przyznaje, że podjęcie jej cztery lata temu było jak rzut na głęboką wodę. - W domu rodzinnym nie doświadczyłem problemu alkoholowego. Jednak zanim wstąpiłem do zgromadzenia, przez osiem lat pracowałem w zakładzie przetwórstwa owocowego, m.in. przy produkcji wina - mówi. - Bywało, że ludzie pracujący ze mną staczali się na dno - przyznaje z uwagą, że otarcie się o kwestię uzależnienia pozwoliło dość wcześniej dostrzec wagę tej formy zniewolenia, ale też zyskać świadomość, jak ciężko z niej wyjść.
To nie jest tak, że problem alkoholizmu wykluczy najsprawniej działająca pod szyldem AA grupa ludzi - nawet jeżeli są żywym dowodem na to, że o uzdrowienie z nałogu warto walczyć. Msza św. i nabożeństwo fatimskie połączone z modlitwą za wspólnotę AA działającą przy parafii uzupełnia w skórzeckim kościele modlitwa o trzeźwość w całej wspólnocie parafialnej. - Odwiedzałem domy, w których sprzedawano alkohol; były to trudne wizyty, ale nie bezowocne. Objeżdżałem też sklepy, gdzie sprzedaje się alkohol i tytoń, uwrażliwiając sprzedawców na tę młodszą część klientów, tj. na młodzież - mówi ks. Chaim o pracy nad trzeźwością, której podjął się jako duszpasterz, wypełniając zarazem obowiązki wynikające z przynależności do gminnej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych.
Dzieląc się spostrzeżeniami z obserwacji ludzi walczących o trzeźwość, ks. Chaim zaznacza, jak ważne jest wstawiennictwo duchowe. - Siła modlitwy jest wielka. Obserwowałem jednego z parafian. Rzadko trzeźwiał. Sprawując Mszę św., często polecałem go Panu Bogu. Dzisiaj trwa w trzeźwości, choć zmaga się ze sobą bardzo. Wrócił do Kościoła. Uczestniczy też systematycznie we Mszy św. niedzielnej - podkreśla duszpasterz. Zaznacza również rolę osobistego świadectwa trzeźwości: - Alkoholizm nigdy mi nie groził, zawsze przestrzegałem swoich zasad. Ale tutaj, w Skórcu, podjąłem całkowitą abstynencję, żeby łączyć się z tymi, którzy podejmują próbę zerwania z piciem - przyznaje, pytając retorycznie: - Jak można prosić Pana Boga, by przemienił ludzi, jeśli samemu nie jest się autentycznym świadkiem Ewangelii Jezusa Chrystusa?
Rocznie w parafii św. Piotra i Pawła w Skórcu deklaracje trzeźwościowe podpisuje około 50 osób - na różny okres. Przyjęło się w miejscowej wspólnocie parafialnej, że takie zobowiązanie podejmują także małżeństwa, nawet te, w których alkohol rzadko gości na stole. Ale tym bardziej podpisanie „abstynencji” cieszy. Prośba o przyjęcie przyrzeczenia nie dziwi żadnego z kapłanów pracujących w Skórcu, tak jak i uwaga kandydata: „ja do ks. Józwy”. Zdarzało się tak często, bo dla gotowego do stanięcia na drodze do trzeźwości podpisanie deklaracji w obecności ks. Józefa miało jakby większą moc…
- Trzeba wykorzystywać każdą okazję, która prowadzi do wyzwolenia człowieka. Jeden z parafian trzy razy pukał do drzwi, żeby „podpisać”. Za każdym razem pijany. W końcu mu uległem, chociaż nie bardzo wierzyłem w skutek. Ten człowiek podpisał zobowiązanie tylko na trzy miesiące. Wytrwał - konkluduje ks. Chaim z uwagą, że przemiana ludzi to często skutek tego, że okazało się im trochę serca, zauważyło. Następuje często nawet ku zaskoczeniu człowieka zniewolonego, niekryjącego zdziwienia tym, że potrafi publicznie odmawiać różaniec pod samym ołtarzem, jak też wraz z całą wspólnotą AA troszczyć się o oprawę liturgiczną Mszy św. I dawać świadectwo innym.
KL
Dziękuję za życzliwość i otwarte serca
Ks. Józef Chaim został przeniesiony ze Skórca do pracy we wspólnocie księży marianów w Licheniu.
Pochodzący z diecezji tarnowskiej marianin święcenia kapłańskie otrzymał sześć lat temu. Wówczas także podjął prace w parafii św. Piotra i Pawła w Skórcu. Kończąc swoje duszpasterzowanie na terenie diecezji siedleckiej zaznacza, że jego mentorami na drodze wzrostu duchowego byli inni kapłani ze zgromadzenia, szczególnie ks. Sławomir Homoncik i ks. Andrzej Kondratiuk, proboszcz parafii.
Droga ks. Józefa do kapłaństwa nie była prosta. Myśl o służbie Panu Bogu sprecyzowały wyjazdy do Lichenia. Datę pierwszego z nich: 11 listopada 1986 r., pamięta dobrze. W homilii były kustosz sanktuarium ks. Eugeniusz Makulski zwrócił uwagę, że diecezja tarnowska wyprzedza inne w ilości powołań; powinna więc czuć się odpowiedzialna za Zgromadzenie Księży Marianów, gdyż stąd pochodził założyciel - bł. Stanisław Papczyński. - Ujęły mnie te słowa. Jako najstarszy z rodzeństwa musiałem jednak podjąć pracę. Do zgromadzenia wstąpiłem dopiero w 1995 r. - mówi ks. Chaim, zaznaczając, że do Lichenia wracał wiele razy. Jak mówi, to dobrze odbyta spowiedź, zaufanie bożemu Miłosierdziu, szukanie wsparcia w ranach Chrystusa i modlitwa pozwoliła mu znaleźć drogę do Boga, zaś słowa z Ewangelii św. Mateusza: „Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby (…). Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znają” - pokonać różnorodne przeciwności. We wrześniu 1996 r. wstąpił do zgromadzenia jako kandydat na brata. Natomiast w 2000 r. rozpoczął studia w seminarium w Lublinie. W 2006 r. złożył wieczystą profesję. - Po święceniach, od 26 sierpnia 2006 r. posługiwałem w skórzeckiej parafii. Chciałbym podziękować parafianom za życzliwość, wielkie otwarte serce, każdy gest życzliwości i liczny udział w Mszy św., którą niejako na zakończenie odprawiłem 19 sierpnia o 12.00 - mówi ks. J. Chaim. KL
opr. aś/aś