Działalność charytatywna może czasem drogo kosztować obdarowanego...
Można cenić Jerzego Owsiaka (pisanie Jurek nie pasuje do powagi opisywanej sprawy) za wiele dokonań, jak pomoc ludziom chorym czy pobudzenie energii wielu obywateli - jednak trzeba także próbować wyeliminować zachowania szkodliwe i mogące skutkować gorszym poziomem leczenia niż możliwy do osiągnięcia przy poniesionych nakładach finansowych
Warszawski szpital na ul. Niekłańskiej - jako jedyny w Polsce - nie przyjął sprzętu od WOŚP. Jej szef Jerzy Owsiak poinformował o tym na konferencji prasowej podkreślając, że szpital ten został obdarowany wcześniej sprzętem za ponad 1,6 mln złotych. A więc oczekiwaliśmy od dyrekcji życzliwości - stwierdził z pretensją Owsiak. Powodem odmowy był fakt, że NFZ nie przeznaczył dodatkowych pieniędzy dla lekarzy i personelu medycznego. Szpital musiałby sam finansować badania wykonywane na sprzęcie od WOŚP, bo zasadą jest to, że są one bezpłatne. Dostałby sprzęt za 50 tys. zł, a dodatkowo musiałby zatrudnić obsługującą go osobę, które to koszty oszacowano na 100 tys. zł rocznie. Zatem Jerzy Owsiak piętnuje dyrekcję tej placówki bez znajomości sytuacji szpitala, bez wiedzy czy te pieniądze dyrektor musiałby zabrać oddziałom służącym ciężko chorym pacjentom czy może zabrakłoby pieniędzy na leki dla ciężko chorych pacjentów skazując ich na inwalidztwo lub śmierć, czy też wpędziłoby to szpital w długi grożące jego likwidacją. Takie zachowanie Jerzego Owsiaka jest godne potępienia, ponieważ działanie dyrektora może być, wbrew opinii szefa WOŚP, najlepsze dla szpitala i pacjentów - biorąc pod uwagę medialny rozgłos tej opinii i jednak spory autorytet Owsiaka może to skutkować problemami zawodowymi i osobistymi nie tylko samego dyrektora szpitala, ale także jego rodziny oraz współpracowników dyrektora i ich rodzin.
Jeśli wersja wydarzeń przedstawiana przez szpital jest prawdziwa, to wina Owsiaka jest jeszcze większa. Według rzeczniczki szpitala miał on dostać sprzęt USG, ale warunkiem było świadczenie profilaktyki onkologicznej. Tymczasem placówka oddziału onkologii nie ma. W tej sytuacji wysłano do WOŚP pismo z pytaniem, czy można ten sprzęt umieścić na oddziale neonatologii, gdzie noworodkom wykonuje się USG brzucha i gdzie ten sprzęt bardzo by się przydał, ale odpowiedzi WOŚP nie było. Owsiak powinien pokazać kopię wysłanego pisma, albo przeprosić również za brak odpowiedzi - gdyby jej udzielił zapewne całej bardzo przykrej sprawy by nie było.
Dyrekcja szpitala została publicznie napiętnowana, niemal werbalnie zlinczowana. Zapewne wielu dyrektorów innych szpitali mogło spodziewać się podobnej reakcji Owsiaka gdyby odmówili przyjęcia sprzętu, którego nie są w stanie w większym stopniu wykorzystać, mają znacznie bardziej potrzebne wydatki związane z leczeniem pacjentów lub po prostu grozi ich szpitalowi upadek w razie wydawania pieniędzy na obsługę podarowanego sprzętu.
Warto postawić zatem pytania do dyskusji oraz bezpośrednio osobom zaangażowanym w akcję. Czy byli dyrektorzy, którzy przyjmowali sprzęt od organizacji Owsiaka wiedząc, że nie zostanie on odpowiednio wykorzystany, czyli te pieniądze częściowo zostaną wyrzucone w błoto? Jeśli byli tacy dyrektorzy szpitali, to jak duża była skala tego zjawiska? Czy Jerzy Owsiak lub jego współpracownicy w rozmowach z dyrekcjami szpitali sugerowali, że w razie odmowy przyjęcia sprzętu dana placówka zostanie napiętnowana na konferencji prasowej lub otwarcie szantażowali takim napiętnowaniem władze szpitali?
Warto wyciągnąć wnioski z tej sytuacji oraz odpowiedzieć na powyższe pytania. Jerzy Owsiak powinien poza przeprosinami przyrzec, że będzie w przyszłości trzymał w najściślejszej tajemnicy informacje o szpitalach, które odmówiły przyjęcia sprzętu od WOŚP. To nie tylko pozwoli uniknąć niesłusznego oskarżania ludzi, ale także - poprzez zdjęcie z dyrekcji szpitali presji związanej z nagłośnieniem na całą Polskę ich odmowy - zapewne pozwoli na bardziej efektywne wykorzystanie sprzętu podarowanego przez WOŚP.
Od Redakcji Opoki: Dziękujemy Autorowi za nadesłane refleksje. Wydaje nam się, że felieton zahacza o ogólniejszy problem - stosunku władz (różnego szczebla) do wszelkich inicjatyw pozarządowych. Problem rozpoczyna się od złego czy też chaotycznie uchwalanego prawa, które nierzadko tłumi inicjatywy albo obciąża je biurokratycznymi uregulowaniami i rozmaitymi podatkami. Jeszcze gorzej jest z praktycznym współdziałaniem instytucji publicznych (państwowych, samorządowych i innych) oraz inicjatyw oddolnych.
Źródła:
http://www.tvp.info/informacje/polska/warszawski-szpital-nie-przyjal-daru-wosp
opr. mg/mg