Zespół Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych w sprawie małego Alfiego Evansa wydał stanowisko. Szczegółowo przeanalizowano wszystkie aspekty: bioetyczny, medyczny i prawny.
Zespół Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych w sprawie małego Alfiego Evansa wydał stanowisko. Szczegółowo przeanalizowano wszystkie aspekty: bioetyczny, medyczny i prawny.
Między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać.
Przypowieść o bogaczu i Łazarzu zawiera gorzkie sformułowanie o rozdzieleniu całkowitym niebiańskiej szczęśliwości od piekielnego potępienia. Wykorzystywane często w języku potocznym dla podkreślenia, jak bardzo odległe od siebie są dwie rzeczywistości. Przypomina mi się ono w kontekście relacji między człowiekiem i instytucją. Obywatelem i państwem. Pracownikiem i korporacją. Pacjentem a... sądem, który rozstrzyga, czy należy podtrzymywać go przy życiu. Przykłady można mnożyć. Przepaść przeogromna? Zwłaszcza w tym ostatnim przypadku. Kiedy chodzi o chore dziecko i jego rodziców. A zatem relację, w którą – najlepiej by było – nikt nie powinien wdzierać się na siłę.
Zespół Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych w sprawie małego Alfiego Evansa wydał stanowisko. Szczegółowo przeanalizowano wszystkie aspekty: bioetyczny, medyczny i prawny. Rzetelna to i wyważona analiza. Eksperci stwierdzili między innymi, iż „w obszarze ochrony życia i zdrowia człowieka system prawny jest zobowiązany do bezwzględnego rozpoznania i poszanowania godności człowieka jako kategorii fundamentalnej dla systemu prawnego, wrodzonej i niezbywalnej. (...) W wyroku sądu w sprawie Alfiego Evansa (Alder Hey Children’s NHS Foundation Trust v. Evans [2018] EWHC 308) zastosowano odmienne, uznawane w orzecznictwie sądów brytyjskich zasady. (...) Ocena, czy w interesie pacjenta będącego dzieckiem jest zaprzestanie terapii, w brytyjskim systemie prawnym rozstrzyga o dalszym postępowaniu z dzieckiem, niezależnie od poglądu rodziców co do zasadności dalszej opieki medycznej nad tym pacjentem (sprawa Yates and Gard v Great Ormond Street Hospital for Children NHS Foundation Trust [2017] EWCA Civ 410). Zespół Ekspertów podkreśla, że tak rozumiane normy prawne nie dają się pogodzić z obowiązkiem poszanowania godności osoby ludzkiej. Zakładają bowiem rozróżnienie życia, które jest wartościowe, a zatem pozostające w interesie pacjenta, od tego, które takim nie jest, bowiem pozbawiono je podstawowego wymiaru relacyjnego, jakim jest samoświadomość, zdolność do interakcji i pozostałych przejawów udziału w otaczającej rzeczywistości”. Ta zionąca przepaść jest po prostu przytłaczająca. Sędzia porusza się co prawda w granicach obowiązującego prawa, ale zgodzę się z twierdzeniem cytowanych ekspertów, iż wysoce wątpliwa moralnie jest „legalność decydowania o tym, czy dalsza terapia danego pacjenta jest w jego interesie ze względu na zdolność tego pacjenta do konkretnego sposobu przeżywania świata”. I też twierdzę, że wynika ona „ze ściśle arbitralnego rozstrzygnięcia co do norm regulujących życie społeczne”. To jest sedno problemu. Z góry uprzedzam: wiem, że upraszczam, używając obok siebie słów: prawo i moralność. O moralności prawa pisali wybitni, nie porywam się z motyką na słońce. Ale zapytam tak po prostu: czy między prawem i moralnością przepaść również musi zionąć?
ks. Adam Pawlaszczyk - redaktor naczelny tygodnika "Gość Niedzielny"
opr. ac/ac