Zdrowe środowisko

Ten świat, tak sterylny i zdezynfekowany, ma na celu ochronę przed zarażeniem ciała. Czy jednak ktokolwiek dzisiaj pamięta o tym, że człowiek potrzebuje również higieny oczu, duszy, serca?

Ten świat, tak sterylny i zdezynfekowany, ma na celu ochronę przed zarażeniem ciała. Czy jednak ktokolwiek dzisiaj pamięta o tym, że człowiek potrzebuje również higieny oczu, duszy, serca?

W okresie usuwania kolejnych restrykcji związanych z epidemią koronawirusa człowiek na nowo uczy się wielu rzeczy. Nawet tak prozaicznych jak chodzenie do fryzjera, robienie zakupów czy korzystanie z restauracji. Wchodzi na przykład do pierwszego z brzegu baru serwującego fast food i widzi, że aby w nim cokolwiek zjeść, musi usiąść przy zdezynfekowanym stoliku. Zdezynfekowana kelnerka w przyłbicy bądź masce zdezynfekowaną tacę z (najwyraźniej) mocno sterylnym jedzeniem położy mu na sąsiednim (również zdezynfekowanym) stoliku, aby się do niego za bardzo nie zbliżać. I potem już człowiek może jeść (zażartuję: podobno strasznie niezdrowe jedzenie). Po co to wszystko? Po to, oczywiście, żeby minimalizować ryzyko zarażenia, a następnie rozprzestrzeniania się tego zarażenia, czyli po prostu po to, by skończyć z epidemią.

Kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z tymi wszystkimi środkami bezpieczeństwa, rozumiejąc ich konieczność dla dobra ogółu, zacząłem snuć refleksje nad czymś zupełnie odmiennym. Ten świat, tak sterylny i zdezynfekowany, ma na celu ochronę przed zarażeniem ciała. Czy jednak ktokolwiek dzisiaj pamięta o tym, że człowiek potrzebuje również higieny oczu, duszy, serca? I czy skarżąc się na wszechobecne patologie, bierzemy pod uwagę również to, że właśnie brak higieny się do nich przyczynia? Narzekasz, że tak wiele pośród nas agresji? Włącz telewizor – w najpopularniejszym show rozrywkowym znajdziesz jej esencję; wzajemne wykańczanie się uczestników na słowa to najpopularniejsza dzisiaj rozrywka.

Drżymy ze strachu o związki międzyludzkie? Rozejrzyjmy się dokoła – od dzieciństwa przecież na każdym rogu ulicy narażeni jesteśmy na bodźce sugerujące, że w życiu liczy się tylko piękne ciało, będące przedmiotem pożądania, a mówienie o wierności, uczciwości i poświęceniu na całe życie uważamy za passé. Martwi nas wysyp uzależnionych? Policzmy otwarte całą dobę sklepy z alkoholem albo stanowiące tajemnicę poliszynela istniejące w wielkich miastach punkty dystrybucji dopalaczy. Nie narzekajmy, po prostu przyjmijmy do wiadomości, że brak higieny prowadzi nie tylko do katastrofy towarzyskiej – zazwyczaj kończy się chorobą.

Aby zdrowo wyrosnąć, trzeba rosnąć w zdrowym środowisku. Zdarzają się wyjątki, ale one tylko potwierdzają reguły. A że numer, który Czytelnik bierze dzisiaj do ręki, zbiega się z obchodami Dnia Dziecka, postanowiliśmy poświęcić go dzieciom ogłoszonym przez Kościół świętymi. Podczas kanonizacji dzieci z Fatimy, Franciszka i Hiacynty, postulatorka ich procesu kanonizacyjnego, s. Angela Coelho, stwierdziła, że otwiera się nowy rozdział w refleksji Kościoła na temat świętości dostępnej dla wszystkich – także dla dzieci. Miała rację: wcześniej dziecko ogłaszano świętym w przypadku męczeństwa, ale istniały wątpliwości, czy dziecko może praktykować życie i cnoty chrześcijańskie w stopniu heroicznym. Świętość jest dla każdego. Byłoby jednak dobrze zadać sobie pytanie: czy jako wierzący tworzymy zdrowe środowisko, aby mogła wzrastać?

ks. Adam Pawlaszczyk - redaktor naczelny tygodnika "Gość Niedzielny"

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama