Homoseksualizm piętnem czy wyzwaniem?

O homoseksualistach w kontekście nauki Kościoła

Grupa senatorów wystąpiła w ostatnim czasie z inicjatywą legalizacji tzw. związków partnerskich. Podejmując ten temat sięgnijmy do opublikowanego 31 lipca ubiegłego roku dokumentu Watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, zatytułowanego „Uwagi dotyczące projektów legalizacji prawnej związków między osobami homoseksualnymi”.

Kongregacja Nauki Wiary w sposób jednoznaczny nakłada powinność szacunku dla osób o skłonnościach homoseksualnych, które winny być otoczone współczuciem i delikatnością, bez jakiejkolwiek niesłusznej dyskryminacji. Nie oznacza to jednak tolerancji dla „kondycji homoseksualnej”, która ze swej wewnętrznej natury jest nieuporządkowana, bo nie jest zgodna z prawem naturalnym, nie wynika z prawdziwej komplementarności płci i wyklucza z aktu płciowego dar życia.

Zasada szacunku i niedyskryminacji winna być zachowana wobec każdej osoby, w tym także osoby o skłonnościach homoseksualnych, natomiast zasada ta nie może przekształcić się w aprobatę tych skłonności, a także legalizację tego typu związków. Gdyby zachowania te zostały ubrane w rangę obowiązującego prawa, wówczas błędne koncepcje płciowości stałyby się modelem, szkodliwym wzorcem dla rozwoju i dobra wspólnego społeczności. Gdyby doszło do prawnej legalizacji jednopłciowych związków oznaczałoby to aprobatę dla moralnego nieporządku i zarazem sprzeczność z prawym rozumem (recta ratio). W konsekwencji doprowadziłoby to do deprecjacji i zagubienia podstawowych wartości „należących do wspólnego dziedzictwa ludzkości”.

Krótko mówiąc: „tak” dla osoby i „nie” dla jej zachowań homoseksualnych. W tych bowiem zachowaniach brakuje całkowicie elementów biologicznych i antropologicznych małżeństwa i rodziny, które mogłyby być racjonalną podstawą dla zalegalizowania prawnego takich związków. Nie są one w stanie zapewnić odpowiednio prokreacji i trwania rodzaju ludzkiego. W związkach tych jest nieobecny wymiar małżeński i ten brak „dwubiegunowości płciowej stwarza przeszkody w normalnym rozwoju dzieci”, które włączone w taki związek ulegają rozwojowej deprawacji.

Kościół poczytuje homoseksualizm jako trudne doświadczenie, które nie wynika z dobrowolnego wyboru, i dlatego wzywa osoby dotknięte tymi skłonnościami (zwłaszcza chrześcijan) do realizacji własnego życia i człowieczeństwa na drodze zgody z wolą Bożą.

Nie pozostawia ich sobie samym i nie zamyka przed nimi możliwości zbliżania się do doskonałości chrześcijańskiej, a wprost przeciwnie wzywa do realizacji chrześcijańskiego ideału poprzez praktykowanie cnoty panowania nad sobą, poprzez modlitwę, opiekę duszpasterską i łaskę sakramentalną.

Kościół chce, aby nieuporządkowana kondycja, jaką zostali obarczeni przez naturę przekształciła się w świadectwo prawdziwie chrześcijańskiej postawy. Trudna to sztuka, trudne wezwanie, trudny wymóg, na granicy ludzkich możliwości. Z jednej strony bowiem zachodzi niemożność wejścia w związek małżeński, niemożność założenia rodziny, niemożność posiadania własnych dzieci, z drugiej zaś zadanie realizacji chrześcijańskiego modelu życia. Wymaga to ewangelicznego radykalizmu, a ten zawsze jest okupiony cierpieniem, bolesnym doświadczeniem, wyrzeczeniem. Jednakże radykalizm ten nie pozostaje bezowocny, ale przynosi ze sobą gratyfikację pod postacią utrzymania własnej godności, zachowania porządku moralnego i niezakłóconych relacji z Bogiem i bliźnimi. Wychodząc poza treść dokumentu należy dodać, że ludzka natura została także wyposażona w mechanizmy obronne sublimacji i kompensacji przed ekspansją seksualnych skłonności. Są to mechanizmy ułatwiające rozwój osoby poprzez uwznioślenie nieuporządkowanej popędowości i skierowanie jej na tory społecznie akceptowane. Dzięki nim możliwa jest samorealizacja w zgodzie z porządkiem moralnym i prawym rozumem.

Jan Szafraniec, Senator RP

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama