Kampania przeciw księżofobii

Wmawianie innym niecnych pobudek, na czele z nienawiścią, popularne jest też w środowiskach homoseksualnych aktywistów.

"Idziemy" nr 23/2009

Dariusz Kowalczyk SJ

Kampania przeciw księżofobii

Pierwsza była – a jakże by inaczej – „Gazeta Wyborcza”. Dzień po upadku rządu Olszewskiego opublikowała wiersz „Nienawiść” Szymborskiej pod fotografią (raczej niekorzystną) premiera Jana Olszewskiego. Od tamtego czasu organ Michnika znalazł wielu naśladowców, którzy w zwalczaniu oponenta stosują coś, co można by nazwać „argumentem z nienawiści”. Polega on na wmawianiu, że ten, kto wypowiada określone poglądy (niezgodne z tymi jedynie słusznymi), musi kierować się niczym innym, jak tylko nienawiścią. Taki „argument” zwalnia od myślenia i ważenia racji, no bo wiadomo, że z nienawistnym człowiekiem przyzwoity obywatel nie wdaje się w dyskusję. Dlatego też „argument z nienawiści” szczególnie popularny jest wśród różnego rodzaju wykształciuchów. Ci bowiem ponad samodzielne myślenie przedkładają chóralne oburzanie się, przy czym przyczynę oburzenia wskazuje dyrygent chóru.

Wmawianie innym niecnych pobudek, na czele z nienawiścią, popularne jest też w środowiskach homoseksualnych aktywistów. Jeśli twierdzisz, że małżeństwem może być jedynie związek mężczyzny i kobiety oraz wzdragasz się na samą myśl, że takiej parze można pozwalać na adoptowanie dzieci, to zapewne kieruje tobą nienawiść – głoszą tęczowi rewolucjoniści. Organizacja o dziwnej nazwie Kampania przeciw homofobii wyprodukowała raport o „homofobicznej mowie nienawiści”. To dość kuriozalny papier. Otóż pełnym nienawiści homofobem okazał się np. tak kulturalny polityk jak Jarosław Gowin. Czym ów polityk PO zasłużył sobie na surową ocenę? Otóż śmiał on stwierdzić, że in vitro powinno być dostępne tylko dla małżeństw, przy czym za małżeństwo uznał jedynie związek mężczyzny i kobiety. Z całej sprawy można by się tylko pośmiać, gdyby nie fakt, że Kampania przeciw homofobii lobbuje za wprowadzeniem do kodeksu karnego kar za mowę nienawiści. Wyrazisz się bardziej dosadnie na widok dwóch całujących się panów w stringach i zapuszkują cię na trzy latka za mowę nienawiści. Obowiązkowe miałoby być zachwycanie się paradami gejów. Bo kto nie okaże zachwytu, ten pożałuje.

Ciekawe, kto miałby określać, kiedy mamy do czynienia z mową nienawiści. No cóż, są tacy, którzy bez mrugnięcia okiem wydają wyrok, że ktoś jest antysemitą. Znaleźliby się też fachowcy od homofobów stosujących mowę nienawiści. Geje i lesbijki daliby światły przykład innym uciemiężonym grupom. Na przykład prostytutkom. Przecież wciąż nie brakuje takich, którzy bardzo krytycznie oceniają najstarszy zawód świata. Przy czym używają brzydkich słów. Co kieruje takimi ludźmi? Zapewne nienawiść. Ślepa nienawiść do prostytutek, które nie są żadnymi dziwkami, ale kobietami wyzwolonymi, jak to twierdziła pewna blondynka w programie Wojciecha Cejrowskiego.

Kto wie, może nawet obalono by Dekalog, który dla niejednego lewackiego umysłu jawi się jako źródło mowy nienawiści. Weźmy np. przykazanie „Nie cudzołóż”. A dlaczego nie można cudzołożyć? Czyż taki zakaz nie jest źródłem nietolerancji oraz mowy nienawiści wobec tych, którzy lubią od czasu do czasu cudzołożyć? Są dorosłymi ludźmi i robią, co chcą!

Geje skarżą się, że są tacy, co ich nie lubią. Ja mógłbym się poskarżyć, że w mediach stykam się z obrażaniem księży. Wokół pełno mowy nienawiści przeciwko Kościołowi. Kampania przeciw homofobii proponuje karać za obrażanie homoseksualistów. Wyobraźmy sobie, że jakaś organizacja kościelna wpadłaby na pomysł, by domagać się odpowiednich paragrafów na karanie tych, którzy obrażają księży. Już widzę te okrzyki: Powrót cenzury! Inkwizycja! Czuję się notorycznie obrażany przez pewną profesor publicystkę, która – moim zdaniem – nienawidzi Kościoła. Jednak ani przez myśl mi nie przyszło, że można by ją za to karać. I nie wpadłem na pomysł założenia Kampanii przeciw księżofobii.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama